– Mając w składzie takie nazwiska, ciężko byłoby powiedzieć, iż gra się o coś innego, niż awans do PlusLigi. Musimy mierzyć się z tą presją. To jest jak najbardziej normalne i naturalne. Przed sezonem jestem naładowany samymi pozytywnymi emocjami. Może nie pracujemy ze sobą zbyt długo, ale wiele rozmawiamy. Doskonale wiem, czego również oczekują zawodnicy. Wszyscy jesteśmy skierowani w jedną stronę. Mam nadzieję, że uda się nam zrealizować nasz cel. Jednak doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, jaki jest sport. Mogę wszystkich zapewnić, że zrobimy co w naszej mocy, aby udało się awansować do PlusLigi. Czy tak się stanie? Dowiemy się tego za około dziesięć miesięcy – przyznał Maciej Kołodziejczyk, trener LUK Politechniki Lublin.
W okresie przygotowawczym do sezonu 2020/21 TAURON 1. Ligi wzięliście udział w PreZero Grand Prix Polskiej Ligi Siatkówki. Ten turniej potraktowaliście towarzysko?
Maciej Kołodziejczyk: Oczywiście, że tak. Przyjechaliśmy do Warszawy na turniej zastępując Trefl Gdańsk. Byliśmy niejako opcją rezerwową. Podczas turnieju w Warszawie chcieliśmy pokazać fajną siatkówkę. Nie udało się nam awansować do turnieju finałowego, ale zagraliśmy całkiem nieźle. Chłopaki dali z siebie wszystko. Dla nas jako drużyny i klubu była to szansa pokazania się szerszej publiczności. Oceniam jak najbardziej na plus nasz udział w PreZero Grand Prix.
Podczas zmagań na Monta Beach Volley Club w Warszawie mieliście okazję zagrać spotkanie, m.in. przeciwko BKS-owi Visła Bydgoszcz, z którym będzie w nadchodzącym sezonie rywalizować na pierwszoligowych parkietach.
– To prawda, aczkolwiek turniej w traktowałem czysto towarzysko. Czwórki na plaży różnią się zdecydowanie od tej tradycyjnej siatkówki plażowej, a już nie ma co mówić o tej siatkówce w hali. Spotkanie z bydgoską drużyną było niejako przedsezonowym smaczkiem. Wiemy, że zespół z Bydgoszczy ma również ambitne plany. Podobne do nas.
Pozwoli pan, że wrócę na chwilę do poprzedniego sezonu. Co prawda, nie udało się go rozegrać do końca, ale wasza drużyna zakończyła je finalnie na 3. miejscu. Chyba śmiało można powiedzieć, że byliście czarnym koniem rozgrywek?
– Osobiście patrzę na to z innej strony. Jeśli spojrzymy na to z perspektywy początku sezonu, to na pewno trzecie miejsce wzięlibyśmy w ciemno. To nie ulega wątpliwości. Jednak z czasem, kiedy rozgrywki się rozwijały, a my pokazywaliśmy naszą dobrą grę, możemy tylko żałować, iż sezonu nie udało się rozegrać do końca. Mieliśmy naprawdę wszystko, żeby bardzo namieszać w play offach. Trzeba pamiętać, że gdzieś w tym okresie jeszcze rundy zasadniczej męczyły nas kontuzje. A gdy udało się już doprowadzić cały zespół do zdrowia, zaczęliśmy grać dobrą siatkówkę. Wszystko mieliśmy w swoich rękach, żeby w play offach bić się o jeszcze wyższe cele. Stało się, jak się stało. Musimy zaakceptować wszystko, to co się wydarzyło. Podchodzimy do tego bardzo spokojnie. Nie patrzymy wstecz, tylko co przed nami.
Drużyna przed sezonem 2020/21 TAURON 1. Ligi została dość mocno zmieniona. W składzie jest wielu plusligowych zawodników. Nie boi się pan prowadzić takiego zespołu? Mam na myśli między innymi presję, jaka będzie ciążyła na całej drużynie w związku z konkretnym celem do zrealizowania, czyli awans do PlusLigi?
– Powiem tak – co sezon słyszę podobne pytania. Pewnie wynika to z racji wieku. Mój bagaż doświadczeń jest dopiero na starcie. Osobiście uważam, że jeśli chce się osiągać jakieś wysokie cele, to nie można bać się pracy. Za nami już blisko miesiąc wspólnej pracy. Nasza współpraca układa się wzorowo. Myślę, że zawodnicy również doskonale wiedzą, po co znaleźli się w Lublinie. Mamy wspólny cel. Mogę jedynie powiedzieć, że ogromnie się cieszę, że powierzono mi pracę z takimi osobami. Z mojej strony mogę obiecać, że zrobię wszystko, żeby wywiązać się z postawionego przede mną zadania.
Cel przed drużyną został bardzo wcześnie określony. To bardzo ułatwiło drużynie wspólną pracę?
– Mając w składzie takie nazwiska, ciężko byłoby powiedzieć, iż gra się o coś innego, niż awans do PlusLigi. Musimy mierzyć się z tą presją. To jest jak najbardziej normalne i naturalne. Przed sezonem jestem naładowany samymi pozytywnymi emocjami. Może nie pracujemy ze sobą zbyt długo, ale wiele rozmawiamy. Doskonale wiem, czego również oczekują zawodnicy. Wszyscy jesteśmy skierowani w jedną stronę. Mam nadzieję, że uda się nam zrealizować nasz cel. Jednak doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, jaki jest sport. Mogę wszystkich zapewnić, że zrobimy co w naszej mocy, aby udało się awansować do PlusLigi. Czy tak się stanie? Dowiemy się tego za około dziesięć miesięcy.
Obserwując w poprzednim sezonie was i kibiców nie mam wątpliwości, że Lublin jest spragniony siatkówki na najwyższym poziomie. Mam rację?
– Oczywiście, że tak! Ten poprzedni sezon pokazał już, że na nasze mecze przychodziło mnóstwo kibiców. Mnóstwo zaangażowanych kibiców w doping. Czuliśmy ich doping i grało się nam fantastycznie. Myślę, że skoro udało się nam uzyskać tak dobry wynik pod względem frekwencji, to jeśli nowy sezon zaczniemy równie dobrze, to te liczby jeszcze wzrosną. Choć z drugiej strony, trudno stwierdzić, czy jeszcze wzrosną, bo nasze mecze z BBTS-em Bielsko-Biała, czy Stalą Nysa hala pękała w szwach.
W tej sytuacji nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć zdrowia na nadchodzący sezon.
– Zdrowie jak najbardziej się przyda zawodnikom. Jak zdrowie będzie, to cała reszta się ułoży. Bo jestem pewien, że z pozostałymi wyzwaniami spokojnie sobie sami poradzimy.
*Rozmawiała Katarzyna Porębska
źródło: tauron1liga.pl