Trefl Gdańsk po przegranej w dwumeczu z Asseco Resovią Rzeszów uplasował się na szóstym miejscu w tegorocznych rozgrywkach PlusLigi. – Wydaje mi się, że takich spotkań, gdy nasza gra cieszyła oko, było wiele. Na pewno zostaną nam w pamięci, mimo tego, że końcówka była nieudana – powiedział Marcin Janusz, rozgrywający gdańszczan. Otrzymał on powołanie do kadry narodowej na 2021 rok.
W dwumeczu o piąte miejsce musieliście uznać wyższość Asseco Resovii Rzeszów. Czego zabrakło do odniesienia zwycięstwa i zdobycia piątej pozycji na zakończenie sezonu PlusLigi?
Marcin Janusz: – Rzeszowianie bardzo dobrze zagrali w polu serwisowym. Myślę też, że mieli wysoki procent skuteczności w pierwszej akcji po dobrym przyjęciu. To sprawiło, że w niektórych momentach trochę od nas „odskoczyli”. Mecz oprócz tego drugiego seta był równy, więc tak naprawdę zadecydowało kilka piłek. My też mieliśmy swoje szanse w pierwszej partii, prowadziliśmy 23:20, ale niestety nie udało się dowieźć tego wyniku. Zakończyliśmy sezon nie w takim stylu, w jakim chcielibyśmy go zakończyć, ale myślę, że mimo wszystko daliśmy kibicom dużo radości w tegorocznych rozgrywkach.
Ćwierćfinałowe pojedynki z VERVĄ Warszawa Orlen Paliwa były dla was z pewnością wyczerpujące zarówno pod względem fizycznym, jak i psychicznym. Wygraliście bowiem pierwsze spotkanie, ale niestety dwa kolejne padły łupem warszawian. Myślisz, że to mogło mieć wpływ na waszą motywację przed meczami o piąte miejsce?
– Trudno powiedzieć, bo z drugiej strony zespół z Rzeszowa był budowany po to, by grać w tej czwórce i jeśli kogoś miałyby dobić te mecze ćwierćfinałowe, to bardziej rzeszowian. Chcieliśmy wygrać. Oczywiście zagraliśmy jedno spotkanie więcej w tych ćwierćfinałach. Walczyliśmy, ale nasza forma w tych ostatnich meczach również nie była taka, jakbyśmy sobie życzyli. Motywacji na pewno nie zabrakło.
Ostatecznie zmagania w tej edycji rozgrywek PlusLigi kończycie na szóstym miejscu, zagraliście też w turnieju finałowym Pucharu Polski. Jak więc podsumujesz wasz występ w tym sezonie?
– Teraz jest smutno, ale myślę, że jak za tydzień czy miesiąc emocje opadną, to stwierdzimy, że zagraliśmy dobry sezon. Bardzo nam szkoda, że w tej końcówce nie prezentowaliśmy się tak, jak tego oczekiwaliśmy, ale przez większość sezonu utrzymywaliśmy wysoki poziom, dając radość kibicom. To też jest dla nas ważne. Nie byliśmy zespołem budowanym po to, by bić się o najwyższe cele. Niewiele zabrakło. Możemy być zadowoleni, choć teraz trudno nam to mówić.
Który mecz zapadł ci szczególnie w pamięci?
– Myślę, że ćwierćfinałowy mecz Pucharu Polski z Bełchatowem. Ważny mecz z bardzo dobrą drużyną. Zagraliśmy wtedy naprawdę dobre spotkanie, choć przeciwnik także był w wysokiej dyspozycji. Takim pojedynkiem był też pierwszy mecz ćwierćfinałowy z Warszawą, gdzie stawka była duża, a potrafiliśmy zagrać dobrze. Wydaje mi się, że takich spotkań, gdy nasza gra cieszyła oko, było wiele. Na pewno zostaną nam w pamięci, mimo tego, że końcówka była nieudana.
Kto zdobędzie złoty medal mistrzostw Polski?
– ZAKSA zawsze potrafiła z bardzo trudnych sytuacji wychodzić obronną ręką. Oczywiście Skra teraz złapała najwyższą formę w sezonie i grali świetnie. Zaskakiwało to, że Kędzierzyn w pojedynku z Bełchatowem nie przezwyciężył tych trudnych momentów. To na razie jedno takie spotkanie, a teraz decydujące starcie w Kędzierzynie. Wszystko się może zdarzyć. Jastrzębski Węgiel również pokazał, że potrafi grać na najwyższym poziomie, więc mimo tego, że ZAKSA była najmocniejsza przez cały sezon to teraz loterią byłoby obstawić cokolwiek.
Zostałeś powołany do narodowej kadry na 2021 rok. Jakie masz oczekiwania w stosunku do treningów i ewentualnych występów?
– Nie mam oczekiwań. Przede wszystkim chcę pojechać i pomóc na tyle, na ile będę w stanie. Trener zadecyduje o tym, gdzie i czy gdziekolwiek pojadę, czy dostanę szansę. Gra w reprezentacji jest bardzo dużym wyróżnieniem, nie jadę tam z oczekiwaniami, tylko z taką myślą, by dać jak najwięcej od siebie.
źródło: pzps.pl