Savino Del Bene Scandicci odniosło trzecie zwycięstwo w grupie E Ligi Mistrzyń. Ekipa z Włoch pokonała BKS Bostik ZGO Bielsko-Biała 3:0. – Jestem naprawdę szczęśliwa i dumna, że pomimo pięciopunktowej straty znalazłyśmy sposób na odrobienie strat i wygranie pierwszego seta – powiedziała w rozmowie ze Strefą Siatkówki Maja Ognjenović, rozgrywająca wicemistrzyń Włoch.
- Savino Del Bene Scandicci pokonało w 3. rundzie Ligi Mistrzyń BKS Bostik ZGO Bielsko-Biała 3:0.
- Bielszczanki mimo ogólnego wyniku postawiły spory opór, największy spośród całej grupy E.
- Maja Ognjenović, rozgrywająca Savino odniosła się nie tylko do spotkania, ale również zmiany trenera i niepowodzenia na igrzyskach olimpijskich, po których zakończyła karierę reprezentacyjną.
NA PÓŁMETKU KOMPLET
Krzysztof Sarna (Strefa Siatkówki): Czy to był wasz najtrudniejszy mecz w fazie grupowej Ligi Mistrzyń?
Maja Ognjenović: – Myślę, że na ten moment był to nasz najtrudniejszy mecz w fazie grupowej. Z drużynami z Rumunii i Niemiec wygrałyśmy łatwiej w porównaniu do starcia z BKS-em. Muszę powiedzieć, że zanim przybyłyśmy do Bielska-Białej, wiedziałyśmy, że miejscowa drużyna jest bardzo dobra i gra dobrze. Również wygrała przeciwko ekipie ze Stuttgartu. Oczywiście czekałyśmy na jedno trudne spotkanie. Jednak w końcówce pierwszego seta może nie mogłyśmy odnaleźć naszego rytmu. Kiedy bielszczanki prowadziły 20:15 nie było łatwo powrócić do gry. Jestem naprawdę szczęśliwa i dumna, że pomimo pięciopunktowej straty znalazłyśmy sposób na odrobienie strat i wygranie pierwszego seta. Dzięki temu było trochę łatwiej w drugiej i trzeciej odsłonie. Może pod koniec trzeciej odsłony, kiedy tablica wyników wskazywała na 19:19, gra była bardziej wyrównana, ale w ostateczności naszym celem było zdobycie trzech punktów. Wykonaliśmy go.
Zgodziłabyś się, że waszą mocną stroną i kluczem było skupienie? W decydujących momentach wymazywałyście punkty tracone seriami i z dużym spokojem przechylałyście szalę zwycięstwa na swoją korzyść w końcówkach.
– Tak. Myślę, że jest to siła naszego zespołu. Niestety to nie tak, że przydarzyło nam się to po raz pierwszy. Również w niektórych meczach w przeszłości zdążyłyśmy tego doświadczyć. Kiedyś również mieliśmy momenty tego typu. Mimo że jak już powiedziałam, jestem szczęśliwa i dumna, to chciałabym, żeby w przyszłości to się nie powtarzało. Jesteśmy drużyną siatkarską na wysokim poziomie, dlatego to luksus, że robimy niektóre rzeczy. Nie możemy tracić kilku punktów z rzędu. Byłyśmy dość skoncentrowane. Myślę, że grając punkt po punkcie, wykonałyśmy dobrą robotę. Jestem jednak zdania, że gdybyśmy grały przeciwko znacznie lepszej drużynie, na naszym poziomie, wówczas taki powrót nie miałby miejsca.
ZMIANA TRENERA, czy DOSZŁO DO ZWOLNIENIA?
Jakie były wasze odczucia po odejściu Stephana Antigi?
– Pracowaliśmy dwa lub trzy tygodnie, ponieważ dołączyłam do drużyny trochę później po igrzyskach olimpijskich. Miałam dłuższą przerwę od reszty. Nie mogę powiedzieć, że nie był to wystarczający czas, żeby się z kimś spotkać. Jako o trenerze mogę powiedzieć tylko dobre rzeczy. Naprawdę miło mi się z nim pracowało, szczególnie dlatego, że bardzo szanuje mnie jako zawodniczkę. Nie w kategoriach starej, ale doświadczonej siatkarki. Zarządzał mną w najlepszy sposób: na treningach, w trakcie analizy wideo mówiąc o meczach i przeciwnikach. Współpracowało mi się z nim bardzo dobrze. Oczywiście, że było mi smutno, kiedy zdecydowano o rozstaju dróg. Nie chcę powiedzieć, że trener został zwolniony. Na koniec było mi trochę przykro, ale to nasze życie. W sporcie nigdy nie wiesz, co może się wydarzyć. Chcę, żeby wiedział, że życzę mu wszystkiego najlepszego w przyszłości.
NIEPOWODZENIE NA IGRZYSKACH OLIMPIJSKICH
Powiedziałaś o igrzyskach olimpijskich. Kiedy rozmawiałem przy okazji turnieju towarzyskiego w Mielcu z Giovannim Guidettim powiedział jasno, że waszym celem na Paryż jest złoto. Co poszło nie tak?
– Jestem zdania, że oczekiwania, które mieliśmy jako zespół i Serbia jako kraj były skupione na najwyższym punkcie. To ma sens, ponieważ w ostatnich latach zdobyliśmy naprawdę dużo medali mistrzostw Europy i świata. Zasadniczo to jedyny krążek, którego nie mamy w swoim dorobku. Dlatego uważam, że nasze pragnienie zdobycia złota było naprawdę bardzo duże. Nie mogę powiedzieć, że miałyśmy dużo problemów. Jednak coś przeoczyliśmy, coś przegapiliśmy. Nie mogę określić, co to było. Mówiąc o igrzyskach olimpijskich, nie czuję się źle, ale jestem rozczarowana. Rozpoczęliśmy turniej w dobry sposób, wygraliśmy z Francją i byłyśmy na dobrej drodze.
Jeśliby pomyśleć, że w pierwszym secie meczu z Włoszkami (ćwierćfinał, I set, 19:15, 22:20 – przyp. red.) prowadziłyśmy tak samo, jak BKS przeciwko nam tym w meczu, czterema-pięcioma punktami to czyni mnie to jeszcze bardziej smutną. Miałyśmy bardzo dużą możliwość wygrania pierwszej partii. Nie mogę powiedzieć, że gdybyśmy go wygrały, to mogłybyśmy wygrać cały mecz. W ostateczności mogę powiedzieć, że poziom dyspozycyjności każdej z nas nie był na najwyższym poziomie. Szczerze powiedziawszy, nie znam powodu. To coś głębszego na kształt analizy z trenerem, trenerem przygotowania fizycznego, z całą drużyną. Oczywiście nie wykonaliśmy tego, ponieważ natychmiastowo po igrzyskach olimpijskich wróciłyśmy do domu, a następnie do klubów na następny sezon.
Zobacz również:
źródło: siatka.org