Reprezentacja Turcji odniosła trzecie zwycięstwo w swoim trzecim meczu mistrzostw Europy siatkarzy. W niedzielę tureccy siatkarze nie dali większych szans Macedończykom.
Chociaż Macedończycy mocno otworzyli spotkanie dzięki asowi serwisowemu Filipa Madjunkova i ataku Nikoli Gjorgieva (3:0), to już po chwili przewaga była po stronie Turków po serii akcji Adisa Lagumdziji (7:4). Nie wystrzegali się oni jednak błędów, co pozwoliło ich rywalom wyrównać (10:10). Inicjatywa pozostała po stronie podopiecznych trenera Nedima Ozbeya, którzy ponownie odskoczyli po uderzeniu Lagumdziji oraz bloku Vahita Emre Savasa (15:12). Siatkarze z Macedonii Północnej dzielnie walczyli, ale nie byli już w stanie odrobić strat i Turcy triumfowali 25:22 po autowym ataku Vlado Mileva.
Podopieczni trenera Ozbeya kontynuowali znakomitą grę w drugiej partii i szybko zbudowali przewagę przy zagrywce Murata Yenipazara (6:0). Ich rywale próbowali nawiązać z nimi wyrównaną walkę, jednak dystans powiększyły kolejne asy serwisowe Savasa oraz Lagumdziji (15:3). Skuteczny atak Madjunkova oraz punktowa zagrywka Mileva to było za mało, by Macedończycy zdołali odrobić chociaż część strat (8:19). Wysokie zwycięstwo Turków przypieczętowało uderzenie Bedirhana Bulbula (25:12).
W trzeciej odsłonie inicjatywa od początku była po stronie Macedończyków, którzy za sprawą zagrań Gjorgieva, a także z pomocą Aleksandara Ljaftova objęli prowadzenie (8:6). Nie utrzymali go jednak zbyt długo – po dwóch autowych atakach Risto Nikolova i Mileva było już po 10, natomiast chwilę później Turcy znacząco odskoczyli przy zagrywce Bulbula (20:10). Siatkarze z Macedonii Północnej całkowicie stanęli i nie byli już w stanie odmienić losów meczu – seta i spotkanie zakończył atak Efe Bayrama (25:15).
Macedonia – Turcja 0:3
(22:25, 12:25, 15:25)
Składy zespołów:
Macedonia: Gjorgiev G. (2), Gjorgiev N. (7), Milev (4), Ljaftov (6), Madjunkov (7), Nikolov (3), Angelovski (libero) oraz Kostikj i Savovski (1)
Turcja: Mandiraci (7), Gungor (5), Savas (10), Yenipazar (2), Lagumdzija (16), Matic (4), Ergul (libero) oraz Hatipoglu (libero), Gulmezoglu (5), Karasu, Yatgin, Bayram (2) i Bulbul (5)
Reprezentacja Rosji wygrała drugie spotkanie w mistrzostwach Europy. Wicemistrzowie olimpijscy w końcu zagrali na miarę możliwości, tracąc jedynie seta z solidną Finlandią. Zwycięstwa w meczu głównie potrzebowali Rosjanie. Brzmi to nietypowo, ale wicemistrzowie olimpijscy zaliczyli poważny falstart w turnieju, w dwóch meczach zdobywając tylko dwa punkty. To pokazuje, jak brak kilku zawodników i zmęczenie sezonem wpływa na jedną z najmocniejszych reprezentacji na świecie. Finlandia z kolei zrobiła swoje. Dwa mecze i dwie wygrane, które niemalże dają pewny udział w 1/8 finału.
Finowie zamierzali podtrzymać dobrą passę, udanie zaczynając niedzielne spotkanie. Dość szybko podopieczni Joela Banksa osiągnęli wyraźne prowadzenie (11:7). Na chwilę Rosjanie się otrząsnęli (13:14), lecz drużyna Finlandii odzyskała prowadzenie, utrzymując je do końca. Obie ekipy miały jednak co korygować. Szczególnie mowa o zagrywce, bo w premierowej odsłonie popełniono aż dwanaście błędów serwisowych. Siedem z nich wpadło na konto Sbornej.
Wspomniany element zaskoczył Rosji w drugiej odsłonie. Redukcja pomyłek i większa liczba asów przyczyniła się do uzyskania kontroli na parkiecie. Oprócz tego faworyci świetnie spisywali się w ataku, grając na 69-procentowej skuteczności. To pozwoliło im szybko odskoczyć rywalom, a następnie zbudować pokaźną zaliczkę nad przeciwnikiem, którego gra się załamała. Indywidualnie liderem zespołu został Dimitrij Wołkow, zdobywając dziewięć punktów.
Najwięcej emocji przyniosła trzecia partia. W niej od początku do końca trwała zacięta rywalizacja. Raz jedni, a raz drudzy przejmowali inicjatywę. Jako pierwsi zaatakowali Rosjanie (8:5), ale szybko zostali oni skontrowani. Od stanu 10:1 walka toczyła się punkt za punkt, co prowadziło zespoły do emocjonującej końcówki. Tak też się stało, a w kluczowych piłkach więcej zimnej krwi zachowali podopieczni Tuomasa Sammelvuo.
To, co wydarzyło się w czwartej partii, będzie się Finom długo śniło. Zespół świetnie zaczął, pokazując, że trudna sytuacja w meczu nie jest dla nich problemem (7:3). Nagle jednak gra drużyny kompletnie się załamała i to po całości. Finlandia nie blokowała, nie serwowała i przeciętnie przyjmowała. Kulał także atak, którego efektywność wołała o pomstę do nieba. Nic dziwnego, że Rosjanie zdołali błyskawicznie odrobić straty (9:9), a w końcówce seta całkowicie zdominować przeciwnika, od wyniku 16:15 oddając mu tylko dwa „oczka”. Przewagą Rosjan były przede wszystkim zbilansowane skrzydła. Jarosław Podlesnych i Dimitrij Wołkow dobrze wspierali Jegora Kliukę. Swoje dołożyli też środkowi. Każdy poza Kliuką zaliczył ponad 60 procent skuteczności w ataku. U Finów szwankowało prawie wszystko. Najwięcej punktów (15) zdobył Antti Ronkainen, ale nawet jego liczby nie porywają (46 procent skuteczności w ataku, 30 procent pozytywnego przyjęcia, brak asa serwisowego).
Rosja – Finlandia 3:1
(22:25, 25:15, 25:23, 25:17)
Składy zespołów:
Rosja: Podlesnych (16), Wołkow (16), Jakowlew (11), Kliuka (18), Kurkajew (8), Kobzar (4), Baranow (libero) oraz Tietiuchon i Pankow
Finlandia: Ronkainen (15), Esko (4), Suihkonen (11), Siirila (3), Sivula (5), Sinkkonen (8), Kerminen (libero) oraz Seppanen (1), Nikula (7) i Jokela (1)
Zobacz również:
Wyniki oraz tabela grupy C mistrzostw Europy siatkarzy
źródło: inf. własna, interia.pl