– Potrafimy grać na maksimum swoich możliwości z potencjalnie lepszymi zespołami, a z sąsiadami w tabeli czy też drużynami, które są za nami, męczymy się potwornie i dużo punktów z nimi straciliśmy – powiedział atakujący Mickiewicza Kluczbork Łukasz Owczarz.
Po dwóch setach meczu z BBTS-em zanosiło się na to, że „spakujecie” faworytów w trzech odsłonach. Czymś zaskoczyliście rywali?
Łukasz Owczarz: – Faktycznie, po dwóch setach można było pomyśleć, że uda nam się ten mecz zakończyć w trzech partiach, ale nie zapominajmy, że BBTS ma w swoich szeregach bardzo doświadczonych i ogranych graczy. My natomiast postawiliśmy na twardą, męską grę w ataku i polu serwisowym, co przynosiło nam efekty. Wiedzieliśmy, że BBTS ma bardzo dobrego i doświadczonego rozgrywającego, który moim zdaniem z roku na rok prezentuje się coraz lepiej i przysłowiowe dostarczenie mu piłek to byłaby dla nas klęska.
W trzeciej i czwartej odsłonie to goście dominowali na boisku. Rozdrażniły ich porażki w dwóch pierwszych setach czy to wy trochę spuściliście z tonu?
– W trzecim i czwartym secie wyglądało to tak, jakby z nas zeszło ciśnienie i przyszły jakieś obawy, że możemy wygrać z BBTS-em w trzech setach. Zaczęliśmy popełniać dużo błędów w ataku i na zagrywce, co rywal wykorzystał i rozprawił się z nami dość szybko w trzecim secie. Z kolei w czwartym prowadziliśmy 8:3, żeby za chwilę na tablicy był wynik 8:13. Nie powinny nam się przydarzać takie serie straconych punktów, bez względu na to, kto stoi po drugiej stronie siatki. Niestety, zdarzyło się. Próbowaliśmy jeszcze się podnieść, ale to zespół z Bielska-Białej wygrał czwartą odsłonę.
Ostatecznie dwa punkty zostały w Kluczborku. To chyba wasz duży sukces, że podnieśliście się po dwóch przegranych setach? Chociaż z drugiej strony to był wasz kolejny tie-break w krótkim czasie. Czy to znaczy, że wasza forma faluje?
– Na pewno jest to jakiś sukces. Nie każdy potrafi wygrać z BBTS-em. Gramy całkiem nieźle u siebie. Mimo dwóch przegranych setów udało nam się wrócić do gry. Dzięki temu w Kluczborku zostały trzy punkty. Trzeci tie-break z rzędu dał nam się we znaki. Na pewno odczuwalne jest delikatne zmęczenie, ale tak to już jest w sporcie. Forma w naszym przypadku faluje potwornie.
Łatwiej wam się gra z silnymi przeciwnikami. Ograliście Politechnikę, Visłę i BBTS. Zgubiliście za to kilka oczek z niżej notowanymi rywalami. Gdyby tak się nie stało, to wasza pozycja byłaby jeszcze lepsza.
– Niestety, tak to wygląda, że potrafimy grać na maksimum swoich możliwości z potencjalnie lepszymi zespołami, a z sąsiadami w tabeli czy też drużynami, które są za nami, męczymy się potwornie i dużo punktów z nimi straciliśmy. Na pewno gdybyśmy wygrali te mecze, które powinniśmy wygrać i do tego dołożylibyśmy niespodzianki, to myślę, że nasze miejsce w tabeli byłoby zdecydowanie wyższe, ale nie takie historie siatkówka już widziała. Pokazaliśmy, że potrafimy wygrać z tymi silniejszymi, więc z kim przyjdzie nam się zmierzyć w play-off, zobaczymy za pewien czas. Na pewno nie odpuścimy, bez względu na to czy to będzie Visła Bydgoszcz, czy Norwid Częstochowa. Do każdego meczu staramy się podchodzić tak samo.
Przed wami starcie z będącym na fali KPS-em. Przewidujesz kolejną pięciosetówkę? W czym upatrywałbyś klucza do przerwania dobrej passy rywali?
– Mam nadzieję, że nie będzie kolejnego tie-breaka, ale jak już się przydarzy, to tylko i wyłącznie wygrany przez nas. Raz już odnieśliśmy zwycięstwo z KPS-em. Nie widzę przeciwwskazań, żeby zrobić to ponownie. Mam nadzieję, że jesteśmy w posiadaniu klucza do przerwania dobrej passy KPS-u. Przy okazji chciałbym pozdrowić wszystkich kibiców z Kluczborka. Mam nadzieję, że wkrótce spotkamy się w halach.
źródło: inf. własna