– Gra w najwyższej klasie rozgrywkowej – TAURON Lidze, będzie teraz dla mnie zupełnie innym doświadczeniem niż kilka lat temu, kiedy również miałam okazję w niej występować – mówi Marta Pamuła, przyjmująca Uni Opole, beniaminka najwyższej klasy rozgrywkowej. – Nawet nie wyobrażałam sobie, by nie skorzystać z oferty pozostania w klubie na sezon 2021/22.
W jakich okolicznościach i dlaczego przylgnął do Uni Opole pseudonim „Wilczyce”?
Marta Pamuła (panieńskie Ciesiulewicz – przyp. red.): – Myślę, że ze względu na nasz charakter i waleczność, jaką pokazywałyśmy na przestrzeni ostatnich lat. Ludzie, którzy znają nas zarówno od strony sportowej, jak i prywatnej mówią do nas często: „na boisku i poza nim jesteś zupełnie inną osobą”. I rzeczywiście tak jest. Rywalizacja sportowa nas zmienia. Na parkiecie jesteśmy jednością, budzą się w nas dzikie instynkty. Chcemy za wszelką cenę dopaść i zdusić rywala, osiągnąć swój cel, walcząc o to do upadłego. Po końcowym gwizdku wszelkie emocje opadają i zmieniamy się nie do poznania. Pseudonim „Wilczyce” nie miał jednak jakichś szczególnych okoliczności, w których się narodził. Z tego co pamiętam, najpierw określiło nas tak paru kibiców, później takiego hasztaga w naszym kontekście użyli w mediach społecznościowych piłkarze ręczni Gwardii Opole i tak już pozostało.
O ile trudniej będzie wam teraz niż w poprzednim sezonie?
– Będzie bardzo trudno, nawet nie sposób tego porównywać. Przeskok będzie kolosalny. Przyzwyczaiłyśmy kibiców do zwycięstw, ale beniaminek nigdy nie ma łatwo i nam też z pewnością tak nie będzie. Prośba więc do naszych sympatyków o to, by mieli do dużo cierpliwości i dali nam się rozkręcić. W każdym meczu zostawimy serce na boisku, bez względu na przeciwnika, ale czeka nas wymagający sezon. Będziemy rywalizować ze znacznie bardziej uznanymi, doświadczonymi zawodniczkami, grającymi już w elicie od wielu lat bądź nawet mającymi na koncie liczne trofea. Jesteśmy świadome tego, że możemy ponieść znacznie więcej porażek niż w ostatnich latach.
Spodziewasz się zupełnie innej TAURON Ligi niż kilka lat temu, kiedy sama w niej występowałaś?
– Wtedy byłam przede wszystkim inną zawodniczką, dużo młodszą, znacznie mniej doświadczoną. Zazwyczaj stałam w kwadracie dla rezerwowych i byłam szykowana na pojedyncze wejścia. Co do poziomu, z oceną zaczekam do startu rozgrywek, ponieważ w ciągu ostatnich kilku lat w Tauron Lidze doszło do sporej liczby przetasowań kadrowych, pojawiło się dużo nowych nazwisk. Jestem jednak tego bardzo ciekawa i nie mogę się już doczekać pierwszego meczu z aktualnym mistrzem Polski – Grupą Azoty Chemik Police.
Zadowoli was utrzymanie w stylu podobnym do tego, jaki zaprezentował w minionym sezonie beniaminek PlusLigi z Opolszczyzny – Stal Nysa?
– Utrzymanie będzie priorytetem, mniej istotne w jakim stylu. Czasami jest tak, że beniaminek odpala od razu i staje się objawieniem ligi, a czasami z meczu na mecz walczy o przetrwanie. Za wcześniej jeszcze, by ocenić, jaki los czeka naszą drużynę. Ciągle jest zbyt dużo niewiadomych. Będziemy potrzebować trochę czasu na rozwinięcie skrzydeł. Celem jest generalnie zajęcia jak najwyższego miejsca, na tyle, na ile umiejętności nam pozwolą.
Zawsze byłaś tak zdecydowana, by kontynuować grę w Uni?
– Zwykle dość szybko podejmowałam z klubem rozmowy na temat przedłużania kontraktu. Więcej znaków zapytania było jedynie przed rokiem, kiedy wszystkim dużo planów pokrzyżowała pandemia. Ostatecznie jednak zostałam w Uni i teraz bardzo się z tego powodu cieszę.
*Cały wywiad Wiktora Gumińskiego w: nto.pl
źródło: nto.pl