Aluron CMC Warta Zawiercie już osiągnęła historyczny sukces. Zagra w finale Ligi Mistrzów. Jednym z zawodników, którzy długo czekali na powrót do turnieju finałowego najważniejszych europejskich pucharów był Mateusz Bieniek. – To dopiero drugie moje FInal Four w życiu. Osiem lat temu z ZAKSĄ pojechaliśmy do Kazania i oba mecze przegraliśmy. Wtedy byłem jeszcze młody i pomyślałem sobie: „Dobra, przyjadę za rok i sobie wygramy medal”. Czekałem na to osiem lat. To już dla mnie coś niesamowitego i będziemy walczyć – przyznał środkowy zawiercian.
Warta Zawiercie już napisała historię
Dla Warty Zawiercie finał Ligi Mistrzów to już historyczne osiągnięcie. W półfinale zawiercianie odwrócili losy meczu z Jastrzębskim Węglem, choć przegrywali już 0:2. – Gdybyśmy przegrali, długo by mi to siedziało w głowie. Na szczęście udało się wygrać. Już napisaliśmy historię naszego klubu, to coś niesamowite. Graliśmy w tym sezonie we wszystkich możliwych finałach – powiedział Mateusz Bieniek i dodał: – Generalnie po dwóch pierwszych setach nikt nie wierzył, że mecz będzie tak długi. Trener Winiarski zrobił dwie zmiany i to ruszyło. Naprawdę nie wiem dlaczego i jakoś to poszło – zastanawiał się środkowy.
Michał Winiarski i zamiana taktyki
Od trzeciego seta mecz kompletnie się odmienił. Trener Michał Winiarski wprowadził zmiany, ale nie tylko. – Zaczęliśmy dobrze trzeciego seta. Michał Winiarski zarządził zmianę dystrybucji trudnych piłek w ataku. Więcej kierowaliśmy ich na lewe skrzydło, zwłaszcza do Bartka Kwolka. On i Patryk Łaba pokończyli wiele ważnych piłek. Zaczęliśmy grać mądrzej i to było kluczem – analizował środkowy.
Osiem lat czekania
Mateusz Bieniek ma na swoim koncie wiele sukcesów w klubowej siatkówce. Nie ma jednak medalu Ligi Mistrzów. – To dopiero drugie moje FInal Four w życiu. Osiem lat temu z ZAKSĄ pojechaliśmy do Kazania i oba mecze przegraliśmy. Wtedy byłem jeszcze młody i pomyślałem sobie: „Dobra, przyjadę za rok i sobie wygramy medal”. Czekałem na to osiem lat. To już dla mnie coś niesamowitego i będziemy walczyć – zapewnił środkowy.
Aluron CMC Warta Zawiercie ma około 20 godzin mniej na regenerację niż jej rywal – Sir Sicoma Monini Perugia, która swój półfinał wygrała w piątek. – Jak bylibyśmy po przegranej to ledwo bym tu stał. Po wygranej regeneracja jest dużo szybsza. Nasi fizjoterapeuci mają przynajmniej do 1:00 w nocy pracę – powiedział Mateusz Bieniek. Początek finału Ligi Mistrzów w niedzielę, 18 maja o 20:05.