W pierwszym finałowym pojedynku Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle musiała uznać wyższość Jastrzębskiego Węgla. Kędzierzynianie na terenie rywala nie byli w stanie wygrać ani jednego seta. – Jastrzębski Węgiel nie miał słabszego dłuższego słabszego momentu. Oczywiście, jakieś pojedyncze słabsze akcje się zdarzały, ale szybko wracali do dobrej gry i to im trzeba oddać. Trzeba im pogratulować, skupić się już na kolejnym meczu, bo możemy grać lepiej – powiedział Strefie Siatkówki rozgrywający ZAKSY, Marcin Janusz.
Pierwszy mecz o złoty medal PlusLigi zakończył się w trzech setach. Jastrzębski Węgiel przez większość spotkania kontrolował wydarzenia na boisku, nie podał kędzierzynianom ręki. – Zaczęło się na pewno od nas, my możemy grać zdecydowanie lepiej. Prawdą jest też to, że Jastrzębski Węgiel nie miał słabszego momentu, dłuższe do momentu. Oczywiście, jakieś pojedyncze słabszy akcje się zdarzały, ale szybko wracaj dobrej gry i to im trzeba oddać. Trzeba im pogratulować, skupić się już na kolejnym meczu, bo możemy grać lepiej. Oczywiście, zawsze liczy się na to, że rywal zagra trochę gorzej – podsumował Marcin Janusz.
Jego zespół po raz pierwszy od dłuższego czasu miał chwilę, żeby spokojnie potrenować, pomiędzy ostatnim meczem półfinału, a pierwszym finału mieli tydzień przerwy. – Był czas, żeby trochę odpocząć, trochę potrenować i zagrać dobrze tutaj. To się nie udało, ale to jest dopiero początek rywalizacji – przyznał rozgrywający ZAKSY, która może nie zagrała w ataku źle, ale spisała się w tym elemencie gorzej niż rywale. Sposób na lidera kędzierzynian – Bartosza Bednorza, znaleźli rywale. – Każdy z nas miał mniejsze lub większe problemy, trudno też wymagać od Bartka Bednorza, że każdy mecz będzie grał na takim poziomie, jak przez ostatnie tygodnie. Mamy wiele innych argumentów, mówiłem już po starciu z Resovia, że nikt nie oczekuję, że Bartek będzie w każdym spotkaniu wykręcał 70% skuteczności ataku. Nikt tego nie wymaga, bo jesteśmy drużyną i mamy wiele argumentów, pokazywaliśmy już w tym sezonie, że nasza gra może się oprzeć chociażby na środku siatki, czy na prawym skrzydle. Tutaj w Jastrzębiu-Zdroju Łukasz Kaczmarek zagrał naprawdę bardzo dobry mecz. Każdy by chciał, żeby Bartek za każdym razem grał na bardzo wysokim poziomie, ale naprawdę nikt tego od niego nie wymaga – ocenił Marcin Janusz.
Jastrzębski Węgiel w pierwszym finałowym starciu nie zszedł ze swojego wysokiego poziomu, jastrzębianie zagrali równo i dobrze. – Zaskoczenia nie było, a to, czego ciężko się spodziewać, to konsekwencja przez cały mecz. Nie było to jednak zaskoczenie, bo drużyna z Jastrzębia-Zdroju, to zespół, który gra na najwyższym poziomie. Jest w finale PlusLigi, finale Ligi Mistrzów, więc ta ich konsekwencja i cierpliwość nie były jakimś ogromnym zaskoczeniem, ale dla nas były problemem – przyznał rozgrywający mistrzów Polski.
Kolejny mecz o mistrzostwo Polski już w najbliższą sobotę, a tym razem to ZAKSA będzie gospodarzem. – Każdy mecz to będzie zupełnie inna historia, wyciągniemy wnioski i przygotujemy się do starcia na naszym terenie. Jesteśmy tak zbudowaną drużyną, która ma określony styl gry, określone zagrania, które sprawdzały się przez większość sezonu i na pewno teraz nie wpadniemy w panikę i nie będziemy zmieniać nie wiadomo ilu elementów. Po prostu podejdziemy do tego meczu, tak jak do każdego innego i tym razem postaramy się wygrać – zapowiedział Marcin Janusz.
źródło: inf. własna