Bez żadnych problemów mistrzostw Europy rozpoczęli siatkarze reprezentacji Włoch. Na inaugurację zmagań w grupie B zmierzyli się z Białorusinami, którym w żadnych z trzech setów nie pozwolili przekroczyć granicy 18 punktów. W drugim spotkaniu tej grupy zmierzyły się zespoły Czarnogóry i Bułgarii. Zespół Silvano Prandiego zwyciężył 3:0, jednak w trzecim secie niewiele zabrakło, aby Czarnogórcy przedłużyli rywalizację. Największą sensacją tego dnia była natomiast porażka Słowenii z Czechami.
Początek meczu był wyrównany, ale dwa asy serwisowe Gulio Pinaliego oraz bloki pozwoliły Włochom zbudować sobie przewagę (9:4). W kolejnych minutach Białorusini popełniali błędy w ataku, a Italia kontrolowała boiskowe wydarzenia (15:8). Radziwon Miskewicz próbował poderwać do walki Białorusinów, ale brakowało im siatkarskich argumentów (14:20). W końcówce faworyci kontrolowali boiskowe wydarzenia. Nadal dobrze prezentowali się w bloku, a po kontrze Alessandro Michieletto premierowa odsłona padła ich łupem 25:18.
W drugiej partii podopieczni trenera de Giorgiego poszli za ciosem. Tym razem przy serwisie Michieletto zaczęli budować sobie przewagę. Po Seri bloków prowadzili już 9:2. Swoje trzy grosze do wyniku dorzucił Simone Anzani, a po kolejnej czapie, tym razem w wykonaniu Gianluki Galassiego dystans dzielący oba zespoły wzrósł do 10 oczek (16:6). Zmiany dokonane w białoruskiej ekipie nie poderwały jej do walki. W końcówce swoją klasę na rozegraniu pokazał Simone Giannelli, a Włosi dominowali na boisku. Po błędzie rywali rozstrzygnęli tę część meczu na swoją korzyść (25:12).
W trzecim secie wciąż byli na fali. W ataku dobrze grał Pinali, a po serii bloków objęli prowadzenie 8:1. Wówczas Białorusini zerwali się do walki, a po ataku Uladzislaua Dawyskiby zbliżyli się do rywali na 9:12. Na więcej nie było ich stać. Asa serwisowego dołożył Galassi, a Italia kontrolowała boiskowe wydarzenia (15:10). Uladzislau Babkewicz popisał się jeszcze punktową zagrywką, ale to było za mało, a Daniele Lavia prowadził Włochów do sukcesu (20:14). W końcówce asa dołożył Pinali, a Galassi zakończył całe spotkanie (25:15).
Włochy – Białoruś 3:0
(25:18, 25:12, 25:15)
Składy zespołów:
Włochy: Giannelli (7 pkt.), Galassi (9), Anzani (5), Michieletto (11), Lavia (12), Pinali (15), Balaso (libero) oraz Sbertoli
Białoruś: Babkewicz (5), Pranko (3), Miskewicz (3), Szkredau (5), Kurasz, Dawyskiba (8), Lazuka (libero) oraz Masko (3), Burau, Ciuszkewicz (1), Panasenka, Budziukin (libero) i Marozau (1)
Od początku meczu inicjatywę przejęli Bułgarzy, którzy objęli prowadzenie 4:1. Czarnogórcy szybko doprowadzili do remisu (7:7), ale z czasem zaczęli popełniać błędy, a siła ofensywna rywali spowodowała, że wrócili oni na prowadzenie (12:9). W kolejnych minutach kontrolowali oni boiskowe wydarzenia. Czarnogórcy starali się walczyć, ale nie mieli siatkarskich argumentów, aby wrócić do gry. W końcówce jeszcze punktowali, ale i tak premierowa odsłona padła łupem faworytów (25:22).
W drugim secie poszli oni za ciosem. Szybo zaczęli budować sobie przewagę. Przeciwnicy mieli kłopoty z przyjęciem, a szczelny blok Bułgarów spowodował, że prowadzili oni już 12:7. Pojedyncze udane zagrania Czarnogórców nie poderwały ich do walki. To Bułgarzy dyktowali warunki gry. Mieli sporą przewagę w ataku, mogli też liczyć na błędy rywali, a to przełożyło się na ich zwycięstwo (25:17).
W pierwszej fazie trzeciej odsłony walka toczyła się cios za cios. Czarnogórcy nie pękli i dotrzymywali kroku przeciwnikom (10:10). Poprawili skuteczność w ataku, a błędy Bułgarów ułatwiały im zadanie. Wynik wciąż oscylował wokół remisu, a faworytom zdobywanie punktów nie przychodziło już z taką łatwością. Pierwszą piłkę setową mieli nawet Czarnogórcy, ale zabrakło im doświadczenia w końcówce. W niej kluczowe akcje wygrywali Bułgarzy, którzy triumfowali 27:25.
