Siatkarki Grot Budowlanych Łódź wygrały z Eneą PTPS Piła 3:0 w pierwszym ćwierćfinałowym meczu TAURON Pucharu Polski Kobiet. Łodzianki wywalczyły awans do turnieju finałowego, który odbędzie się 20 i 21 lutego w Nysie. – Wykonałyśmy swoją robotę i to nie jest żadna niespodzianka, że to spotkanie zakończyło się w trzech setach – przyznała po spotkaniu Maria Stenzel.
Zarówno Enea PTPS Piła, jak i Grot Budowlani Łódź podeszły do tego starcia po pewnych zwycięstwach w poprzedniej rundzie. Pilanki pokonały pierwszoligową drużynę z Nowego Dworu Mazowieckiego 3:0, a Budowlane – Polskie Przetwory Pałac Bydgoszcz 3:1. W ćwierćfinale było jednak widać różnicę poziomów między ekipami. – Wykonałyśmy swoją robotę i to nie jest żadna niespodzianka, że to spotkanie zakończyło się w trzech setach. Nie chcę, żeby to źle zabrzmiało, ale to był nasz obowiązek awansować do finałowego turnieju Pucharu Polski w Nysie. Teraz nie pozostaje nam nic innego, jak tylko czekać na to, co się wydarzy w półfinale – przyznała Maria Stenzel, libero łódzkiego zespołu.
Pilanki najwięcej problemów sprawiły wyżej notowanym rywalkom w pierwszej partii, o której wyniku decydowała gra na przewagi. Ostatecznie zaprocentowało doświadczenie Budowlanych, które zdominowały przeciwniczki w drugim i trzecim secie. – Nie mogliśmy przez bardzo długi czas złapać rytmu i był moment, że przegrywaliśmy trzema punktami, więc było bardzo ciężko. Ten mecz po prostu musieliśmy wygrać, wszystko było temu podporządkowane i żeby się grało m.in. Oliwii, ale też i pozostałym dziewczynom z nią jak najłatwiej i żeby wprowadzać jak najmniej zamętu na boisku, żeby gra była jak najbardziej ujednolicona. Chociażby w pierwszym secie było sporo nerwów, gra nie była idealna – podsumował trener Budowlanych Błażej Krzyształowicz.
Łodzianki mają za sobą dwie porażki z rzędu w TAURON Lidze – 1:3 z ŁKS-em Commercecon Łódź oraz Energą MKS-em Kalisz. Szkoleniowiec Budowlanych jest jednak spokojny o formę zespołu. – Myślę, że po początku sezonu i po przerwie świątecznej jesteśmy naładowani i sił nam nie powinno zabraknąć, najważniejsza w tym momencie będzie głowa, żeby bardzo dobrze się nastroić. Wiadomo, że nie zawsze we wszystkich setach wszystko będzie bardzo dobrze szło, pewnie nie każdy mecz do końca ligi wygramy. Ale mamy przed sobą grę w Pucharze Polski i fazie play-off, więc my nic nie odpuścimy – dodał Krzyształowicz.
W skrajnie odmiennych nastrojach był po tym spotkaniu zespół z Piły, który nie zaliczy tego sezonu do udanych i najprawdopodobniej spadnie do 1. ligi. – Na pewno cieszy pierwszy set, jeśli się widzi faworyta, z którym można złapać się na kontakt siatkarski, a nie tylko po ich błędach. Później jednak te sety bolą, zwłaszcza w tym pierwszym, jak złapaliśmy inicjatywę, każdy chce wygrywać. Na boisku nie myślimy o tym, że jesteśmy czy nie jesteśmy faworytem – powiedział trener PTPS-u Damian Zemło.
źródło: opr. własne, Polska Liga Siatkówki