LUK Lublin pokonał Trefl Gdańsk 2:0 w ramach zawodów Grand Prix PLS. W zmaganiach uczestniczy Marcin Komenda, który do Lublina przeniósł się ze Stali Nysa. – Mam spore oczekiwania przede wszystkim wobec siebie. Chcę się rozwijać i chcę powiedzieć po tym sezonie, że jestem lepszym zawodnikiem. Do tego chcę pomóc drużynie w osiągnięciu dobrych rezultatów. Wydaje mi się, że mamy w Lublinie potencjał na to, żeby być takim bardzo niewygodnym zespołem dla rywali – przyznał rozgrywający.
Za wami pierwszy mecz podczas turnieju w Krakowie i pewne zwycięstwo 2:0. Na tych zawodach gdzie się człowiek nie obejrzy, tam dobrzy znajomi.
Marcin Komenda: – Zgadza się, dużo znajomych twarzy. Środowisko siatkarskie jest dość hermetyczne, więc dużo osób się zna. To naprawdę dobra okazja do spotkania ze znajomymi.
Wydaje się, że ten turniej chyba już na dobre wpisał się do kalendarza przygotowań do nowego sezonu PlusLigi?
– Myślę, że to jest fajne wydarzenie, które wprowadza nas trochę w okres przygotowawczy. Przygotowuje do emocji, które będą potem w sezonie. Dobrze, że kolejny rok z rzędu się to odbywa. Wydaje mi się, że zapisze się na stałe i będzie odbywał się cyklicznie. Moim zdaniem to także fajna atrakcja dla kibiców. Podobnie zresztą jak dla samych zawodników. Można się trochę rozerwać, pobawić i oczywiście porywalizować. Po turnieju skupimy się tylko i wyłącznie na pracy w hali.
Gdańszczanie nie zawiesili wam wysoko poprzeczki, ale trzeba przyznać, że drużyna z Trójmiasta przyjechała na ten turniej z bardzo mocno odmłodzonym zespołem.
– Zgadza się, dzisiaj gdańszczanie wyszli bardzo młodzieżowym zestawem. Myślę, że może z dwóch chłopaków ma powyżej 20 lat. Trzeba jednak przyznać, że naprawdę się starali. Bardzo im zależało i było widać dużą ambicję, ale przeważyło tutaj doświadczenie i wyrachowanie naszej drużyny. Cieszymy się ze zwycięstwa, ale to dopiero pierwszy mecz. Mam nadzieję, że jeszcze kilka przed nami.
Wasz zespół miał już próbę generalną na piasku. Spotkaliście się z pracownikami klubu i kibicami.
– To nie był turniej z kibicami. Mieliśmy turniej integracyjny ze sztabem, z prezesami oraz ludźmi związanymi z klubem. Polegało to na tym, że jeden zawodnik dobierał się z jedną osobą – ze sztabu czy z klubu i graliśmy swoje mecze. To było bardzo fajne wprowadzenie w przygotowania. Widać, że w Lublinie siatkówka jest na fajnym poziomie i na przyjacielskich zasadach. Dużo przyjaciół działa wokół klubu i pomaga.
W tym sezonie rozpoczyna pan nowy rozdział w swojej historii seniorskiej siatkówki. Nysę zamienił pan na Lublin.
– Dokładnie tak. Mam spore oczekiwania przede wszystkim wobec siebie. Chcę się rozwijać i chcę powiedzieć po tym sezonie, że jestem lepszym zawodnikiem. Do tego chcę pomóc drużynie w osiągnięciu dobrych rezultatów. Wydaję mi się, że mamy w Lublinie potencjał na to, żeby być takim bardzo niewygodnym zespołem dla rywali. Mamy wielu zawodników, którzy mają coś do udowodnienia, a wydaje mi się, że taka motywacja i chęć pokazania, że jest się dobry zawodnikiem, często jest bardzo ważna. Mam nadzieję, że będzie tak samo w naszym przypadku.
* Rozmawiały Katarzyna Porębska/Amelia Porębska
źródło: plusliga.pl