E.LECLERC Moya Radomka Radom po dramatycznym i zaciętym meczu pokonała #VolleyWrocław 3:2 i zameldowała się w turnieju finałowym Pucharu Polski. – Do Nysy pojedziemy bez żadnego obciążenia, większa presja towarzyszy nam w meczach ligowych – powiedział dyrektor sportowy radomskiego klubu Łukasz Kruk.
Radomianki przegrywały 0:2 po dwóch partiach meczu, po czym zdołały odwrócić losy tego spotkania i przechyliły szalę zwycięstwa na swoją korzyść. – Mecz z #VolleyWrocław zaczęłyśmy źle, popełniłyśmy dużo błędów własnych. Zarówno my, jak i wrocławianki chciałyśmy wygrać to spotkanie i chciałyśmy zagrać w turnieju finałowym w Nysie. Dwa pierwsze sety nie ułożyły się po naszej myśli i przegrałyśmy je, kolejne dwie partie wygrałyśmy. W końcówce tie-breaka bardzo dobrą serią zagrywek popisała się Izabela Bałucka i dzięki niej wygrałyśmy to spotkanie – powiedziała Justyna Łukasik.
W podobnym tonie wypowiedział się Łukasz Kruk. – Po tym jak Izabela Bałucka nie skończyła piłki przechodzącej i było 14:11 nie wierzyłem, ze możemy wygrać ten mecz. Warto wierzyć do końca. Cel jakim była awans został osiągnięty. Zagraliśmy bez naszej pierwszej rozgrywającej Katarzyny Skorupy. Paulina Zaborowska zagrała dobry mecz, dwa pierwsze sety przegraliśmy po walce. Cieszy nas fakt, że jedziemy na turniej finałowy do Nysy, przeciwnicy będą z górnej półki – stwierdził działacz. Radomianki zagrają w półfinale z Grot Budowlanymi Łódź. – Puchar Polski będzie świętem siatkówki. W turnieju tym nie będzie towarzyszyła nam żadna presja, pojedziemy tam na luzie, większa presja ciąży na nas w lidze – powiedział dyrektor sportowy radomskiej drużyny.
Swojej szansy na grę w turnieju finałowym nie wykorzystał wrocławski zespół. Wrocławianki prowadziły 14:10 w tie-breaku i musiały przełknąć gorycz porażki. – W meczu tym były duże emocje, towarzyszyły mi duże nerwy. Ja zawsze tak reaguję w meczach o stawkę, ja się nie zmienię, nie stanę nagle w miejscu. Szkoda tylko, ze w końcówce do gry włączyli się sędziowie, było to niepotrzebne. Jeden błąd popełniliśmy, szkoda tej porażki, ponieważ dziewczyny zostawiły wiele serca na boisku. Radomka wygrała ten mecz, ale czy zrobiła wszystko w tym spotkaniu, że by go wygrać? My ten mecz przegraliśmy w głowach ponieważ prowadziliśmy 14:10, zdaję sobie sprawę z tego, że zawodniczkom towarzyszyły emocje. Czasami ciężko się jest podnieść w takich momentach. Mimo porażki jestem dumny z zawodniczek. Wykonały one ciężką pracę na boisku. My do Radomia przyjechaliśmy po marzenia, Radomka musiała ten mecz wygrać, a my mogliśmy. Na pewno żeńska siatkówka różni się od męskiej i każdy zdaje sobie z tego sprawę. Współpraca z całą drużyną jest bardzo dobra, atmosfera też jest w porządku – zakończył Dawid Murek, trener wrocławskiej ekipy.
źródło: cozadzien.pl