Bogdanka LUK Lublin nie sprostała w Zawierciu gospodarzom. Goście z Lublina przegrali 0:3, ale mieli spore szanse na wygraną w trzecim secie. Mocne serwisy zawiercian odwróciły jednak jego losy. Pomimo tego podopieczni Massimo Bottiego plasują się na 6. miejscu w tabeli PlusLigi. – Mamy fajnie zbilansowaną drużynę. Na każdej pozycji mamy zawodnika, który albo ma coś do udowodnienia, albo jest już doświadczony. Wydaje mi się, że możemy sprawić jeszcze niejedną niespodziankę – powiedział Strefie Siatkówki rozgrywający lublinian, Marcin Komenda.
Były momenty, zwłaszcza w tym trzecim secie, ale i w pozostałych. To jest ta różnica, która dzieli Bogdankę LUK Lublin od czołówki PlusLigi?
Marcin Komenda: – Myślę, że zawiercianie pokazali nam w pewnych momentach, że są jedną półkę wyżej od nas. Zdecydowanie byli lepsi w tym meczu. My walczyliśmy, były momenty, w których graliśmy jak równy z równym. W pierwszym secie do stanu po 17 było równo, potem Warta nam uciekła. W drugiej partii rywale uciekli nam trochę szybciej, ale się nie poddaliśmy. Wydawało się, że trzecia część meczu może być przełomowa, ale Warta pokazała swoje najlepsze oblicze – fenomenalną zagrywkę. Nie wiem czy ktokolwiek by takie serwisy przyjął.
Szkoda też tej wideoweryfikacji. Nie wiem, co można zrobić w takiej sytuacji? Może bez punktu? Na pewno była to trudna decyzja, niewiele było widać i moim błędzie przełożenia decydowały milimetry, a sędziowie jakąś decyzję musieli podjąć. Szkoda, bo gdyby to było w naszą stronę, odskoczylibyśmy na trzy oczka. Trudno, taki już jest sport i podsumowując – Warta zasłużyła na zwycięstwo.
Ta sytuacja z challenge nie wytrąciła was trochę z równowagi?
– Nie, chyba nie. Zaraz po tym na zagrywkę poszedł Karol Butryn i strzelił piekielnie mocno. Wydaje mi się, że sama sytuacja nie wytrąciła nas z równowagi. Warta zagrała po prostu swoją siatkówkę i nas dogoniła. Moim zdaniem całkiem nieźle zagraliśmy tę końcówkę, może to nam zabrakło zagrywki asowej.
Czyli nie uważasz, żeby przyjęcie było problemem, o który trzeba się martwić? Nie ma co ukrywać, że mierzyliście się z jednym z najlepiej zagrywających zespołów w lidze.
– Mamy naprawdę dobrych zawodników na przyjęciu i libero. Tutaj hala na pewno jest atutem gospodarzy, do tego mają fenomenalnych zagrywających. Niestety dla nas w końcówce, dla Warty stety, to ona w końcówce zagrała kilka piekielnie mocnych serwisów. Tak wygląda po prostu w tym momencie męska siatkówka.
Ofensywni przyjmujący i do tego Mateusz Malinowski na prawym skrzydle. Na komfort swojej gry jako rozgrywającego chyba nie narzekasz?
– Uważam, że mamy fajnie zbilansowaną drużynę. Na każdej pozycji mamy zawodnika, który albo ma coś do udowodnienia, albo jest już doświadczony. Wydaje mi się, że możemy sprawić jeszcze niejedną niespodziankę. Z zespołami, które są na naszym poziomie, musimy walczyć o zwycięstwo. Zobaczymy, co ten sezon przyniesie. Początek mamy naprawdę udany. Szkoda, że nie udało tutaj wygrać tego trzeciego seta. Kto wie, jakby się ten mecz dalej potoczył. Zawiercianie wygrywali ostatnio wszystko 3:0, więc dla nich to też byłoby coś nowego.
Nie mierzyliście się jeszcze z tuzami ligi. Początek sezonu mieliście łatwiejszy. Czujesz, że wykorzystaliście ten terminarz?
– Graliśmy z zespołami, które nie są faworytami do mistrzostwa Polski. Takie mecze też trzeba wygrywać. Wydaje mi się, że mieliśmy dość dobry terminarz, część innych drużyn podobnie. Trzeba wykorzystywać te szanse, wygrywać mecze z drużynami ze środka tabeli i wtedy na koniec sezonu może być nieźle.
Stać was na miano czarnego konia tego sezonu?
– Czy będziemy czarnym koniem, to być może będzie można powiedzieć po pierwszej rundzie. Przed nami jeszcze sporo spotkań i jeśli zagramy je na dobrym poziomie i będziemy punktować, to może taka rola nam przypadnie.
źródło: inf. własna