Po noworocznej przerwie zespół Jastrzębskiego Węgla 2 stycznia wrócił do treningów i sposobi się do kolejnej potyczki ligowej. 6 stycznia o godzinie 17:30 Pomarańczowi podejmą u siebie GKS Katowice.
2020 rok Jastrzębski Węgiel zakończył zwycięstwem 3:0 w Rzeszowie z Asseco Resovią, dzięki czemu uplasował się na drugiej pozycji w ligowej tabeli. Liderem rozgrywek jest niepokonana Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Jest to jedyny zespół, który w obecnym sezonie znalazł sposób na podopiecznych Luke’a Reynoldsa. W pozostałych 12 z 14 rozegranych spotkań Jastrzębski Węgiel górował nad rywalami.
– Co trzeba zrobić, żeby to kontynuować? Ciężko pracować. Nic innego nam nie pozostaje. Mieliśmy kilka przykładów na to, że wylewane tutaj hektolitry potu nie idą na marne, tylko opłacają się, zwłaszcza w tych trudnych momentach. Nabieramy pewności siebie i – mówiąc kolokwialnie – wiatru w żagle. W Nowym Roku możemy sobie jeszcze życzyć, żeby kibice wrócili do hali, bo przy pustych trybunach gra się bardzo smutno. Obyśmy jak najszybciej spotkali się tutaj w komplecie – mówi Łukasz Wiśniewski, środkowy Jastrzębskiego Węgla.
Kolejnym przeciwnikiem jastrzębskiej drużyny będzie GKS Katowice. Zespół ze stolicy województwa śląskiego spisuje się w tym sezonie dobrze – wygrał dziewięć z 15 swoich spotkań. – Jest to bardzo solidny zespół, którego nie można lekceważyć i wychodzić z założenia, że mamy gotowe trzy punkty po swojej stronie, bo to się może bardzo szybko zemścić – uważa Łukasz Wiśniewski.
W styczniu Jastrzębski Węgiel ma w sumie do rozegrania siedem spotkań, z czego w pięciu z nich siatkarze odrobią zaległości z jesieni, kiedy zespół pauzował w lidze z powodu koronawirusa. – Będzie to maraton, ale można było się go spodziewać, gdyż wiele kolejek ligowych zostało przełożonych przez covid. Kiedyś trzeba to nadrobić. Oznacza to niezły „ścisk”, ale będziemy na to gotowi – deklaruje środkowy.
źródło: jastrzebskiwegiel.pl