– Myślę, że jednak w ubiegłym roku dorosłyśmy do tego, aby wierzyć w ten zespół i być tym zespołem. Nie ma już takich dziecinnych zachowań i robienia sobie na złość, kto gra, a kto nie gra, czy obrażanie się. Mamy jeden wspólny cel i do niego dążymy. W zespole jest czternaście zawodniczek, a nie tylko sześć czy siedem – powiedziała Aleksandrze Szutenberg w Podcaście Olimpijskim Magdalena Stysiak, atakująca reprezentacji Polski i Fenerbahce Stambuł.
DRAŻLIWY TEMAT
Aleksandra Szutenberg w Podcaście Olimpijskim zapytała Magdalenę Stysiak o finanse. W poprzednich wydaniach podcastu czołowi zawodnicy reprezentacji Polski oznajmili, że są milionerami, co też przytoczyła polskiej siatkarce prowadząca, pytając ją, czy ona również może się taką nazwać.
– Myślę, że jeszcze nie. Nie mogę powiedzieć, że jestem biedną osobą i nie mam pieniądze, bo to są dobre pieniądze. Zresztą granie w Fenerbahce, podpisałam bardzo fajny kontrakt, ale jeszcze nie mogę powiedzieć, że jest tam tych kilka zer na koncie. Zresztą mam trzy konta (śmiech), więc jak się zsumuje to może będzie kilka zer. Nie lubię jednak rozmawiać o pieniądzach, bo jest to zawsze temat, który ciągnie się cienką linią i każdy będzie w tym miejscu oceniał to troszkę inaczej. Nie narzekam. Myślę, że jak na kobiecą siatkówkę jest dobrze – oceniła w rozmowie z Aleksandrą Szutenberg w Podcaście Olimpijskim Magdalena Stysiak, atakująca reprezentacji Polski i Fenerbahce Stambuł.
TRENER? NOWE ROZDANIE
Co konkretnie takie do żeńskiej reprezentacji Polski wniósł trener Stefano Lavarini, że biało-czerwone zaczęły jak z automatu odnosić sukcesy i prezentować poziom inny o 180 stopni? Jak się okazuje, kluczowym czynnikiem okazała sią, jak przyznaje sama zawodniczka klubu z Turcji – mentalność.
– Trener Lavarini zmienił naszą mentalność. Wiadomo, że każda zawodniczka ma inne doświadczenie. Jedna ma większa, a druga ma mniejsze, więcej bądź mniej wygranych meczów. To na pewno ma jakiś wpływ, ale to wszystko nie rozchodzi się o to. Myślę, że kluczowa jest mentalność i wiara w nasz zespół, a także to, że stałyśmy się w końcu zespołem. Trzeba to otwarcie powiedzieć. Tak ma wyglądać i tak wygląda zespół, który musi wygrywać, który chce wygrywać i walczyć o więcej. Pewnego razu wygrałyśmy ze Stanami, z mistrzyniami olimpijskimi i trener do nas mówi: “Ok, wy się możecie cieszyć, ja też się cieszę, ale to jest nasza gra. To jest dla nas coś normalnego teraz. Nie możemy świętować dziesięć dni, bo wygrałyśmy ze Stanami. Jeżeli wy będziecie grać na tym poziomie, który reprezentujecie teraz, to dla was mecz z Włoszkami, Amerykankami czy Turczynkami będzie na dobrym poziomie, będziecie na równym poziomie, bo wy jesteście równe, tylko musicie w to uwierzyć. Niczym nie różnicie się od tamtych dziewczyn.” On nam to powoli wpajał do głowy i to zafunkcjonowało. Na koniec było widać, że stałyśmy się zespołem wierzącym w to, że potrafimy grać dobrą siatkówkę. W 2023 roku byłyśmy ze sobą bardzo związane, również poza boiskiem. Nie mówię, żeby każdego dnia wychodzić na kawkę, bo praca z kobietami nie jest łatwa. Wiadomo, że jak jesteśmy zamknięte przez cztery miesiące wszystkie razem, to czasem naprawdę jest to za dużo. Myślę, że jednak w ubiegłym roku dorosłyśmy do tego, aby wierzyć w ten zespół i być tym zespołem. Nie ma już takich dziecinnych zachowań i robienia sobie na złość, kto gra, a kto nie gra, czy obrażanie się. Mamy jeden wspólny cel i do niego dążymy. W zespole jest czternaście zawodniczek, a nie tylko sześć czy siedem. Miniony rok też pokazał, że wszystkie siatkarki są bardzo potrzebne i nawet więcej. Również te dziewczyny, które są na liście poza, czyli ta 22-osobowa lista. Wszystkie jesteśmy zespołem i wszystkie musimy w to wierzyć. Niezależnie od tego, kto przyjdzie do tej reprezentacji, jeżeli gra dobrze w siatkówkę i może pomóc, to myślę, że drzwi są zawsze otwarte – powiedziała Magdalena Stysiak.
Zobacz również:
Lavarini podsumował 2023 rok
źródło: sport.interia.pl