Czarnogóra – Bułgaria 0:3
(22:25, 17:25, 25:27)
Na początku spotkania Czech i Słowenii był remis po 3. Obie drużyny popełniły błędy własne w polu zagrywki i w ataku. Przez dłuższy czas żadnej z ekip nie udało się zbudować przewagi, a wynik oscylował wokół remisu (7:7, 9:9). Zarówno Czesi jak i Słoweńcy skutecznie zagrali w ataku, kończyli swoje akcje z pierwszego uderzenia. Przy stanie 16:16 dwa punkty bezpośrednio z zagrywki zdobył Adam Zajicek i o przerwę na żądanie poprosił trener Alberto Giuliani. Gospodarze utrzymali tą zaliczkę do stanu 19:17, ich rywale lepiej zagrali na siatce i po raz kolejny doprowadzili do remisu po 19. Czesi dzięki ofiarnej postawie w obronie wypracowali sobie dwupunktową przewagę (21:19). Skuteczna gra na siatce pozwoliła wrócić Słowenii do gry (22:22). O tym komu przypadnie zwycięstwo, musiała decydować gra na przewagi. Najpierw skutecznie ze środka zaatakował Adam Zajicek, błąd w ataku popełnił Jan Kozamernik i set otwarcia wygrała reprezentacja Czech (26:24).
Początek drugiej partii należał do Czechów, podbijali oni ataki swoich rywali, punktowali w bloku i mieli czteropunktowy zapas (6:2). Gospodarze popełnili błędy własne i tablica wyników wskazała remis po 7. Grający z zaangażowaniem i dużą determinacją podopieczni trenera Jiriego Novaka odskoczyli swoim rywalom na cztery punkty (13:9). W Słoweniii nie było zawodnika, który wziąłby na siebie ciężar gry. Po tym jak punkt bezpośrednio z zagrywki zdobył Lukas Vasina o drugą przerwę na żądanie poprosił trener Słoweńców, jego podopieczni przegrywali wtedy 13:18. Czesi kontrataki zamieniali w punkty, nie do zatrzymania był Jan Hadrava (22:14). Bezradni Słoweńcy przegrali wysoko tę część meczu, a seta atakiem ze skrzydła zakończył Vasina.
Chcąc myśleć o przedłużeniu rywalizacji Słowenia musiała wygrać trzeciego seta. Żadna z drużyn nie zamierzała odpuszczać, wynik był remisowy (4:4, 5:5). As serwisowy Alena Pajenka dał Słoweńcom dwupunktową przewagę (7:5). Z gospodarzy zeszło powietrze, popełnili oni proste błędy i musiał interweniować ich trener przy prowadzeniu ich rywali 10:7. Przy serii Tine Urnauta ich przewaga wzrosła do pięciu punktów (12:7). Role na boisku odwróciły się, a inicjatywa należała o podopiecznych trenera Giulianiego. Sprytna kiwka wspomnianego Urnauta dała gościom wysoką przewagę (17:10). Czesi nie mieli siatkarskich argumentów, stanęli w miejscu, mieli duże problemy z przyjęciem, co przełożyło się na ich słabą grę w ataku przegrywali oni 12:22. Tego jednostronnego seta atakiem zakończył Jan Kozamernik.
Otwarcie seta numer cztery należało do Czechów, wyciągnęli oni wnioski z przegranej poprzedniej partii i ruszyli do zdecydowanych ataków. Po tym jak z piłki przechodzącej zaatakował Jan Hadrava było 8:3 dla gospodarzy. Słowenia była w odwrocie, nie potrafiła powstrzymać rozpędzonych rywali. Grający z uśmiechem na twarzy nasi południowi sąsiedzi utrzymali wypracowaną przez siebie przewagę przez dłuższy czas. Po skutecznym ataku Jana Galabova przybliżyli się do zwycięstwa (21:15). Słowenia grała bez wyrazu, w końcówce przy stanie 22:15, sytuację na boisku próbował ratować Urnaut (22:18). Nie przyniosło to żadnych rezultatów. Serię piłek meczowych zapewnił Czechom Vasina. Atak z piłki przechodzącej Jakuba Janoucha sprawił, że Czesi wygrali ten mecz i doszło do kolejnej sensacji na tych mistrzostwach.
Czechy – Słowenia 3:1
(26:24, 25:18, 14:25, 25:19)
Składy zespołów:
Czechy: Hadrava (13), Zajicek (11), Galabov (14), Vasina (13), Janouch (1), Sedlacek (6), Monik (libero) oraz Finger, Licek, Bartos, Bartunek i Polak
Słowenia: Stern (14), Pajenk (11), Kozamernik (11), Urnaut (11), Vincić, Cebulj (12), Kovacić (libero) oraz Klobucar (libero), Sket (1), Ropret i Mozić (2)
Zobacz również:
Wyniki i tabela gr. B mistrzostw Europy siatkarzy
źródło: inf. własna