Za Łukaszem Kaczmarkiem trudne chwile, najpierw powikłania pogrypowe, potem kontuzja stopy. Obecnie jednak zawodnik czuje się dobrze. – Jeśli chodzi o stopę miałem kontrolny rentgen. W stu procentach wróciłem do aktywności fizycznej. Mogę biegać, skakać. Mam nadzieję, że wszystko będzie już dobrze – opowiada. Ważne jest też dla niego zaufanie ze strony ZAKSY, która zdecydowała się na podpisanie nowego kontraktu z atakującym. – Myślę, że nie byłoby mi łatwo znaleźć teraz nowego klubu. Większość nie wiedziałaby jak wyglądam siatkarsko, jak wygląda kwestia zdrowotna. Teraz nie muszę się przejmować tym, że muszę wrócić jak najszybciej i szukać klubu.
Najpierw powikłania pogrypowe, a następnie kontuzja stopy. Miniony sezon dla Łukasza Kaczmarka był wyjątkowo ciężki. Obecnie jednak zawodnik czuje się dobrze. – Wszystko u mnie dobrze. Jeśli chodzi o stopę miałem kontrolny rentgen. W stu procentach wróciłem do aktywności fizycznej. Mogę biegać, skakać. Mam nadzieję, że wszystko będzie już dobrze – opowiada. Pandemia koronawirusa paradoksalnie pomogła atakującemu, jeżeli chodzi o sferę mentalną. – Dla mnie szczęściem w nieszczęściu jest koronawirus. Na pewno nie mógłbym dokończyć rozgrywek przez kłopoty zdrowotne. Dopiero tydzień temu dostałem potwierdzenie, że wszystko jest ok i mogę wracać. Byłoby mi bardzo trudno obserwować jak chłopacy walczą, a ja nie mogę im pomóc – zauważył. Diagnozy, jakie w trakcie sezonu usłyszał Łukasz Kaczmarek były na pewno niepokojące dla samego zawodnika, ale wszystko skończyło się szczęśliwie. – Póki co nie mam planu B na życie. Kiedy usłyszałem od lekarzy, że mogę już nie zagrać, nie wierzyłem w to. Po badaniach jeszcze tego samego dnia dowiedziałem się, że aż tak źle nie jest. Jestem jeszcze młodym zawodnikiem. Mam nadzieję, że po wszystkich perypetiach Bóg da mi jeszcze pograć w siatkówkę. Na pewno po karierze chciałbym zostać w sporcie. Póki co chce wrócić do rywalizacji –przyznał.
W trudnych chwilach nieocenione okazało się wsparcie najbliższych i kibiców. – Z psychologiem nie rozmawiałem, póki co wszystko co złe za mną, mam taką nadzieję. Teraz mam tylko i wyłącznie głód, by wrócić do treningów na siłowni czy siatkarskich. Jeśli chodzi o wsparcie, to rodzina bardzo mnie wspierała. Są ze mną zawsze. W złych i dobrych momentach. Tak samo kibice. Byłem w niesamowitym szoku, ile osób się do mnie odezwało. Było mi naprawdę niesamowicie miło – podkreślił Kaczmarek. Zaufał mu także klub, który zdecydował się podpisać z nim nowy kontrakt. – Dało mi to dużo spokoju. Byłem w trudnej sytuacji. Rozegrałem 7-8 spotkań, potem były powikłania po grypie. Byłem już w składzie na spotkanie ze Skrą Bełchatów, jeszcze zagrałem pół seta w Lidze Mistrzów. Nagle przed meczem z Rzeszowem pojawiła się druga kontuzja, która mnie wykluczyła. (…) Myślę, że nie byłoby mi łatwo znaleźć teraz nowego klubu. Większość nie wiedziałaby jak wyglądam siatkarsko, jak wygląda kwestia zdrowotna. Teraz nie muszę się przejmować tym, że muszę wrócić jak najszybciej i szukać klubu – dodał atakujący Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle.
Kaczmarek nie rezygnuje także z marzeń reprezentacyjnych. – Z trenerem Vitalem nie rozmawiałem, nie odzywał się. To dla mnie zrozumiałe. Inni atakujący mieli świetny sezon. Dla mnie priorytetem jest, by być zdrowym i rozegrać fajny sezon. Jeśli zaprezentuję się na tyle dobrze, że trener weźmie mnie na zgrupowanie, to będę się z tego bardzo cieszył. (…) Za rok są igrzyska olimpijskie. Moim wielkim marzeniem jest tam pojechać – zakończył.
źródło: inf. własna, sport.tvp.pl