– Większa odpowiedzialność będzie odczuwalna jak będzie trzeba poukładać poszczególne klocki i zacząć walczyć o ligowe punkty. Na szczęście działacze nie nakładają na mnie żadnej presji. Mam pomóc zrobić kolejny krok w rozwoju klubu – powiedział Łukasz Jurkojć, przed którym nowy rozdział, bowiem od sezonu 2023/2024 będzie grającym trenerem Chełmca Wałbrzych.
W kolejnym sezonie będzie pan grającym trenerem Chełmca Wałbrzych. Jak wrażenia z pierwszych treningów w nowej roli?
Łukasz Jurkojć: Wrażenia są pozytywne. Nawet nie sądziłem, że sprawi mi to aż tyle radości. Czuję, że jestem już w momencie, w którym powoli będę musiał przejść na drugą stronę. Cieszę się, że klub dał mi możliwość połączenia tych dwóch funkcji. Fizycznie czuję, że mógłbym jeszcze spokojnie pograć w I lidze, ale metryki nie oszukam. Nie przeskoczę też logistycznych rozwiązań związanych z moją rodziną, więc na chwilę obecną to rozwiązanie, które drużyna z Wałbrzycha mi zaproponowała, jest dla mnie idealne. Dzięki temu już mogę rozwijać się w drugim kierunku, czyli jako trener.
Wałbrzych idealnym miejscem do trenerskiego rozwoju
A długo zastanawiał się pan nad przyjęciem takiej propozycji?
– Długo zastanawiałem się czy jestem już gotowy na łączenie obu tych funkcji. Myślę, że gdyby nie chodziłoby o klub z Wałbrzycha, to nie zdecydowałbym się jeszcze na taki krok. Przez to, że już przez rok byłem zawodnikiem Chełmca, to wiedziałem jakie warunki są tam stworzone do pracy, z kim będę pracował, jaki sztab jest w klubie. Wiedziałem, że śmiało mogę połączyć te funkcje. Dlatego jak klub przedstawił mi tę propozycję, to długo się nie zastanawiałem i zdecydowałem się dosyć szybko ją przyjąć.
Czyli znajomość wałbrzyskiego środowiska miała znaczenie?
– Tak. Miało to bardzo duże znaczenie. Już wcześniej z chłopakami zostawałem po treningu, pracowałem z nimi indywidualnie. Wiem więc, czego mogę się po nich spodziewać.
A ma pan jakieś obawy związane z łączeniem dwóch funkcji? Kiedy przebywa się na boisku, nie zawsze można wszystko dostrzec.
– Wiele osób mi na to zwraca uwagę. Na szczęście pozycja rozgrywającego jest taka, że i tak po części ważną rolę trzeba pełnić na boisku. Trzeba analizować swoją grę, patrzeć na dyspozycję poszczególnych zawodników, na ich predyspozycje pójścia do ataku, wiedzieć czy dany zawodnik potrafi się szybko odnaleźć na kontrze, jakie ma przyjęcie. Jako rozgrywający analizowałem wiele aspektów na boisku. Teraz będzie tak samo, ale dojdzie mi do tego rozpisywanie i układanie treningów.
A czuje pan na sobie większą odpowiedzialność?
– Myślę, że poczuję ją jak zaczną się mecze. Na razie jest wszystko pięknie i kolorowo, bo skupiamy się na budowaniu formy. Później będziemy pracować nad aspektami taktycznymi i technicznymi. Większa odpowiedzialność będzie odczuwalna jak będzie trzeba poukładać poszczególne klocki i zacząć walczyć o ligowe punkty. Na szczęście działacze nie nakładają na mnie żadnej presji. Mam pomóc zrobić kolejny krok w rozwoju klubu. Nie mamy najwyższych celów. Nie musimy grać o awans czy walczyć o miejsce w pierwszej dwójce. Po prostu mamy rozwijać młodzież, która jest w Wałbrzychu, a jak każdy z zawodników pójdzie do przodu, to skorzysta na tym drużyna.
No właśnie, zespół jest bardzo młody. Będzie to dla pana ułatwienie czy jednak utrudnienie, bo wolałby pan mieć większą liczbę doświadczonych zawodników w zespole?
– Ciężko to określić. Cieszę się, że mam taką drużynę. Wiem jak pracować z tymi chłopakami. Mam w zespole dużo zawodników, którzy mogą zmienić pozycję, więc można nimi rotować. Ci młodzi zawodnicy chłoną wiedzę i chcą się uczyć. Mam też w zespole dwóch, trzech doświadczonych siatkarzy, którzy z wielu pieców chleb jedli. To mi też pomaga, bo oni wprowadzają spokój na boisku. Jak się tworzy zespół z samych doświadczonych zawodników, to trzeba o wiele mniej tłumaczyć, ale trzeba pracować nad innymi aspektami. Obecnie wydaje mi się, że w Wałbrzychu zostało stworzone idealne rozwiązanie.
Tomasz Wasilkowski wzorem do naśladowania
Pracował pan z wieloma trenerami w swojej karierze. Był taki, który jakoś szczególnie zrobił na panu wrażenie?
– Mocno wzoruje się na Tomku Wasilkowskim, który był w kadrze Polski, pracował w Atomie Trefl Sopot, w mistrzu Niemiec. Wiele czasu z nim spędziłem. Widziałem jaką przeszedł drogę. Opowiadał mi o swoich błędach, które zrozumiał po kilku latach swojej pracy. Od niego czerpałem wiedzę dotyczącą tego jak najszybciej je wyeliminować. Dużo się wzoruję na tym trenerze. Wiem, że mogę liczyć na jego pomoc.
Czyli swoją przyszłość wiąże pan z fachem trenerskim?
– Chciałbym, aby tak było. Kroczek po kroczku chciałbym się w tym kierunku rozwijać. Będę dążył do tego, aby być na poziomie Tomka Wasilkowskiego czy wielu innych moich kolegów, którzy zostali trenerami. W Wałbrzychu mam stworzone bardzo dobre warunki, abym mógł się rozwijać. Jak będę miał możliwość, to będę próbował uczestniczyć w jakimś stażu. Myślę, że to pomoże mi stać się lepszym trenerem. Może wtedy ktoś będzie chciał zaprosić mnie do innego klubu, abym mógł dalej się rozwijać. Na razie skupiam się na tym, aby dać całego siebie w Wałbrzychu, niezależnie od tego czy będę przebywał na boisku, czy stał z boku.
źródło: inf. własna