– Mam nadzieję, że teraz stres opadnie, dzięki czemu będzie nam się łatwiej grało. Chciałbym widzieć po naszej stronie siatki radość z gry. Jednak nie możemy się też za bardzo rozluźnić i spocząć na laurach. Grać na luzie, ale z ambicją – mówił w specjalnej rozmowie ze Strefą Siatkówki rozgrywający Trefla Gdańsk Lukas Kampa. Niemiec podsumował rundę zasadniczą PlusLigi, opowiedział o kulisach wyboru trenera Winiarskiego na szkoleniowca reprezentacji Niemiec i zdradził plan na ćwierćfinał.
Jakbyś podsumował rundę zasadniczą?
Lukas Kampa: – Tegoroczne rozgrywki PlusLigi od początku nie układały się po naszej myśli. Świetne mecze rozgrywaliśmy na zmianę z fatalnymi. Nasza pozycja w tabeli też zmieniała się co kolejkę, przez co do końca rundy musieliśmy się bić o play-off. Jednym słowem graliśmy niestabilnie. To samo można było zaobserwować po naszej stronie w meczu w Kędzierzynie-Koźlu. Dobrze zaczęliśmy, ale Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle w końcówce pierwszych dwóch setów nam odjeżdżała. Podsumowując, nie do końca wyszło, jak chcieliśmy, ale osiągnęliśmy cel minimum na ten sezon – zagramy w fazie play-off. Mam nadzieję, że teraz stres opadnie, dzięki czemu będzie nam się łatwiej grało. Chciałbym widzieć po naszej stronie siatki radość z gry. Jednak nie możemy się też za bardzo rozluźnić i spocząć na laurach. Grać na luzie, ale z ambicją.
Waszym rywalem w ćwierćfinale będzie Jastrzębski Węgiel. Jakie macie nadzieje i plan na te starcia?
– Cieszę się na tę rywalizację. Oczywiście, nie my jesteśmy faworytem tego ćwierćfinału. Będziemy szukać swoich szans, tym bardziej że jastrzębianie mają trudniejszy okres, co widać było w ubiegłą sobotę w Gdańsku. My potrafimy grać agresywnie i sprawić kłopoty przeciwnikom. Zobaczymy, jak te zawody się potoczą. Najważniejsze to trochę wyluzować i cieszyć się z gry. Obyśmy na tym zyskali.
Niedawno Michał Winiarski przejął reprezentację Niemiec po Andrei Gianim. Poleciłeś go związkowi?
– Bardzo się z tego cieszę, że dalej będziemy ze sobą pracować. Na początku sezonu powiedziałem Michałowi, że mam nadzieję na dłuższą współpracę. Oczywiście wówczas nie wiedziałem, że zostanie również trenerem reprezentacji Niemiec. Byłem zaangażowany w cały proces. Związek podjął taką decyzję. Ja, Moritz Reichert, którzy z nim pracujemy i Ruben Schott, który niegdyś grał w Treflu Gdańsk pod wodzą Winiarskiego, jesteśmy bardzo zadowoleni ze współpracy z nim, więc naturalnie podzieliliśmy się naszymi refleksjami na temat „Winiara” z decydentami. Ważne było dla nas wyjście z tej nieprzyjemnej sytuacji. Tuż przed sezonem reprezentacyjnym straciliśmy szkoleniowca i szybko musieliśmy znaleźć dla niego następcę. Cieszę się, że znaleźliśmy kogoś, kto jest bardzo zmotywowany i chce z nami pracować przez co najmniej trzy kolejne lata do igrzysk olimpijskich w Paryżu. Mam nadzieje, że to będzie dla nas impuls do dalszej pracy i będzie to nowy start. Moim zdaniem to dobry wybór.
Andrea Giani kontaktował się z tobą po rezygnacji? Tłumaczył, czemu podjął taką decyzję?
– Tak, zadzwonił do mnie. Rozstaliśmy się bez „kwasu”. Oczywiście nie był to najlepszy czas na zmiany, ale w związku z rezygnacją Rezende ze stanowiska trenera reprezentacji Francji Francuzi byli zdeterminowani, by pozyskać Andreę Gianiego do sztabu. Mistrzom olimpijskim, a więc jednej z najlepszych drużyn świata, się nie odmawia. W dodatku gospodarzem kolejnych igrzysk będzie właśnie Francja. Rozumiem, dlaczego tak postąpił. Oczywiście, trudno nie czuć rozczarowania. On wie, że było nam przykro. Mieliśmy inne cele i plany, ale nic się nie poradzi. Andrea miał kontrakt ważny jeszcze przez sezon, ale zdecydował się go rozwiązać. Na szczęście dla niego znaleźliśmy odpowiedniego człowieka, który jest nastawiony na dłuższą współpracę.
Ta cała sytuacja mogła cię zdekoncentrować. Masz jeszcze z tyłu głowy reprezentację?
– Skupiam się teraz wyłącznie na play-off. Przez całą sytuację z Gianim miałem ręce pełne roboty. Dużo rozmawiałem przez telefon, ale na szczęście szybko rozwiązaliśmy ten problem. Teraz rozmawiam z Winiarskim wyłącznie po niemiecku (śmiech). Odkąd został naszym trenerem dla mnie to Michael (śmiech). Przez uraz łydki nie mogłem w pełni trenować, więc miałem trochę więcej czasu wolnego i mogłem się zaangażować w sprawy reprezentacji. Wtedy do pierwszego składu wskoczył Łukasz Kozub. Bardzo mi się podoba, jak się zaaklimatyzował w pierwszej szóstce i jak prowadzi zespół jako rozgrywający.
źródło: inf. własna