W finale Ogólnopolskich Mistrzostw w Minisiatkówce o Puchar Kinder Joy of Moving odbywającym się w dniach 1-3 lipca w Arenie Gliwice bierze udział drużyna trójek dziewczyn dziewcząt Akademii Siatkówki Pliński & Wika. – Ideą tego turnieju jest to, żeby dzieciaki rywalizowały ze sobą i uczyły się zdrowej rywalizacji i dyscypliny. Taki jest główny zamiar tego. Jednak tutaj nie ma przegranych – mówił w rozmowie dla Strefy Siatkówki trener Marcin Wika.
Przyjechał pan tu ze swoją drużyną. Zawody wywołują dużo emocji?
Marcin Wika: – Zdecydowanie, do tego stopnia, że już niemalże straciłem głos. Emocje udzielają się nie tylko dzieciom i rodzicom, lecz również trenerom, którzy cały rok przygotowują dzieci do kolejnych etapów tego wspaniałego wydarzenia. Skończyliśmy fazę, do której zakwalifikowała się najlepsza ósemka. Walczymy o finał.
To jedyna drużyna, z którą pan przyjechał na finały?
– W tym roku skoncentrowaliśmy się na jednej drużynie w kategorii trójek dziewczyn. Mieliśmy również zespół dwójek chłopców, ale nie udało się awansować do finału. Może uda się w przyszłym sezonie. Chłopcom nie brak motywacji do walki. Wierzę, że wspólnie wyciągniemy lekcję na przyszłość, by i oni mogli cieszyć się z finału imprezy.
Jest pan dumny ze swoich podopiecznych?
– No nie może być inaczej. Jeszcze mnie podsłuchują (śmiech). Ja przyjeżdżając tutaj, powiedziałem, że jest to dla nas wielki sukces. A to, co ugramy, to oczywiście będzie nasze. Na ten moment dziewczyny spisują się rewelacyjnie. Oby tak dalej.
Najlepsze w tym turnieju jest to, że wszyscy są zwycięzcami. Powtarza pan to swojej drużynie?
– Dokładnie tak. Ideą tego turnieju jest to, żeby dzieciaki rywalizowały ze sobą i uczyły się zdrowej rywalizacji i dyscypliny. Taki jest główny zamiar tego. Jednak tutaj nie ma przegranych. Wejście do finału jest samo w sobie ogromną nobilitacją, w końcu grają tu najlepsze drużyny w Polsce.
Jak dziewczynki znoszą trudy tego turnieju?
– Chyba dają jakoś radę, mimo że pierwszy dzień turnieju był bardzo ciężki. Co prawda zaczynaliśmy zawody o 12:30, ale skończyliśmy o 20:00, więc cały dzień spędziliśmy w hali. Nieustannie przypominam dziewczynom o odpoczynku. Regeneracja jest najważniejsza. Mam nadzieję, że do tego się stosują. Wyglądają na świeże, więc są raczej wypoczęte.
Trener też się regeneruje?
– Również (śmiech). Na pewno nie jestem tutaj zmęczony. Aczkolwiek jest sporo adrenaliny, emocji. Po takim całym dniu, jak w piątek, wieczorem ten stres schodzi i dopada mnie to zmęczenie, ale to nie jest najważniejsze.
Będzie dodatkowa nagroda od trenera za udane zawody?
– Na pewno będzie jakaś nagroda. Bez względu na wynik!
źródło: inf. własna