– Turniej finałowy będzie mocno obsadzony. Każda z drużyn, które zagrają w Warszawie, ma za sobą dobry sezon i z pewnością chciałaby wygrać. Wiemy, jak ciężko pracowaliśmy przez ostatnie dziewięć miesięcy i na pewno zrobimy wszystko, żeby przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę – powiedział rozgrywający Legii Warszawa Maciej Stępień.
Turniej półfinałowy był dla was udany. Już po dwóch jego dniach byliście pewni awansu. W spotkaniach ze Spartą i WKS-em nie straciliście nawet seta. Były to dla was w miarę łatwe mecze czy jednak wynik jest mylący?
Maciej Stępień: Faktycznie, dwa zwycięstwa bez straty seta cieszą, jednak warto zauważyć, że nie były to łatwe spotkania, a wyniki poszczególnych setów mogą być mylące. Cieszy na pewno fakt, że pomimo dodatkowego stresu i emocji jakie towarzyszą spotkaniom na tym poziomie, udało nam się utrzymać dobry poziom gry i egzekwować założenia ustalone przed meczami. Dzięki temu z dużym optymizmem możemy patrzeć na zbliżający się turniej finałowy.
Na koniec zagraliście z zespołem ze Spały, który także miał awans już w kieszeni. Przegraliście 1:3, ale chyba nie robiliście z tej porażki tragedii. Ten mecz pokazał wam, nad czym jeszcze musicie pracować?
– Mecz z zespołem ze Spały nie miał większego znaczenia pod kątem awansu. Nie zmienia to jednak faktu, że chcieliśmy wygrać to spotkanie. Zarówno my, jak i SMS wyszliśmy nieco zmienionymi szóstkami. Szansę dostali zawodnicy, którzy do tej pory grali trochę mniej. Siatkówka jest sportem zespołowym. Potrzebna jest cała drużyna, aby odnosić sukcesy. Dlatego cieszę się, że każdy dostał możliwość ogrania się w warunkach meczowych. Wynik był na naszą niekorzyść, ale już niedługo będzie okazja do rewanżu.
W Legii pojawiają się głosy dotyczące chęci znalezienia się w I lidze, ale kandydatów do awansu jest kilku. Czujecie się jednym z faworytów czy chcecie w turnieju finałowym zagrać bez presji?
– Od początku sezonu nikt nie ukrywał, że mamy ochotę na awans. Przez cały czas odkładaliśmy tę myśl na bok i skupialiśmy się na pojedynczych treningach i meczach. Presja w turnieju finałowym dopadnie wcześniej czy później. Kluczowe będzie to jak dany zespół poradzi sobie z tym faktem. Cieszy mnie, że graliśmy w roli faworyta przez cały sezon. Nikt nie oddawał nam łatwo zwycięstw – jak chociażby Camper w fazie play-off, a mimo wszystko presja nigdy nas nie sparaliżowała. Turniej finałowy będzie mocno obsadzony. Każda z drużyn, które zagrają w Warszawie, ma za sobą dobry sezon i z pewnością chciałaby wygrać. Wiemy jak ciężko pracowaliśmy przez ostatnie dziewięć miesięcy i na pewno zrobimy wszystko, żeby przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę.
Turniej finałowy jest dość specyficzny. Aby znaleźć się w I lidze, trzeba w nim rozegrać cztery spotkania. Umiejętne szachowanie siłami i zmiennicy mogą odegrać w nim ważną rolę? A może coś innego okazać się kluczowe?
– Wydaje mi się, że nie ma jednej, złotej reguły, która pozwoli wygrać. Musi zagrać ze sobą wszystko, nad czym pracowaliśmy w tym sezonie. Mamy od początku bardzo dobrą atmosferę w szatni i na treningach. Myślę, że to właśnie odpowiednie nastawienie i dobra zabawa będą kluczowymi poza siatkarskimi elementami w tym turnieju.
W podgrupie zmierzycie się z rywalami z Krosna i Częstochowy. Jak ocenisz tych przeciwników? Chyba akademicy na papierze wydają się być groźniejsi?
– Nie chciałbym oceniać drużyn przed meczem. Każdy, kto znalazł się na tym etapie, zasługuje na szacunek, uznanie i w rozgrywkach pokazał kawał dobrej siatkówki. O tym, kto jest mocniejszy zdecydują poszczególne mecze, a parkiet zweryfikuje umiejętności poszczególnych drużyn. My chcielibyśmy skupić się na sobie i na tym, co możemy zrobić najlepiej.
źródło: inf. własna