Kolejny sezon w lidze katarskiej spędza Łukasz Żygadło. – Zostałem w Katarze, ponieważ wydaje mi się, że sytuacja jest tutaj bardziej stabilna i opanowana. Liczba zakażeń jest niska, a śmiertelność znikoma. Spowodowane jest to tym, że wjazdy do kraju są bardzo ograniczone, a procedury przestrzegane – powiedział zawodnik Al-Wakrah.
Łukasz Żygadło od 2019 roku gra w lidze katarskiej. To specyficzne rozgrywki, których poprzedni sezon również był zawieszony ze względu na pandemię. – W Katarze nie ma okienek transferowych. Tu można każdego zwolnić po dowolnym meczu i zatrudnić w każdej chwili. Nasza sytuacja była taka, że został jeden mecz „finałowy”. Nie było play-off, więc nie mógł być on traktowany jako finał z prawdziwego zdarzenia, ale miał decydować o losach mistrzostwa. Z Al Arabi przez cały sezon utrzymywaliśmy pierwszą lokatę, do rozegrania zostało ostatnie spotkanie z zespołem z drugiego miejsca. W pierwszej rundzie wygraliśmy z tym teamem 3:0, a kolejny mecz z tym samym oponentem Al Arabi przegrało 0:3 – powiedział Łukasz Żygadło.
Polski rozgrywający nie wiedział, gdzie spędzi kolejny sezon, ostatecznie zdecydował się pozostać w Katarze. – Zostałem w Katarze, ponieważ wydaje mi się, że sytuacja jest tutaj bardziej stabilna i opanowana. Liczba zakażeń jest niska, a śmiertelność znikoma. Spowodowane jest to tym, że wjazdy do kraju są bardzo ograniczone, a procedury przestrzegane – wyjaśnił.
– Podpisałem kontrakt dopiero półtora miesiąca temu. Mój klub to Al-Wakrah. Zespół ten w pierwszej rundzie w poprzednim sezonie miał trzecie miejsce. Później przez problemy zdrowotne wewnątrz teamu spadł na piąte. W tym roku sprawa się skomplikowała, ponieważ z powodów rodzinnych wyjechał Federico Pereyra, argentyński atakujący. Kiedy dołączyłem do teamu, zagraliśmy razem dwa mecze i zawodnika już go nie było. Sytuacja covidowa znacząco wpływa na możliwość pozyskania wartościowego zawodnika. Trzeba poświęcić sporo czasu na kwarantannę. Klub w tej sytuacji posiłkuje się więc roszadą pozycji ze środkowego na atakującego. Próbujemy stworzyć coś, co będzie funkcjonowało. W marcu mają odbyć się puchary, a na nie zespół może być zupełnie inny – opisał obecną sytuację.
Doświadczony rozgrywający jest świadomy, że zbliża się do końca swojej kariery. – W siatkówkę gram całe swoje życie, więc jest to dla mnie coś naturalnego, w czym czuję się dobrze. Gra nadal sprawia mi przyjemność, w szczególności jeżeli widzę, że zawodnicy dookoła mnie nie chcą kończyć treningu i są zadowoleni z tego, co razem robimy. Jestem świadomy, że praca, którą teraz wykonuję, niedługo się to skończy i będę musiał zająć się czymś innym. Rzeczą naturalną byłoby pozostać przy dyscyplinie, ale mnie ciągnie jednak do czegoś, co wymaga poświęcenia czasu na dodatkową edukację – przyznał Łukasz Żygadło.
źródło: sport.tvp.pl