– Ten sezon udowodnił po raz kolejny, przede wszystkim mi i chłopakom, że ciężką pracą można zrobić bardzo dużo, ściągając właściwych zawodników. Trener poza tym, że ma dobrze rozpisany trening od pierwszej do ostatniej minuty, powinien jeszcze umieć go dobrze poprowadzić i w przestrzeni całego sezonu umieć „dogadać się” z chłopakami – co uważam za kluczowe – powiedział trener KPS-u Siedlce Mateusz Grabda.
KPS w minionym sezonie osiągnął trzeci najlepszy wynik w swojej historii. Czy w tej sytuacji można mówić o niedosycie?
Mateusz Grabda: Mały niedosyt na pewno pozostaje. Patrząc na wszystkie zespoły pod nami w tabeli Tauron 1. Ligi, uważam, że piąte miejsce na 16 zespołów jest bardzo dobrym wynikiem. Po cichu liczyliśmy, że znajdziemy się w najlepszej czwórce, ale przed sezonem taki wynik brałbym w ciemno.
Po zakończeniu sezonu podkreślał pan wyjątkowość grupy z jaką przyszło pracować. Na czym ona polegała?
– W siatkówce nie ma miejsca na indywidualności. Naszą siłą była cała drużyna. Stanowiliśmy monolit. Przy budowaniu składu, poza aspektem sportowym, niesamowicie ważny jest również charakter. Uważam, że ten zespół był bardzo charakterny i w mojej codziennej pracy bezkonfliktowy. Mieliśmy swoje cele, do których dążyliśmy. Każdy mecz był dla mnie, i dla mojej drużyny walką na śmierć i życie. I to bardzo cenie w tych chłopakach. Grając z Bydgoszczą o być albo nie być, czy z Gwardią Wrocław o piąte miejsce graliśmy z takim samym zapałem i charyzmą.
Uważam, że tzw. granie na 100% i codzienna determinacja plus element charakterologiczny sprawiły, że byliśmy groźnym zespołem dla każdego. Każdy z zawodników wiedział, że tylko ciężką pracą na treningu mogą przystąpić do meczu bardzo dobrze przygotowani i móc walczyć z każdym.
Były drużyny zbudowane za większe pieniądze, ale w kwestii kolektywu chyba mało kto mógł równać się z KPS?
– Tak jak powiedziałem wcześniej. W siatkówce nie ma miejsca na indywidualne postacie. Jest to sport drużynowy, a my od pierwszego do ostatniego dnia byliśmy drużyną, w której każdy za każdego był gotów wskoczyć w ogień. Oczywiście, patrząc na drużyny pod nami w ligowej tabeli ze zdecydowanie lepszymi budżetami i „mocniejszymi” nazwiskami czuję głęboką satysfakcję z tego i dumę, że byłem trenerem tej grupy chłopaków. Nie sztuką jest mieć pieniądze i przebierać w zawodnikach. Choć oczywiście chciałbym dożyć takich czasów i takiego klubu, w którym pieniądze nie stanowiłyby problemu.
Ten sezon udowodnił po raz kolejny, przede wszystkim mi i chłopakom, że ciężką pracą można zrobić bardzo dużo, ściągając właściwych zawodników. Trener poza tym, że ma dobrze rozpisany trening od pierwszej do ostatniej minuty, powinien jeszcze umieć go dobrze poprowadzić i w przestrzeni całego sezonu umieć „dogadać się” z chłopakami – co uważam za kluczowe.
Czy KPS stanie się ofiarą własnego sukcesu i będzie musiał latem budować kadrę niemal od zera?
– Praktycznie tak. Dojdzie do wymiany około dziewięciu chłopaków. Na chwilę obecną zostaje pięciu zawodników na kolejny sezon w KPS. Kilku przenosi się do PlusLigi, kilku zostaje w Tauron 1. Lidze. Czy uważam, że KPS stał się ofiarą? Chyba nie. Uważam, że zawodnicy, którzy przychodzą do Siedlec, wykonują dobrą pracę i awansują idąc do Plus Ligi, albo do bogatszych klubów z naszej ligi. Nie jesteśmy w stanie jako klub dać wszystkim graczom tego czego chcą.
Uważam, że chłopakom trzeba pomagać i jeżeli faktycznie oferta jest ciekawa i pomysł na danego gracze jest ciekawy to namawiam chłopaków, że warto skorzystać i spróbować czegoś innego niż Siedlce. Ale to są tylko moje sugestie, wiadomo, że zawodnik sam musi zdecydować. Gorzej jak wybierze klub, w którym szanse rozwoju będą małe.
Czy wspomniana odbudowa odbędzie się z trenerem Mateuszem Grabdą za kierownicą?
– Tak. Zostaje na kolejny rok w Siedlcach i zrobię wszystko co z mojej mocy, aby KPS jako klub dał kolejny mały kroczek do przodu pod względami organizacyjnymi i sportowymi.
Z roku na rok I liga rośnie w siłę. Czy w przyszłym sezonie zapowiada się na powtórkę rozrywki i wyścig zbrojeń?
– Jako trener będę robił swoje. Zawodnicy, którzy ze mną pracowali wiedzą, że nie oglądam się na inne zespoły. Nie interesuje mnie, jak pracują inni trenerzy w lidze. Szczerze, nie obchodzi mnie to. Uważam, że praca, którą wykonuje jest dobra i stając dziś przed lustrem, podsumowując ten sezon, mogę śmiało powiedzieć, że jako trener i człowiek zrobiłem wszystko, co tylko mogłem sportowo i pozasportowo.
Jaki zespół zbudujemy na kolejny sezon? Jaki wynik osiągniemy? Nie wiem. Wiem jedno, że to będzie sezon bardzo ciężkiej pracy popartej dużą determinacją.
Czy coś już wiadomo o przygotowaniach do nowego sezonu?
– Przygotowania rozpoczniemy pewnie w ostatnim tygodniu lipca. Wszystko uwarunkowane jest datą pierwszego spotkania ligowego.
*Rozmawiał Kamil Sulej, SportSiedlce.pl
źródło: sportsiedlce.pl