– To była ciekawa walka o brązowy medal, gospodarz każdego meczu okazywał się bardzo mocny. Jestem zadowolony z naszego poziomu. Biorąc pod uwagę okoliczności, zaprezentowaliśmy się bardzo solidnie, mądrze – podsumował walkę o brązowy medal I ligi mężczyzn Mark Lebedew, trener wrocławskiej Gwardii.
Siatkarze eWinner Gwardii Wrocław tegoroczne zmagania na zapleczu PlusLigi zakończyli na 4. pozycji. Walkę o brązowy medal podopieczni Marka Lebedewa przegrali z BKS-em Visła Bydgoszcz. Rywalizację do trzech zwycięstw przeciwnicy wygrali 3:1. – To była ciekawa walka o brązowy medal, gospodarz każdego meczu okazywał się bardzo mocny. Byliśmy rozczarowani tym, jak zagraliśmy w dwóch starciach tej serii gier w Bydgoszczy. Mieliśmy nadzieję na szansę powrotu tam, żeby spróbować raz jeszcze przełamać rywala, ale w ostatnim meczu nie mogliśmy wygrać. Zagraliśmy jednak dobre spotkanie, nie tak dobre, jak potrafimy, ale jestem zadowolony z naszego poziomu. Biorąc pod uwagę okoliczności zaprezentowaliśmy się bardzo solidnie, mądrze – powiedział po ostatnim meczu trener wrocławian Mark Lebedew.
– Tak już jednak jest, że czasem wygrywasz, a czasem przegrywasz. Uważam, że zespół Gwardii wyglądał z biegiem rozgrywek coraz lepiej, potrafiliśmy dłużej utrzymywać wysoki poziom gry. Przed play-off udawało nam się to przez seta bądź jego część. Przeciwko ekipom z Częstochowy i Lublina zagraliśmy już na wysokim poziomie. BKS Visła Bydgoszcz to jednak bardzo dobry zespół i w starciu z nim nie potrafiliśmy tego poziomu utrzymać przez cztery mecze. Zagraliśmy twardo w ostatnim spotkaniu, ale rywal był lepszy – kontynuował szkoleniowiec Gwardii.
Mimo, że jego ekipie nie udało się zdobyć medalu, czwarte miejsce dla Australijczyka jest sukcesem. – Nie jest ważne, ile meczów wygrałeś, ale jak zakończyłeś. Biorąc pod uwagę, z jakiej pozycji startowaliśmy, czwarte miejsce na koniec jest dobre. Mieliśmy nawet szansę na awans do finału, ale to nie jest wszystko. Jeśli popatrzymy na początek rozgrywek, mieliśmy wejść do czołowej czwórki. Osiągnęliśmy to i na to zasłużyliśmy – zakończył Mark Lebedew.
źródło: Gwardia Wrocław - facebook, inf. własna