Mateusz Bieniek z powodu kontuzji opuścił mistrzostwa Europy. Siatkarz zmaga się z urazem już dłuższy czas. Na ostatniej prostej przed turniejem stało się jasne, że potrzebna jest rehabilitacja. Aktualnie siatkarz dołączył do przygotowań w nowym klubie i przechodzi leczenie, by móc wrócić do gry na rozgrywki ligowe.
Siatkarz rozpoczął rehabilitację oraz przygotowania do sezonu ligowego. – Jestem na etapie rehabilitacji. Pracuję każdego dnia z fizjoterapeutami, lekarzami plus mam indywidualny program w siłowni. Przede mną dużo żmudnej pracy, bo leczenie jeszcze trochę potrwa. Muszę zachować cierpliwość i sumiennie wykonywać zalecenia lekarzy – zaznacza Bieniek.
Zdaniem środkowego, kontuzja jest efektem przeciążeń wynikających z napiętego kalendarza rozgrywek. – Kłopotliwe są zwłaszcza podróże. Ciągłe przesiadywanie w samolotach, autokarach. One mocno dają w kość. Przez nie nie ma czasu na generację, na porządny trening w siłowni. Potem pojawiają się takie urazy jak mój ze stopą. Naprawdę ścięgna w stopie to naprawdę mocna struktura i trudno ją uszkodzić. A mnie się udało – dodaje Mateusz Bieniek.
NOWY ROZDZIAŁ
W tym sezonie Bieniek wystąpi w barwach Aluronu CMC Warty Zawiercie, do którego przeniósł się z PGE Skry Bełchatów. Siatkarz nie ukrywa, że rozmowy z klubem trwały już jakiś czas i cieszy się, że w końcu dołączy do „Jurajskich rycerzy”. – Miałem różne oferty, lecz z prezesem Baranem rozmawialiśmy o kontrakcie praktycznie co roku. W tym się dogadaliśmy. Nie ukrywam, że cieszę się z tego, bo będę miał przyjemność grania w Zawierciu, w specyficznej hali, w gorącej atmosferze.
Mateusz Bieniek do hali w Zawierciu przyjeżdżał wielokrotnie i jak sam mówi, podoba mu się atmosfera panująca na hali i wokół klubu. – Zawsze gdy w roli gościa przyjeżdżałem do Zawiercia, uwielbiałem tu grać. Choć byłem po drugiej stronie siatki doping dla miejscowych dodawał mi skrzydeł. Lubię po prostu taką gorącą atmosferę. Choć muszę przyznać, że było bardzo głośno i niektórym mogło to spętać nogi – dodaje siatkarz.
NA DŁUŻEJ W POLSCE
Środkowy reprezentacji, ma już za sobą zagraniczną przygodę w lidze włoskiej. Mimo to, Bieniek większość kariery spędził w Polsce i podobnie planuje najbliższą przyszłość. – Nigdy nie mów nigdy, ale teraz mam kontrakt z Aluronem i jestem z tego bardzo zadowolony. Myślę, że zostanę parę lat w Zawierciu. A co będzie kiedyś? Nie wiem, zobaczymy. Nie chcę powiedzieć, że na pewno nie wyjadę do zagranicznego klubu. Jeśli coś się trafi, wtedy będę myślał. Do Włoch raczej się już nie wybiorę – zaznacza środkowy.
W nadchodzących rozgrywkach, drużyna z Zawiercia wystąpi w Pucharze CEV. Mecze rozgrywane będą w hali w Sosnowcu, którą Bieniek zdążył już poznać w meczach sparingowych z reprezentacją. – To super obiekt, ale wszystko, co nowe jest fajne. Wygraliśmy wtedy ten mecz, mamy więc dobre wspomnienia. Mam nadzieję, że zainteresujemy nowych fanów, że ludzie z Sosnowca też przyjdą na nasze mecze. W tym mieście są bowiem tradycje siatkarskie, choć było to już dość dawno. Może synowie tamtych kibiców przyjdą nas dopingować.
Celem drużyny prowadzonej przez Michała Winiarskiego jest zajęcie czołowych miejsc w rozgrywkach. – Chcemy dojść jak najwyżej. Ja z Bełchatowem miałem tę nieprzyjemność, że dwa razy odpadaliśmy w półfinale Pucharu CEV. Mam nadzieję, że do trzech razy sztuka i z Wartą przełamiemy ten półfinał – dodaje Mateusz Bieniek.
Zobacz również:
Koniec sezonu reprezentacyjnego dla Mateusza Bieńka
źródło: inf. własna, sportdziennik.com