– Po tygodniu pracy z drużyną wiem, że zawodnicy mają bardzo duży potencjał. Tak, jak zagrali w pierwszym secie meczu z Wartą, mogą grać na dłuższym dystansie – powiedział Strefie Siatkówki po pierwszym meczu w roli trenera Indykpolu AZS-u Olsztyn Marcin Mierzejewski.
- Indykpol AZS Olsztyn przegrał na wyjeździe z Aluronem CMC Wartą Zawiercie 1:3 (https://siatka.org/pokaz/relacja-z-meczu-warta-zawiercie-azs-olsztyn/).
- Efekt ‘nowej miotły’ zadziałał.
- Akademicy nie tylko urwali seta, ale zaprezentowali się znacznie lepiej w porównaniu z poprzednimi meczami.
- Dla Marcina Mierzejewskiego, który asystentem trenera był od sezonu 2017/2018 był to pierwszy mecz w roli pierwszego szkoleniowca.
- Odniósł się etapu, w którym znajduje się drużyna, a także uciął spekulacje i plotki.
PO LATACH NOBILITACJA, LECZ NIE TYLKO
Krzysztof Sarna (Strefa Siatkówki): Czy w pierwszym meczu w roli I trenera towarzyszyły duże emocje?
Marcin Mierzejewski: Zarówno mnie, jak i zawodnikom na pewno towarzyszyły duże emocje. To już przeszłość. Musimy zapomnieć o emocjach i pójść do przodu.
Czy po tylu latach bycia asystentem zostanie pierwszym trenerem to duża nobilitacja?
– To na pewno dużo odpowiedzialność, ale także i nobilitacja. Myślę, że musimy to jednak odłożyć na dalszy plan. Trzeba się skupić, żeby pomóc drużynie. Zrobię wszystko, żeby mnie się to udało.
GDZIE AKTUALNIE JEST AZS?
W jaki etapie znajdujecie się jako drużyna?
– To dobre pytanie. Samemu naprawdę nie wiem. Po tygodniu pracy z drużyną wiem, że zawodnicy mają bardzo duży potencjał. Tak, jak zagrali w pierwszym secie meczu z Wartą, mogą grać na dłuższym dystansie (zwycięstwo 25:22 – przyp. red.). Niekoniecznie musi być to 25 minut, ale może być godzina.
Jan Hadrava kilkukrotnie w wywiadach podkreślał, że jedną z waszych bolączek jest brak stabilności i powtarzalności. Da się wskazać, co jest jego przyczyną?
– Na pewno brakuje nam jakiejś stabilizacji w związku z kontuzjami i wydarzeniami, które mają miejsce. Mówię to z całą odpowiedzialnością. Brakuje nam stabilności, ale ona na pewno będzie.
PLOTKI
Czy prawdą według spekulacji opinii publicznej jest, że zespół nie został należycie przygotowany w okresie przygotowawczym?
– Nie. Trenowaliśmy tak, jak wszyscy trenowali (śmiech). Trenowaliśmy przez dziewięć tygodni i robiliśmy to dobrze. Graliśmy dobrze. Widzę, że teraz wygląda to trochę inaczej. Okres przygotowawczy przepracowaliśmy naprawdę dobrze i solidnie. Każdy dawał z siebie 100%. Nie doszukiwałbym się, kolokwialnie mówiąc ‘kwadratowych jaj’.
Zupełnie dwa różne oblicza miały spotkania w Będzinie, a w Zawierciu. Nie brakowało także opinii twierdzących, jakoby zawodnicy mieli grać na zwolnienie trenera.
– Myślę, że powiedział pan bzdurę i to dużą. Zawodnicy nigdy nie grają przeciwko komuś. Zawsze grają z ideą zwycięstwa w meczu. Do tej pory było tak za każdym razem.
CEL AZS-U
Czy po siedmiu kolejkach można już określić realny cel AZS-u na ten sezon?
– Myślę, że cel dla wszystkich jest taki sam. To gra w fazie play-off. Podyskutujemy w marcu albo kwietniu przyszłego roku. Aktualnie jest zdecydowanie za wcześnie na dywagacje, że naszym celem jest jedno, bądź drugie.
Czy pan jako wychowanek AZS-u mógłby powiedzieć, czy jest to najsłabszy start sezonu klubu z Olsztyna?
– Może start nie jest fantastyczne, ale nic nie jest stracone. Ciągle jesteśmy na walczącej pozycji. Nikt nam tego nie odbierze aż do ostatniego meczu, punktu i seta. Będziemy walczyć do samego końca.
Zobacz również:
PlusLiga: Piłki otrzymywane pod rękę? Środkowy Warty o rozpieszczaniu
źródło: inf. własna