Strona główna » Zastanawiał się nad skończeniem kariery. Nikola Grbić wreszcie go docenił 

Zastanawiał się nad skończeniem kariery. Nikola Grbić wreszcie go docenił 

inf. własna

fot. Klaudia Piwowarczyk

W gronie libero powołanych do reprezentacji Polski jest Mateusz Czunkiewicz. Siatkarz debiutuje na zgrupowaniu kadry w wieku 29 lat. W rozmowie ze Strefą Siatkówki opowiedział o tym, kiedy chciał zakończyć karierę w siatkówce i jakie jest jego motto. – W mojej karierze na razie więcej nie wychodziło niż wychodziło. Jeśli naprawdę zaakceptujesz porażki do tego stopnia, że wiesz, iż się zdarzają, i trzeba coś poprawić oraz dać z siebie więcej, to to cię umocni – powiedział libero.

Debiutant w kadrze Nikoli Grbicia

Jak to jest po tylu latach kariery siatkarskiej znaleźć się w reprezentacji Polski?

Mateusz Czunkiewicz: Coś pięknego, spełnienie marzeń, choć na tym się nie kończą. Gdy wychodzi lista powołań, dla każdego polskiego siatkarza to albo wybuch radości, albo rozczarowanie. Ja osobiście te rozczarowania przeniosłem na to, żeby zrobić więcej, coś poprawić. Nie miałem żalu do trenera – w żadnym wypadku, jedynie przekonanie, że muszę zrobić coś więcej, żeby znaleźć się w kadrze. Taką drogą się kieruję i kierowałem. W końcu otrzymałem telefon. Z paru względów uważam to za łut szczęścia. Wszyscy wiemy, jaka jest sytuacja z Pawłem Zatorskim. Mamy do tego wielu świetnych polskich libero, którzy są młodsi.

Chcę wykorzystać tę chwilę, cieszyć się nią, chwytać dzień i walczyć dalej. Mam nadzieję, że ta chwila będzie trwała wiecznie, że to nie jednorazowy wybryk.

Kariera nie usłana różami 

Jako jeden z nielicznych miałeś taką ścieżkę kariery, że do tej pory nie było cię w tych wielkich polskich klubach. Myślisz, że może przez to wcześniej selekcjonerzy nie dzwonili?

Szczerze powiedziawszy – nie wiem. Na pewno miałem ciężki początek kariery. Mam w swoim CV nawet spadek z ligi, po którym chciałem zakończyć zawodową siatkówkę. Znalazła się szansa, by bić się o wyższe cele, choć w niższej lidze.

Kadra to indywidualności. Względy drużynowe mogą mieć wpływ, ale to głównie indywidualna postawa jest weryfikowana przez trenerów. Nie była to łatwa droga na pokazanie się w lepiej sytuowanych klubach, lepszych meczach, starciach o medale. Mam nadzieję, że taki moment niedługo nadejdzie.

Może nigdy nie odbijało się to szerokim echem, ale mam wrażenie, że za każdym razem, jak oglądałam mecz w telewizji z Mateuszem Czunkiewiczem, to komentatorzy czy eksperci chwalili twoją postawę. Czułeś się lekko niedoceniony brakiem powołania, a może to ten sezon był dla ciebie przełomowy?

Po pierwsze, nie oglądam meczów telewizyjnych ze swoim udziałem. Wiadomo, że muszę swoje akcje obejrzeć, ale tylko z kamery statystyków. Słyszałem więc tylko od rodziny czy znajomych, co o mnie mówią. To bardzo miłe, ale sam tego nie słyszałem.

Czy to był przełomowy sezon? Nie czułem tego. Mam wrażenie, że cały czas mogę się jeszcze rozwijać i na tym chcę się skupiać. Jak będzie to szło w dobrą stronę, to będzie happy end.

Swoich meczów nie oglądam w telewizji, bo wiemy, jaki jest zawodowy sport. To ciężka droga, forma czasem się waha. Raz bym więc słyszał dobre opinie, chwilę potem gorsze. Po co w to wchodzić? Ja generalnie staram się nie zagłębiać w takie komentarze. Ludzie zawsze mają swoje opinie i mają do tego pełne prawo. Nie będę nimi manipulować, żeby byli szczęśliwi, żebym ja tego potrzebował do szczęścia.

Zobacz również: Zmienił pozycję. Jako środkowy znalazł uznanie w oczach selekcjonera

Charakteru nie zmienisz

Chociaż jesteś debiutantem, to przez pierwszą część zgrupowania byłeś jednym z najstarszych. Nawet oglądając wasz trening, to ty mocno pobudzałeś wszystkich. 

Nie patrzę na swój wiek, choć wiem, że jest na ten temat sporo żartów. Ja sam się śmieję, że w badaniach medycznych wyszło, że mam 21 lat, tyle co Maksiu Granieczny (śmiech).

Przyjeżdżając tutaj, chcę dać z siebie wszystko. Jestem sobą, nie będę nakładał maski i udawał kogoś, kim nie jestem. Albo trener, zawodnicy i sztab to kupią, albo nie. Jestem osobą, która lubi pokrzyczeć, zmotywować, pochwalić, dać energię na boisku. Uważam, że to przyjemny element, żeby trening nie był jednostajny. Wiadomo, skupienie to zupełnie inna kwestia, bo przy poszczególnych elementach jest pełna koncentracja, ale w międzyczasie można wbić lekką szpilkę, trochę pobudzić. Taki jestem i taką energię chcę przekazać grupie.

Co ty jako człowiek, jako siatkarz, możesz dać tej reprezentacji?

Myślę, że energię. Zwłaszcza młodszym chłopakom trochę pewności siebie, której już nabrałem po latach grania w lidze.

Twoja historia już trochę żyję swoim bajkowym torem. Lata ciężkiej pracy, w końcu przychodzi wymarzone powołanie. Jest kilku przyzwoitych libero, dla których twoja historia może być bodźcem, żeby nie patrzeć na innych, tylko na siebie i ciężko pracować?

Ja nie jestem typem talenciaka. Jestem typem pracusia. Jeśli to będzie motywacja dla tych szczególnie młodych chłopaków, którzy dopiero zaczynają swoje kariery w siatkówce, żeby uwierzyli w siebie, wierzyli w to, że mogą się poprawić, a jak nie wychodzi, to są w stanie się podnieść, to ja będę zadowolony.

W mojej karierze na razie więcej nie wychodziło niż wychodziło. To umacnia. Jeśli naprawdę zaakceptujesz porażki do tego stopnia, że wiesz, iż się zdarzają, i trzeba coś poprawić oraz dać z siebie więcej, to to cię umocni. Mam nadzieję, że młodzież usłyszy o tym i będzie mi naprawdę miło, jeśli będzie się kierować podobnym mottem do mojego, czyli żeby się nie poddawać.

PlusLiga

  • Pozycja libero na kolejny sezon w Treflu Gdańsk obsadzona

    Pozycja libero na kolejny sezon w Treflu Gdańsk obsadzona

  • PlusLiga. Popiwczak odchodzi, ale drzwi w Jastrzębiu ma zawsze otwarte

    PlusLiga. Popiwczak odchodzi, ale drzwi w Jastrzębiu ma zawsze otwarte

  • PlusLiga. Kolejny mistrz zostaje w Lublinie!

    PlusLiga. Kolejny mistrz zostaje w Lublinie!