Reprezentacja Polski po raz kolejny udowodniła, że nie bez powodu znajduje się na 1. miejscu rankingu FIVB. Biało-czerwoni zdobyli złoty medal Ligi Narodów. – Niezależnie od tego, kto wejdzie na boisko, jakość naszej gry nie spada, ponieważ każdy wnosi coś dobrego. Powtarzamy na każdym kroku, że to fenomen na skalę światową. Tak samo było w finale – mówił po wygranej z Amerykanami rozgrywający polskiej kadry, Marcin Janusz.
REZERWOWI JAK PODSTAWOWI
W trakcie turnieju finałowego Ligi Narodów Polacy po raz kolejny pokazali głębię składu, wielokrotnie na boisku pojawiali się nominalni rezerwowi, którzy wiele wnosili do gry. – Niezależnie od tego, kto wejdzie na boisko, jakość naszej gry nie spada, ponieważ każdy wnosi coś dobrego. Powtarzamy na każdym kroku, że to fenomen na skalę światową. Tak samo było w finale, w ważnym meczu, gdzie wydawałoby się, że to jest czas dla zawodników, którzy mają największe ogranie w reprezentacji, a tutaj wychodzi Tomek Fornal i pokazuje tak świetną siatkówkę. Właśnie to, że tworzymy wyrównaną grupę, co jest budujące w kontekście przyszłości – przyznał Marcin Janusz.
Polacy mieli gorsze momenty w tym turnieju, ale nigdy nie trwały one zbyt długo. – Staram się zachowywać spokój na boisku, ponieważ to pomaga mi w grze. Wolę skupić się na rzeczach i zadaniach, które mam do wykonania. Mam też – oczywiście – jakieś pole manewru, ale są określone zagrania, które muszę wprowadzać. Myślę, że ogólnie jesteśmy spokojną drużyną, może niekoniecznie w tej ekspresji po akcjach, ale spokojną drużyną w trudnych momentach. To jest bardzo ważne i cenne. Nikt nie panikuje, nawet jeśli ktoś ma mniej ogrania na międzynarodowych parkietach – mówił podstawowy rozgrywający polskiego zespołu i nawiązał do walki w finale z reprezentacją Stanów Zjednoczonych, w której Polacy przegrali jednego seta. – Nawet w drugim secie, kiedy Amerykanie odwrócili losy tej partii, staraliśmy się dalej skupiać na swojej grze. Oczywiście, rywalom trzeba oddać, że zagrali wtedy bardzo dobrze. To jest jednak świetna drużyna, która nigdy się nie poddaje, dlatego trzeba cały czas uważać, grając przeciwko nim. Mimo tej straty punktowej, mieliśmy wszystko w swoich rękach, żeby dokończyć tego seta i go wygrać. To się jednak nie udało, ale ta sytuacja nie wybiła nas z rytmu. Wróciliśmy w trzecim secie i dalej kontynuowaliśmy dobrą grę. To jest bardzo cenne. Powtarzam na każdym kroku, że to nie zdarza się często. Trudne momenty często potrafią złamać drużynę, a nas w tym turnieju nie dało się złamać – wspominał rozgrywający.
PIERWSZY TAKI MEDAL
Chociaż reprezentacja Polski po raz kolejny zdobyła medal dużej imprezy, to dla Marcina Janusza to pierwsze złoto kadrowe. – To złoto Ligi Narodów jest pierwszym moim złotym medalem w reprezentacyjnej karierze. Ma dla mnie specjalny wymiar, ponieważ zdobyłem je w mieście, które bardzo dobrze wspominam, gdyż grałem tutaj przez trzy lata – nie ukrywał rozgrywający polskiego zespołu.
Przed nimi i całą reprezentacją kilka dni wolnego, a następnie dalsza część wymagającego sezonu. Podopieczni Nikoli Grbicia najpierw zagrają w mistrzostwach Europy, a potem w Chinach będą walczyć o olimpijską przepustkę. – Chcemy wygrać wszystko co się da. Oczywiście, wiemy, że jesteśmy w grupie drużyn, które mogą myśleć o zwycięstwie w tym turnieju, ale my po raz kolejny jesteśmy wysoko w międzynarodowych rozgrywkach. Przez ostatnie lata regularnie przywozimy medale ze zdecydowanej większość imprez, to jest ważne – mówił rozgrywający polskiego zespołu. – Zdajemy sobie też sprawę z tego, że nie każdy turniej można wygrać. Zawsze trzeba myśleć o tym przeciwko komu gramy. Za każdym razem walczymy jednak o jak najwyższe cele, postaramy się wygrać jak najwięcej. Skupiamy się na każdym kolejnym meczu, nie ważne czy to jest sparing, mecz na szczycie, finał Ligi Narodów, mecz mistrzostw świata czy Europy, to walczymy o wszystko – zapowiedział Marcin Janusz.
źródło: inf. własna