Maciej Rudol i Piotr Kantor już za kilka dni oficjalnie rozpoczną sezon 2023 w turnieju Beach Pro Tour Challenge w La Paz (16-19 marca). Chociaż połączyli siły dopiero w ubiegłym sezonie i zmagali się z problemami zdrowotnymi, to w 2022 wywalczyli 9. miejsce w mistrzostwach świata i mistrzostwach Europy. Teraz są gotowi walczyć o wysokie lokaty i punkty do olimpijskiego rankingu. Przed pierwszym startem w tym roku wraz z Mateuszem Florczykiem i Jakubem Zdybkiem odbyli zgrupowanie na Fuerteventurze.
Za wami obóz na Fuerteventurze, jak przebiegało wasze zgrupowanie?
Maciej Rundol: Fuerteventura – jak zawsze – przywitała nas bardzo wietrznymi warunkami. To fajne warunki, bo zaraz po wyjściu z hali i trenowania w Polsce możemy od razu przejść na dość wymagające warunki pogodowe. Było to bardzo fajnym przetarciem przed wejściem w sezon. Dodatkowo mieliśmy dużo możliwości trenowania i sparowania z parami z Holandii, więc był to owocny czas treningowo-sparingowy.
W mediach społecznościowych można było zobaczyć nagranie z waszego sparingu z Brouwerem i Meeuwsenem, mieliście zatem topowych rywali.
– To prawda. Holendrzy mają kilka bardzo mocnych par i dość często też wybierają Fuerteventurę, gdzie się z nimi spotykamy. Wspólne sparingi były korzystne zarówno dla nas, jak i dla nich. Całe dwa tygodnie były korzystnym okresem, w którym wiadomo, każdy z nas był też w okresie ciężkiej siłowni i dochodzenia do optimum motorycznego. Natomiast można było zaznać walki z przeciwnikiem, co jest ważne po kilku tygodniach, a właściwie prawie dwóch miesiącach trenowania w Spale, gdzie – wiadomo – też są gierki między nami, ale potrzeba też innej rywalizacji przed zmaganiami turniejowymi.
Co pokazała wam konfrontacja z tymi parami? Jesteście zadowoleni z obecnej dyspozycji?
– Na pewno pokazała zarówno takie miejsca, w których czujemy się mocni i możemy szukać swoich przewag nad przeciwnikiem, a także sporo obszarów, w których możemy się jeszcze poprawić i musimy popracować. Mieliśmy dość długą przerwę od zeszłego sezonu, ja w sumie skończyłem sezon po mistrzostwach Europy, a Piotrek po mistrzostwach Polski. Minęło już pół roku od ostatnich startów, więc to na pewno nie był jeszcze ten poziom, który chcielibyśmy prezentować, ale jesteśmy dobrej myśli. Wierzymy, że po wprowadzeniu poprawek i przepracowaniu jeszcze paru kolejnych dni nad tymi elementami, które były jakimiś mankamentami w sparingach, będzie dobrze na turnieju.
Wspomniałeś, że minęło sporo czasu od waszego ostatniego turnieju. Na La Paz czekacie z dużą niecierpliwością?
– Granie w turniejach to jest to, co jest najbardziej przyjemne w całym naszym trenowaniu. Nie będę ukrywać, że obaj bardzo czekamy na Meksyk – na możliwość zmierzenia się i faktycznego sprawdzenia swojej formy na tle innych zawodników w trybie turniejowym. Ta długa przerwa spowodowana dochodzeniem do całkowitego zdrowia i budowania czystej głowy przed nowym sezonem już się dłużyła. Cieszymy się, że w końcu będzie możliwość wystartowania w turnieju.
W La Paz nawet na liście kwalifikacji nie brak mocnych przeciwników…
– Sezon kwalifikacji olimpijskich już się rozpędza i w każdym turnieju będą grali wszyscy, bo nie ma możliwości odpuszczania. Z turniejów, które liczą się do rankingu olimpijskiego, trzeba uzbierać aż dwanaście startów, stąd też spodziewamy się takiego poziomu raczej we wszystkich zawodach. To nie było regułą w ubiegłym sezonie, szczególnie pod jego koniec, kiedy zdecydowania część par odpuszczała po najważniejszych turniejach. Na pewno, będzie ciężko. Jesteśmy w kwalifikacjach, więc chcemy oczywiście wejść do turnieju głównego, bo to jest minimum, jakie się ma występując w kwalifikacjach, które nie są łatwe. Później chcemy osiągnąć jak najlepszy wynik, jak najlepsze miejsce, żeby piąć się w rankingu jak najwyżej, aby mieć pewniejsze miejsca w turniejach głównych i dobrze rozpocząć okres olimpijski. To jest początek sezonu, więc wiadomo – może być różnie. Nie nastawiamy się na wynik, ale chcemy zdobyć jak najwięcej punktów i zająć jak najwyższe miejsce, aby mieć jak najlepsze nastawienie przed kolejnymi turniejami.
Jak prezentują się wasze plany na najbliższe dni?
– Wylatujemy w sobotę. Mieliśmy parę dni pracy w domu po obozie, na siłowni i odrobina regeneracji po tych czternastu dniach ciężkiej pracy. Wiadomo, podróż do Meksyku trochę trwa, będziemy na miejscu w niedzielę do południa lokalnego czasu. Mamy 3-4 dni aklimatyzacji, trenowania i doszlifowywania tych brakujących elementów ze sparingów, a potem rozpoczęcie turnieju.
Rozmawiała Martyna Szydłowska, pzps.pl.
źródło: pzps.pl