W pierwszym meczu półfinałowym pomiędzy Grupą Azoty ZAKSA a Aluronem CMC Wartą doszło do niespodzianki. Mało kto obstawiał, że zawiercianie postawią tak trudne warunki gospodarzom i zwyciężą w całym spotkaniu 3:1. Pierwszy set na to nie wskazywał, niemniej w kolejnych dominacja przyjezdnych była już widoczna. Podopieczni Gheorghe Cretu zaprezentowali dużo słabszą dyspozycję niż tę, do jakiej wszystkich przyzwyczaili. Jurajscy Rycerze nie tylko potrafili to wykorzystać, ale sami udowodnili, że posiadają świetną drużynę i nie stoją na straconej pozycji w walce o finał.
Początek spotkania nie zapowiadał takich emocji i niespodzianki. Zawiercianie zagrali bardzo nerwowo, popełnili aż dziesięć błędów i przegrali pierwszego seta do 22. Od drugiej partii obraz gry zmienił się. Do walki włączył się Dawid Konarski, cały czas dobrze dysponowani byli Facundo Conte i Uros Kovacević, dzięki czemu przewaga zaczęła się uwidaczniać po stronie przyjezdnych. – Zawiercianie od drugiego seta zaczęli świetnie grać. Przede wszystkim na tych piłkach źle przyjętych potrafili rozwiązywać bardzo trudne sytuacje. My odrzucaliśmy ich od siatki, ale nie mieliśmy z tego korzyści. Oczywiście było kilka bloków i obron, ale my przyzwyczailiśmy się, że robimy to lepiej niż w tym spotkaniu. Nasi rywale świetnie grali też w ataku na trudnych piłkach. Myślę, że to był klucz do zwycięstwa – podsumował Marcin Janusz.
Gdy po trzech setach kędzierzynianie przegrywali 1:2, a w czwartym pięcioma punktami, mało kto wierzył, że zdołają doprowadzić do stanu po 23. Końcówkę jednak przegrali i tie-breaka nie było. – Ten mecz nie był przegrany w końcówce czwartego seta. Mieliśmy swoją szansę, której nie wykorzystaliśmy, ale więcej mamy do poprawy z tych wcześniejszych setów. Przede wszystkim w drugim, trzecim i na początku czwartego seta ta nasza gra nie wyglądała tak, jak powinna. Mamy kilka dni do rewanżu. Nie zwieszamy głów i postanowimy się poprawić, a w meczu rewanżowym zagrać zdecydowanie lepiej i wrócić do Kędzierzyna-Koźla – dodał rozgrywający Grupy Azoty ZAKSA.
Wydaje się, że największą różnicę zrobiła gra zawiercian w kontrataku oraz w systemie blok-obrona. Tutaj wicemistrzowie Polski mają najwięcej do poprawy. Czy z takim twierdzeniem zgadza się Janusz? – Będziemy na pewno analizować to spotkanie. Tego czasu nie ma jednak dużo. Zawiercianie mają światowej klasy zawodników, którzy pokazali, że potrafią bardzo dobrze rozwiązywać takie trudne sytuacje, jak kontratak czy granie na wyższej piłce. Poprawić musimy przede wszystkim grę w systemie blok-obrona. Jeżeli już odrzucamy ich zagrywką od siatki to chcielibyśmy mieć z tego większe korzyści – powiedział.
Drugi mecz odbędzie się we wtorek w Zawierciu. Czasu na poprawę gry, trening, czy regenerację nie będzie zbyt wiele. Kędzierzynianie znajdują się w trudnej sytuacji, gdyż stoją pod ścianą. Chcąc awansować do finału muszą nie tylko zwyciężyć we wtorek, ale i w trzecim spotkaniu. Niemniej nie mają zamiaru spuszczać głów i deklarują, że będą walczyć do ostatniej piłki. – Bardzo dobrze pokazał to czwarty set, gdyż już wyglądało, że jest po wszystkim i tej straty nie odrobimy. My cały czas wierzyliśmy. Udało nam się jeszcze nawiązać walkę, co na pewno jest dobrym prognostykiem przed kolejnymi spotkaniami. Zawsze trzeba grać do końca i nawet z tak trudnej sytuacji będziemy mogli wyjść – zakończył reprezentant Polski.
źródło: inf. własna