– Kryzys zdarza się w każdym zespole. W naszym przypadku był on spowodowany wieloma czynnikami, ale już nie czas, żeby o tym myśleć. Skupiamy się na tym, że nasza gra wygląda zdecydowanie lepiej – powiedział po czwartej wygranej z rzędu przyjmujący Chemeko-System Gwardii Wrocław, Łukasz Lubaczewski.
W ostatniej kolejce rozgromiliście na wyjeździe Lechię Tomaszów Mazowiecki. To był mecz z cyklu lekkich, łatwych i przyjemnych czy jednak było trudniej niż wskazywałby na to suchy wynik?
Łukasz Lubaczewski: Przed meczem byliśmy przygotowani na bardzo długie i ciężkie spotkanie, bo Lechia, pomimo niskiej pozycji w tabeli, jest bardzo dobrym zespołem. Jednak mieliśmy pełną kontrolę przez cały mecz. Bardzo dobrze graliśmy w pierwszej akcji i w systemie blok-obrona. Nie spodziewaliśmy się tak szybkiego spotkania, ale na pewno jest to tylko i wyłącznie zasługa naszej bardzo dobrej gry.
Gospodarze do walki zerwali się w trzecim secie, dotrzymywali wam kroku do stanu po 14, ale później ich przełamaliście. Chyba ważne było zamknięcie spotkania w trzech odsłonach i uniemożliwienie rywalom przedłużenia tego pojedynku?
– Na pewno trzeci set był najbardziej wyrównany, a to z powodu pojawienia się na boisku Bartłomieja Neroja. Jest to świetny, bardzo doświadczony rozgrywający. Na szczęście trzymaliśmy cały czas koncentrację. Wiedzieliśmy, że musimy postawić kropkę nad „i” swoją dalszą dobrą grą oraz, że Lechia nam tego zwycięstwa za darmo nie odda. Dlatego cieszy to, że udało nam się skończyć mecz wynikiem 3:0.
To wasza czwarta wygrana z rzędu. Czy zatem kryzys, w którym byliście w grudniu i na początku stycznia macie już za sobą?
– Kryzys zdarza się w każdym zespole. W naszym przypadku był on spowodowany wieloma czynnikami, ale już nie czas, żeby o tym myśleć. Skupiamy się na tym, że nasza gra wygląda zdecydowanie lepiej i będziemy starać się, żeby najwyższa forma była w fazie play-off.
A trudno było się odbudować, kiedy przychodziła porażka za porażką i rosła wasza strata do czołówki? Nie uleciała w was wtedy wiara, że możecie osiągnąć w tym sezonie korzystny wynik?
– Wiadomo, że lepiej jak się wygrywa i wszystko idzie gładko. Po porażkach była irytacja, ale mimo wszystko zdawaliśmy sobie sprawę, że mamy naprawdę bardzo dobry zespół i musimy po prostu pracować, a zwycięstwa w końcu przyjdą. Najważniejsze mecze dopiero przed nami. W nich już nie będzie miejsca na porażki.
Obecnie jesteście piątym zespołem I ligi, ale do trzeciej Visły macie tylko 2 oczka straty. Wciąż więc macie chyba o co walczyć? Im wyższa pozycja na koniec rundy zasadniczej, tym teoretycznie łatwiejsza droga w play-off…
– Powolutku pniemy się w górę tabeli, lecz raczej staramy się myśleć po prostu o każdym kolejnym przeciwniku i w 100% przygotowywać się na następny mecz, co w ogólnym rozrachunku da nam wyższe miejsce w tabeli, bo na tym na pewno nam zależy, żeby wrócić do czuba pierwszoligowej stawki.
Przed wami wyjazd na mecz do Warszawy. Będziecie jego zdecydowanym faworytem, ale Legia nie ma nic do stracenia. Takie spotkania chyba gra się dosyć trudno?
– Zespół z Warszawy ma swoje problemy. Opuścił go podstawowy atakujący, więc jest trochę osłabiony, co nie zmienia faktu, że dalej będzie groźnym rywalem. Ale my wierzymy w swoje umiejętności i do Warszawy pojedziemy po pełną pulę punktów.
źródło: inf. własna