Asseco Resovia Rzeszów podtrzymała swoją serię zwycięstw. Chociaż mecz z Bogdanką LUK Lublin rzeszowianie zaczęli od dwóch przegranych setów, to głębia składu pozwoliła im odwrócić losy spotkania. Podopieczni Massimo Bottiego byli również w stanie powstrzymać lidera rywali – Wilfredo Leona. Dla mistrzów Polski była to już trzecia porażka z rzędu.
Aleks Grozdanov show w końcówce
Mecz rozpoczął się dobrą grą obu zespołów (3:3). Po chwili, gdy w pole serwisowe udał się Wilfredo Leon, lublinianie odskoczyli na trzy „oczka” (6:3). W kolejnej akcji rzeszowianie udanie zablokowali przyjmującego, który atakował z szóstej strefy (6:4). Gospodarze nie byli dłużni rywalom i dwukrotnie zatrzymali Lukasa Vasinę (8:4). Pierwszą dłuższą wymianę lepiej rozegrali przyjezdni – Marcin Janusz posłał piłkę do Karola Butryna na prawe skrzydło, a ten skończył akcję mocnym atakiem po rękach rywali (10:9). Atakujący popisał się również punktowym blokiem na Leonie, co doprowadziło do wyrównania (10:10). Dalej gra toczyła się punkt za punkt (13:12). Dobre ataki Hilira Henno i Kewina Sasaka dały gospodarzom bezpieczną czteropunktową przewagę (18:14). W ataku nie spisywał się Lukas Vasina, więc zmienił go Yacine Louati (16:19). W kolejnych akcjach ciężar gry w ataku wziął na swoje barki Karol Butryn (20:21), ale udane bloki Aleksa Grozdanova na Mateuszu Porębie i Sasaka na Arturze Szalpuku zakończyły rywalizację w premierowej odsłonie na stronę gospodarzy (25:20).
Gospodarze dalej dobrze
Początek drugiej partii przypominał przebieg pierwszej (3:3). Wkrótce na lidera ataku lublinian wysunął się Henno, który przełamał ręce rywali i wcisnął piłkę za blok (6:3). Dalej gra toczyła się punkt za punkt, do momentu aż Artur Szalpuk został zatrzymany (6:10). As Yacine Louatiego pozwolił rzeszowianom odrobić nieco straty (10:8). W kolejnych akcjach inicjatywę przejęli gospodarze. Mimo słabszej skuteczności i problemów w ataku, Wilfredo Leon przebił się przez blok rywali (14:10). Lublinianie utrzymywali swoją przewagę, choć Marcin Janusz uruchomił Demyanenko na środku (13:16). W kolejnych akcjach siłą ofensywną mistrzów Polski był Kewin Sasak (19:15). Massimo Botti wprowadził wiele zmian, ale nie przyniosły one oczekiwanych efektów. Dobre wejście zaliczył Jakub Bucki – dwukrotnie punktował w ataku, ale jego zagrywka w siatkę skończyła seta.
Zmiany w punkt
Oba zespoły świetnie zaczęły trzecią odsłonę, choć tym razem tempo gry nadawali goście (4:3). W długiej akcji lepsi okazali się rzeszowianie (6:4). Po stronie gospodarzy zaczęło się pojawiać coraz więcej błędów – najpierw Hilir Henno pomylił się w ataku (4:7), a później Sasak popsuł zagrywkę (5:8). Marcin Komenda nie pozwolił, by jego atakujący rozpamiętywał nieudane zagranie i niezwłocznie posłał do niego piłkę. Później Leon dołożył kolejny punkt (7:8). Dobra passa gospodarzy nie trwała długo. Zmiany trenera przyjezdnych okazały się bezbłędne – zarówno Klemen Cebulj jak i Yacine Louati swoje dołożyli w ataku i odciążyli Karola Butryna (11:9). Po przerwie dla lublinian Kewin Sasak uderzył skutecznie po skosie (14:17). Rzeszowianie znaleźli receptę na Leona i umocnili się na prowadzeniu (20:16). Błędy serwisowe po obu stronach utrzymały rzeszowian w grze.
Tie-break na horyzoncie
Czwartą odsłonę lepiej zaczęli gospodarze, którym dopisywało też po części szczęście. Marcin Komenda popisał się asem serwisowym (3:1). Rzeszowianie szybko jednak otrząsnęli się i blokiem na Leonie popisał się Danny Demyanenko. Nastąpił wyrównany fragment gry i obie ekipy szły ramię w ramię (9:9). Dopiero skuteczne techniczne zagranie Hilira Henno dało lublinianom ponownie dwupunktowe prowadzenie (12:10). Dobre akcje Louatiego i Butryna doprowadziły do wyrównania (13:13). Następnie podobnymi atakami popisali się obaj atakujący(16:18). Gdy dostał idealną piłkę, Marcin Janusz uruchomił środkowego, a Kanadyjczyk nie wstrzymał ręki (19:21). W kolejnej akcji Demyanenko kiwnął, a lublinianie pogubili się w obronie (19:22). Końcówkę zwieńczyły błędy w zagrywce po obu stronach siatki.
Tie-break rozpoczął się od imponującej gry Klemena Cebulja, który dwukrotnie mocno zaatakował i dołożył jeszcze blok (3:0). Rzeszowianie napędzeni wygranymi poprzednimi dwoma setami uwierzyli, że mogą wywieźć dwa punkty z trudnego terenu. Po stronie lubelskiej natomiast widać było, że zaczęło brakować sił. Wilfredo Leon został zatrzymany (1:5), a później posłał piłkę w aut z pola serwisowego (2:6). Aleks Grozdanov próbował jeszcze podnieść morale pewnym atakiem na środku, ale dużo lepiej od niego sprawował się jego vis-a-vis – Demyanenko(10:6). Dobrze jeszcze atakował Henno (7:11 i 8:12) i bułgarski środkowy (9:13), który też dołożył asa (10:13). Gdy rzeszowianie myśleli, że już nic nie może się wydarzyć, na zagrywkę wszedł Fynnian McCarthy. Massimo Botti musiał reagować i brać czasy dla swojego zespołu. Piłkę meczową mocnym atakiem po rękach lublinian wygrał Karol Butryn (13:15).
MVP: Danny Demyanenko
Bogdanka LUK Lublin – Asseco Resovia Rzeszów 2:3
(25:20, 25:19, 23:25, 22:25, 13:15)
Składy zespołów:
LUK Lublin: Henno (15), Komenda (2), Leon (14), Grozdanow (9), McCarthy (9), Sasak (18), Thales (libero) oraz Gyimah (7) i Prokopczuk
Asseco Resovia: Poręba (2), Damyanenko (16), Vasina (2), Szalpuk, Janusz (2), Butryn (27), Shoji (libero) oraz Louati (10), Sapiński (1), Nowak, Bucki (2), Potera (libero) Cebula (13) i Zatorski
Zobacz również:
PlusLiga – wyniki i tabela









