Trefl Gdańsk w meczu zamykającym 16. kolejkę PlusLigi 3:2 pokonał Barkom Każany Lwów. Gdańszczanie prowadzili już 2:0, ale nie byli w stanie zainkasować kompletu punktów. – W pierwszym secie mieliśmy wszystko pod kontrolą, głównie przez to, że dobrze graliśmy w obronie, ale już w drugiej partii czuliśmy, że coś nam się wymyka, straciliśmy część tej kontroli z premierowej odsłony – powiedział Strefie Siatkówki Lukas Kampa. Rozgrywający opowiedział także o tym, jaki wpływ na grę jego oraz całej drużyny ma libero – Luke Perry.
Wydawało się, że zmierzacie po pewne zwycięstwo, po dwóch setach to rywale ze Lwowa zaczęli grać lepiej czy może wy trochę spuściliście z tonu?
Lukas Kampa: – Myślę, że za późno zareagowaliśmy. Chociaż staraliśmy się ograniczyć ryzyko w polu zagrywki, to i tak popełnialiśmy błędy w tym elemencie, a nie wywieraliśmy presji na rywalach. Przez to nie punktowaliśmy przy swoim serwisie, co natomiast pozwoliło rywalom bardziej ryzykować przy swojej zagrywce. W pierwszym secie mieliśmy wszystko pod kontrolą, głównie przez to, że dobrze graliśmy w obronie, ale już w drugiej partii czuliśmy, że coś nam się wymyka, straciliśmy część tej kontroli z premierowej odsłony.
O ile dobrze pamiętam, pierwszy blok zanotowaliście dopiero w czwartym secie. To chyba nie do końca zasługa rozgrywającego Barkomu, tylko bardziej coś nie do końca grało po waszej stronie?
– Tak, nie do końca byliśmy w tym bloku „kompaktowi”. W pierwszym i drugim secie nie było tego tak widać, bo sporo broniliśmy. Potem chyba lwowianie zdali sobie z tego sprawę i nie było już nam tak łatwo w obronie. Do tego nasz niezbyt dobrze funkcjonujący serwis kosztował nas sporo problemów. Nie chcę wszystkiego zrzucać na to, co działo się po naszej stronie siatki, rywale zaczęli grać zdecydowanie lepiej. Musimy reagować na takie rzeczy szybciej, ale pomimo tego wywiezienie stąd dwóch punktów do tabeli to całkiem dobry wynik.
Wydaje się, że w tym sezonie na boisku wygląda pan coraz młodziej. To przez młody zespół, który ma pan w tym sezonie dookoła siebie?
– Oni sprawiają, że czuję się młody (śmiech). Przede wszystkim czuję się dobrze, a do tego Luke Perry naprawdę ułatwia mi życie na boisku i to bardzo pomaga. Co prawda nie liczę kilometrów, które biegam po boisku, ale to niesamowite, kiedy masz tę świadomość, że jeśli tylko piłka idzie w kierunku twojego libero, to możesz spodziewać się, że on dogra ją do ciebie niemal perfekcyjnie. To inspirujące grać z kimś takim. Jako przykład mogę dać jedną ciekawostkę. Rozgrzewam się zawsze właśnie z Lukiem i nasz trener przygotowania fizycznego zwrócił uwagę, że moja praca nóg się zmieniła i jest trochę szybsza. Może to właśnie dzięki takim rzeczom wyglądam trochę młodziej (śmiech).
Macie za sobą jedynie pierwszą część sezonu, a pomimo tego wydaje się, że Luke Perry doskonale zdaje sobie sprawę, w którym miejscu na boisku pan jest w każdym momencie.
– To bardzo ważne, zwłaszcza, że jak wspomniałem, spodziewam się dobrej piłki, a nie tego, że będę musiał coś w niej naprawić. To bardzo ułatwia mi grę. Wydaje mi się, że Luke wykonuje ogromną pracę w obronie, co ma rewelacyjny wpływ na naszą grę. Wiemy, że jeśli piłka leci gdziekolwiek w jego kierunku, to zostanie podbita i będzie można wyprowadzić kontrę.
Jest pan zaskoczony wynikiem, który udało się Treflowi Gdańsk osiągnąć na tym etapie sezonu?
– Do pewnego stopnia tak. Z pewnością, gdyby ktoś przed startem sezonu powiedział, że będziemy w szóstce, która zagra w Pucharze Polski, będziemy walczyć o 5. miejsce w tabeli, nie spodziewalibyśmy się tego. Dodać do tego problemy, które mieliśmy, straciliśmy Piotra Orczyka, borykamy się z innymi urazami, to możemy uznać, że to naprawdę dobry rezultat. Możemy być z niego zadowoleni, ale przed nami jeszcze naprawdę ogrom pracy.
źródło: inf. własna