Od porażki rozpoczęli polscy siatkarze, mistrzowie świata, udział w turnieju w igrzyskach olimpijskich w Tokio. W hali Ariake Arena ulegli po zaciętym meczu Iranowi 2:3. – Mam nadzieję, że taki zimny prysznic nam się przyda – powiedział po meczu Michał Bieniek, środkowy bloku.
Bardzo trudny początek olimpijskiego turnieju, ale mecze z Iranem mają też do siebie, że bywają dramatyczne.
Mateusz Bieniek: – Zgadza się. Spodziewaliśmy się trudnej przeprawy z Iranem. Ten mecz pokazał nam, że mamy jeszcze trochę elementów do poprawy. Przeciwko Iranowi wiele rzeczy nie funkcjonowało tak, jak powinno. Mam nadzieję, że zimny prysznic nam się przyda i teraz będziemy grać tylko lepiej.
Taka porażka na „dzień dobry”, kiedy przyjechało się walczyć o olimpijskie złoto, bardzo boli?
– Pewnie, że boli. Jak każda porażka. Myślimy oczywiście o tym medalu, ale doskonale wiemy, że żadnego nie zdobywa się łatwo. Swoje trzeba wycierpieć. Iran pokazał nam, że jeszcze trochę brakuje nam do tego, by grać na wysokim poziomie.
Czym zaskoczyli was Irańczycy w tym meczu?
– Tak naprawdę każdym elementem. Świetnie zagrywali, a do tego dobrze bronili. Nam tego brakowało.
Wróciły dawne demony?
– Mam nadzieję, że ta porażka – mimo wszystko – to będzie dobry omen. W Rio de Janeiro wygraliśmy z Iranem psim swędem, a potem w ćwierćfinale dostaliśmy od Amerykanów 0:3. Mam nadzieję, że tym razem podziała to na nas jak solidny kop motywacyjny. Wierzę, że przed nami wszystko, co najlepsze. Trzeba teraz zacząć wygrywać, by budować pewność siebie.
*W Tokio rozmawiał Tomasz Kalemba, więcej w serwisie sport.onet.pl
źródło: sport.onet.pl
