– Zdawaliśmy sobie sprawę, że przyjeżdżając tutaj musimy być gotowi na to, co właśnie w tym meczu było, czyli bardzo trudną zagrywkę i przede wszystkim bardzo dobre przyjęcie. Czy byliśmy gotowi na to? Momentami tak, ale gdzieś w tych ważnych chwilach piłki nam uciekały – powiedział po przegranej z Treflem rozgrywający ZAKSY, Marcin Janusz.
Siatkarze Trefla Gdańsk sprawili niespodziankę, pokonując przed własną publicznością Grupę Azoty ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle. Mistrzowie Polski tylko w jednym secie znaleźli sposób na pokonanie gospodarzy. – Zdawaliśmy sobie sprawę, że przyjeżdżając tutaj musimy być gotowi na to, co właśnie w tym meczu było, czyli bardzo trudną zagrywkę i przede wszystkim bardzo dobre przyjęcie. To główne cechy zespołu z Gdańska. Czy byliśmy gotowi na to? Momentami tak, ale gdzieś w tych ważnych chwilach piłki nam uciekały i niestety skończyło się porażką – powiedział rozgrywający ekipy z Opolszczyzny, Marcin Janusz.
Na rozpamiętywanie tego niepowodzenia podopieczni Tuomasa Sammelvuo nie mają zbyt wiele czasu. Już za niespełna dwa tygodnie będą mieli okazję do rewanżu, bowiem u siebie podejmą Trefla w ramach ćwierćfinału Pucharu Polski. – Będziemy próbowali to szybko wymazać z głowy, bo niedługo czeka nas mecz pucharowy z Treflem. Wierzę, że dalej jesteśmy lepszym zespołem i uda nam się go wygrać – dodał jeden z liderów ZAKSY.
W Gdańsku w szeregach kędzierzyńskiej drużyny zadebiutował Bartosz Bednorz, ale nie poprowadził jej do wygranej. Zdobył 10 punktów, a olbrzymie problemy miał w przyjęciu, w którym popełnił 7 błędów. – Bartek na pewno będzie miał jeszcze różne chwile. Tak, jak my wszyscy. Ta liga jest bardzo wymagająca. Myślę, że zadebiutował w jednym z najtrudniejszych meczów, w jakich mógł. Trefl Gdańsk, szczególnie grając u siebie, cechuje się świetną zagrywką. Oczywiście, każda porażka boli. Gramy po to, aby wygrać. Te najważniejsze momenty w sezonie dopiero jednak przyjdą. Mam nadzieję, że na nie będziemy gotowi – zaznaczył Janusz.
O ile w poprzednich latach ZAKSA dominowała w PlusLidze w fazie zasadniczej, o tyle w trwających rozgrywkach nie wiedzie się jej już tak dobrze. Na koncie ma już sporo porażek, w tym nawet ze zdecydowanie niżej notowanymi rywalami. Kędzierzynianie nie patrzą jednak w przeszłość, a koncentrują się na tym, co przed nimi. – Nie oczekiwałbym, że co roku fazę zasadniczą będziemy kończyć z dwoma porażkami, będąc zdecydowanym liderem. Tak się nie da. Pozostałe zespoły też są budowane na bazie zawodników klasy światowej. Nie ma więc co się spodziewać, że co roku będzie to tak wyglądało. Mamy różne problemy personalne. Nie chodzi przecież o to, że mamy ławkę słabą, bo tak nie jest. Wielu zawodników, którzy teoretycznie mieli być rezerwowymi, pokazuje, że można na nich liczyć. Nawet w ciężkich meczach na szczycie potrafią wejść i pokazać dobry poziom. Często wypadają nam pojedynczy zawodnicy, więc takich treningów w pełnym składzie mieliśmy do tej pory kilka. Teraz doszedł jeszcze Bartosz Bednorz, czyli nowy element układanki, który będziemy musieli jakoś wprowadzić. Myślę, że w większości meczów dobrze sobie radzimy z tą improwizacją i licznymi zmianami. Najważniejsze teraz są mecze pucharowe, w tym ten z Treflem, który zdecyduje o awansie do półfinału, a później play-off – zakończył Marcin Janusz.
źródło: Dziennik Bałtycki, opr. własne