Nie bez problemów, ale jednak bez straty seta Jastrzębski Węgiel pokonał w swoim pierwszym meczu kwalifikacji do Ligi Mistrzów białoruski Stroitiel Mińsk. Pierwsze dwa sety były bardzo wyrównane, dopiero w końcówkach podopieczni Luke’a Reynoldsa przechylali szalę zwycięstwa na swoją stronę. W trzeciej partii jastrzębianie dyktowali już warunki gry. – Udały się zmiany w naszej drużynie i między innymi dzięki nim byliśmy w stanie wygrać te końcówki. Takie mecze są naprawdę bardzo trudne do wygrania, bo jeśli nie zagrasz na oczekiwanym poziomie, możesz praktycznie tylko przegrać. Ten rezultat 3:0 jest w porządku, ale nie możemy być z tego powodu szczęśliwi – powiedział w rozmowie ze Strefą Siatkówki rozgrywający Jastrzębskiego Węgla Lukas Kampa.
Dwa pierwsze sety nie były ani łatwe, ani nie poraziły siatkarską urodą. Rywale z Mińska w jakiś sposób was zaskoczyli?
Lukas Kampa: – Nie chcę mówić, że byliśmy zaskoczeni, bo tak naprawdę nie wiedzieliśmy czego się spodziewać. To trudne, kiedy tak niewiele wiadomo o rywalach. Według mnie, w dwóch pierwszych setach tego meczu nie udało nam się znaleźć odpowiedniego balansu pomiędzy ryzykiem i bezpiecznymi zagraniami. Przez to mieliśmy problemy, najpierw chcieliśmy odrzucić rywali od siatki mocną zagrywką, potem myśleliśmy, że może spróbujemy kiwać. Na to rywale odpowiedzieli solidną grą i mecz stał się trudny. Do tego doszła presja, że musimy to spotkanie wygrać i dlatego nie wyglądało ono na łatwe i gładkie z naszej strony. Udało nam się jednak zamknąć tę rywalizację w trzech setach, a w ostatnim pokazaliśmy naszą moc.
W teorii każdy z trzech setów powinien wyglądać, jak ten ostatni?
– Przed i po meczu można tak mówić, ale najważniejsze jest to, że udało nam się zwyciężyć. Oczywiście, nie graliśmy dobrze, uciekało nam sporo prostych rzeczy. Prawie nie zagraliśmy blokiem i momentami rywale naprawdę mijali go ze zbyt dużą łatwością i dlatego te pierwsze dwie partie były wyrównane. Znów udały się zmiany w naszej drużynie i między innymi dzięki nim byliśmy w stanie wygrać te końcówki. Takie mecze są naprawdę bardzo trudne do wygrania, bo jeśli nie zagrasz na oczekiwanym poziomie, możesz praktycznie tylko przegrać. Ten rezultat 3:0 jest w porządku, ale nie możemy być z tego powodu szczęśliwi.
W czwartek czeka was kolejny, dość tajemniczy rywal z Niderlandów. O Dynamie Apledoorn wiecie coś więcej niż o o Stroitielu Mińsk?
– Ja znam dwóch czy trzech zawodników. Mają sporo jakości, Jeroen Rauwerdink to bardzo doświadczony zawodnik, Eemi Tervaportti z nim grał, więc może będzie miał na jego temat jakieś informacje. Natomiast Sjoerd Hoogendoorn występował w Perugii, a ja miałem okazję mierzyć się z nim w meczach kadrowych i wiem, że stać go na wiele. Spodziewam się więc, że Dynamo zaprezentuje przynajmniej taki poziom, jaki zaprezentowali nam gracze z Mińska. Czeka nas być może kolejny ciężki pojedynek, mamy dzień przerwy na odpoczynek i będziemy musieli zrobić na boisku coś więcej niż w meczu ze Stroitielem.
Rywale są jednak na całkowicie innym etapie niż wy. Sezon ligowy zaczynają od Superpucharu na początku października. To może zadziałać na waszą korzyść?
– Nie, nie wydaje mi się. To pokazał chociażby nasz mecz z zespołem z Białorusi. Musimy się przede wszystkim skupić na tym, co będzie się działo po naszej stronie siatki. Liczę na to, że uda nam się lepiej rozpocząć spotkanie, zagrać mocniej w polu zagrywki oraz w bloku. Ponownie to my będziemy faworytami i mam nadzieję, że wygramy, najlepiej w trzech setach.
źródło: inf. własna