Reprezentacja Polski kobiet nadal jest niepokonana w tegorocznych rozgrywkach Ligi Narodów. W kolejnym dniu rywalizacji w Chinach biało-czerwone zapisały na swoim koncie kolejne zwycięstwo, tym razem bez straty seta pokonując Turcję. – Na pewno z spodziewałyśmy się, że to jest bardzo mocny mocny przeciwnik, ale nie było tak, że wyszłyśmy na boisko nie wierząc w to, że wygramy – powiedziała środkowa polskiej kadry, Magdalena Jurczyk w rozmowie opublikowanej w serwisie Polsat Sport.
Reprezentacja Turcji od lat znajduje się w światowej czołówce i można było spodziewać się, że polskiej kadrze nie będzie łatwo. Renoma rywalek jednak nie przestraszyła jednak Polek, które w rozgrywkach Ligi Narodów pokonały ekipę znad Bosforu 3:0. – Na pewno z spodziewałyśmy się, że to jest bardzo mocny mocny przeciwnik, ale nie było tak, że wyszłyśmy na boisko nie wierząc w to, że wygramy. Jesteśmy tutaj po to, żeby wygrywać z najlepszymi i w tym spotkaniu okazało się, że potrafimy to robić. Bardzo cieszymy się z tego zwycięstwa, w szczególności, że nie straciłyśmy ani jednego seta – mówiła Magdalena Jurczyk.
Jej zdaniem to przyjęcie oraz atak okazały się kluczowe w odniesieniu tak okazałego zwycięstwa. – Myślę, że bardzo dobrze przyjmowaliśmy w tym spotkaniu i atakowałyśmy na wysokiej skuteczności. To przełożyło się potem na nasze zdobycze punktowe, również dobrze ustawiałyśmy się w obronie, chociaż nie miałyśmy bardzo dużo bloków w tym spotkaniu, to nasz system blok-obrona całkiem dobrze działał. Pokazał, że jesteśmy w stanie bronić takie zawodniczki jak Karakurt czy Vargas – oceniła środkowa polskiej kadry.
Przed podopiecznymi Stefano Lavariniego w piątek już kolejne wyzwanie, tym razem rywalkami Polek będzie reprezentacja Holandii. – Jeszcze nie analizowałyśmy dokładnie gry Holandii, na to będzie czas przed meczem. Teraz trochę nacieszyłyśmy się ze zwycięstwa z Turcją i zaczynamy skupiać się na kolejnym rywalu, chcemy otrzymać tą dobrą passę i wygrywać każdy mecz – zapowiedziała Magdalena Jurczyk. Początek spotkania z Holenderkami w piątek o 11.
źródło: opr. własne, polsatsport.pl