– Wróciła pewność, która była przed meczem w Sulęcinie. Widziałem wtedy, że jedziemy tam z ogniem w oczach i w sercu. Od dwóch dni ponownie widziałem to w drużynie. Jedynie troszeczkę obawiałem się, że możemy nie wytrzymać fizycznie – powiedział po zwycięstwie z Krispolem rozgrywający Astry Nowa Sól, Łukasz Jurkojć.
W ostatnim meczu w tym sezonie przed własną publicznością siatkarze Astry Nowa Sól pokonali w trzech setach Krispol Września. Dzięki temu zwycięstwu przypieczętowali utrzymanie się w gronie pierwszoligowców. – Było wiele pięknych momentów w mojej karierze, ale od pięciu lat jest to jeden z większych sukcesów, poza wywalczeniem z Astrą awansu do I ligi w poprzednim sezonie. Cieszę się, że udało nam się ten sezon przed własną publicznością zakończyć zwycięstwem w tej pięknej hali – przyznał Łukasz Jurkojć, który w połowie sezonu powrócił do beniaminka I ligi, zastępując w nim kontuzjowaneg Mateusza Rucińskiego.o
Dla obu zespołów był to bardzo ważny pojedynek. Krispol musiał wygrać za 3 punkty, aby zachować szansę na utrzymanie się w I lidze. Stąd też można było spodziewać się zaciętej walki, a ona była tylko w niektórych fragmentach spotkania. – Przed meczem miałem w głowie dwa scenariusze. Spodziewałem się, że albo będzie to gładki mecz na naszą korzyść, bo wiedziałem, że jeśli ugramy dwa sety, to Krispolowi bardzo ciężko będzie podnieść się w trzecim, albo przewidywałem trudny bój przegrany przez nas 2:3. Cieszę się, że spełnił się ten pierwszy scenariusz – przyznał doświadczony rozgrywający drużyny z Nowej Soli.
W trakcie sezonu miała ona różne momenty, ale w kluczowych meczach pokazała się z dobrej strony, a zwycięstwa z Legią i Krispolem przypieczętowały jej utrzymanie w I lidze. – Wróciła pewność, która była przed meczem w Sulęcinie. Widziałem wtedy, że jedziemy tam z ogniem w oczach i w sercu. Od dwóch dni ponownie widziałem to w drużynie. Jedynie troszeczkę obawiałem się, że możemy nie wytrzymać fizycznie, ale jak przed meczem wszedłem na parkiet i spojrzałem na chłopaków, to wiedziałem, że będzie podobnie jak w Sulęcinie – zaznaczył Jurkojć.
Do zakończenia rundy zasadniczej podopiecznym Andrzeja Krzyśko do rozegrania został jeszcze jeden mecz. W połowie kwietnia zmierzą się w Tomaszowie Mazowieckim z miejscową Lechią. Mimo że utrzymanie mają już w kieszeni, to wciąż mają o co grać, bowiem mogą nawet zająć jedenaste miejsce na koniec rozgrywek, bowiem do plasującego się obecnie na nim KPS-u Siedlce mają tylko punkt straty. – Mamy już końcówkę sezonu. Oby ostatni mecz odbył się bez kontuzji. Myślę, że każdy już powoli myśli o końcu tego sezonu – zakończył siatkarz Astry.
źródło: inf. własna, Radio Zachód