28-letni Mateusz Czunkiewicz został jednym z największych wygranych powołań Nikoli Grbicia na Ligę Narodów 2025. Dla libero Ślepska Malow Suwałki to pierwsze powołanie do seniorskiej reprezentacji Polski. – Po prostu leciały mi łzy. Poprosiłem trenera, żeby napisał mi, co powiedział, bo nie byłem w stanie nic zapamiętać – przyznał w rozmowie z Sarą Kalisz z redakcji TVP Sport. Na liście trenera zabrakło wielu doświadczonych graczy m.in. Pawła Zatorskiego.
Największe marzenie
Mateusz Czunkiewicz w rozmowie z Sarą Kalisz nie ukrywał, że powołanie do reprezentacji Polski było jego największym marzeniem. Mimo solidnych występów w PlusLidze nie dawał sobie jednak dużych szans na jego spełnienie. Konkurencja na pozycji libero jest bardzo duża. Jak się okazało, znalazł uznanie trenera reprezentacji Polski.
– Nie dawałem temu wielkich szans głównie przez to, że mamy bardzo mocną rywalizację na naszej pozycji. Młodsi koledzy wchodzą „z buta” w ligę i pokazują się od świetnej strony. To więc naprawdę wspaniałe uczucie, że progres i poczynania ligowe zostały dostrzeżone przez trenera – podkreśla libero.
Łzy szczęścia i chwilowa niepamięć
Wszystko zmieniło się, gdy Nikola Grbić postanowił zadzwonić do libero Ślepska Malow Suwałki i osobiście przekazać mu informację o powołaniu. Dla zawodnika był to moment, którego nigdy nie zapomni – a raczej… którego w ogóle nie pamięta. Emocje były tak duże, że sam ponownie skontaktował się z trenerem, by potwierdził mu to, co usłyszał.
– Może to śmieszne, bo jestem dorosłym, 28-letnim, wytatuowanym facetem, ale kiedy trener zadzwonił, słuchałem go i… nie zapamiętałem z tego ani słowa. Po prostu leciały mi łzy. Po rozmowie przeprosiłem go i poprosiłem, żeby napisał mi wszystko, bo nie jestem w stanie sobie nic przypomnieć – za dużo emocji we mnie wtedy siedziało. Gdy trener zaczął mówić cała przygoda z siatkówką przeleciała mi przed oczami. Zobaczyłem to, przez co przeszedłem i co poświęciłem, jak ciężką pracę wykonałem, żeby dostać taki telefon – wspomniał emocjonujący moment.
Radość z powołania szybko udzieliła się także jego najbliższym. Zareagowali tak samo jak doświadczony libero.
– Chwilę zajęło zanim zebrałem się do powiedzenia, że dostałem się do kadry – musiałem przez moment to przetrawić. Akurat byłem w trasie, kiedy wykonałem telefon. Wszyscy moi najbliżsi zaczęli razem ze mną płakać. To była naprawdę wzruszająca chwila – dodał Czunkiewicz.
Córka motorem napędowym
Droga Czunkiewicza do reprezentacji nie była łatwa. Jak sam przyznaje, kluczowym momentem w jego życiu było ojcostwo. Wpłynęło bardzo na postrzeganie swojej kariery sportowej. To właśnie córka dała mu impuls do jeszcze cięższej pracy i zmiany podejścia do sportu.
– Kiedy zostałem tatą, postanowiłem zmienić podejście do sportu, do profesjonalizmu. Córka dała mi kopa, żeby stać się lepszym. Chciałem, żeby wiedziała, że tata dał z siebie maksa w tym, co robił i nie był po prostu fajnym człowiekiem, który grał w lidze, ale wykorzystał cały swój potencjał – tłumaczy libero.
Córka libero Ślepska Malow Suwałki również była przejęta sukcesem swojego taty. Okazała mu swój podziw i radość. -W kwietniu moja córka będzie miała dopiero trzy lata, wie co to siatkówka, wspiera mnie na każdym meczu, jest podekscytowana. Gdy powiedzieliśmy jej o tym, że tata znalazł się na liście trzydziestu osób powołanych do kadry, podeszła do mnie, powiedziała, że jest ze mnie dumna i bardzo mnie kocha. Znów się rozkleiłem – wspomniał nowy kadrowicz.
Mateusz Czunkiewicz chce podjąć rękawice
Teraz przed Mateuszem Czunkiewiczem nowe wyzwanie – rywalizacja o miejsce w drużynie narodowej. Paweł Zatorski nie znalazł się w składzie na Ligę Narodów, bo przechodzi rehabilitację po zabiegu. To otworzyło drzwi dla nowych zawodników, ale faworytem do gry w podstawowej szóstce pozostaje Jakub Popiwczak, o czym wspominał też Nikola Grbić.
– Wiem, że Piwko jest numerem jeden. Wykonał świetną pracę i jest niesamowitym zawodnikiem. Nie czuję się jednak gorszy od chłopaków. Dzięki swojej postawie, zaangażowaniu, ciężkiej pracy i doświadczeniu na ligowych boiskach nie znalazłem się w tym miejscu, w którym jestem, przez przypadek. Potrafię pokazać się naprawdę ze świetnej strony i pomóc kolegom, jeśli będzie taka potrzeba. Będę miał więc otwarte ręce do pomocy, a rękawy zakasane do męskiej rywalizacji – zadeklarował.
Pierwszy krok, w celu realizacji marzeń został wykonany – Mateusz Czunkiewicz znalazł się w gronie 30 powołanych. Teraz pozostaje walczyć o miejsce w składzie i spełnić kolejne marzenie – debiut w biało-czerwonych barwach.