– Ogólnie cztery sety mogły się podobać – było dużo walki z jednej i z drugiej strony. Ciężko walczyliśmy, by doprowadzić do piątego seta i szkoda, że przegraliśmy go w takim stylu, bo zespół z Częstochowy kontrolował tego tie-breaka i zasłużenie wygrali – mówił po przegranej 2:3 z Norwidem Częstochowa w drugim meczu półfinałowym I ligi mężczyzn Mariusz Schamlewski.
Siatkarze Gwardii Wrocław w pierwszym meczu półfinałowym I ligi mężczyzn pokonali w Częstochowie zespół Norwida, ale we własnej hali nie wykorzystali szansy i ni zamknęli rywalizacji w dwóch meczach. Wrocławianie przegrali 2:3 i o awansie do finału zadecyduje trzeci mecz pod Jasną Górą. – Ogólnie cztery sety mogły się podobać – było dużo walki z jednej i z drugiej strony. Ciężko walczyliśmy, by doprowadzić do piątego seta i szkoda, że przegraliśmy go w takim stylu, bo zespół z Częstochowy kontrolował tego tie-breaka i zasłużenie wygrali – mówił po przegranej Mariusz Schamlewski.
Wrocławianie doprowadzili do tie-breaka, ten jednak zupełnie nie przebiegł po ich myśli. – Nie patrzyłem w statystyki, ale zaczęliśmy tego tie-breaka bardzo źle, od 1:7, jedna, potem druga piłka nieskończona i potem trudno coś takiego odrobić. Pojedziemy do Częstochowy na pewno nie skazani na porażkę. Już pokazaliśmy, że potrafimy tam wygrać i liczę na powtórzenie tego rezultatu – przyznał Schamlewski.
Decydujący mecz w Częstochowie odbędzie się już w najbliższą niedzielę. – Jeśli chodzi o umiejętności, to do niedzieli nic nie poprawimy. Musimy skupić się na taktyce i na tym, by ją dobrze zrealizować i w Częstochowie nie dać się niczym zaskoczyć i jakość wykonania tych elementów była zdecydowanie lepsza – dodał zawodnik Gwardii.
źródło: Gwardia Wrocław - facebook, opr. własne