Siatkarze Słowenii odnieśli trzecie zwycięstwo w Lidze Narodów, wygrywając 3:1 na Filipinach z reprezentacją Argentyny. Jedyny set wygrany przez Albicelestes zakończył się walką na przewagi, pozostałe trzy partie przebiegały pod dyktando podopieczny trenera Marka Lebedewa. O 15:30 w Sofii Brazylijczycy zmierzą się z reprezentacją Serbii. Zwycięzca nawiąże kontakt z czołówką, przegrany na dłużej może zadomowić się w dolnej części klasyfikacji generalnej.
Matias Sanchez od początku spotkania sporo grał środkiem (3:3) i to jego zespół odskoczył na dwa oczka jako pierwszy. Szybko jednak kontra Tine Urnauta dała remis (8:8), a dobra gra na siatce europejskiej ekipy sprawiła, że to ona była o dwa oczka lepsza (12:10). Kolejne wyrównanie przyszło, kiedy Ezequiel Palacios wygrał przedłużoną wymianę (13:13). W szeregach Słowenii skuteczny był Rok Mozić (16:14), jednak cały czas wynik był na styku. W końcówce dobre serwisy Jana Kozamernika pozwoliły Słoweńcom wypracować sobie trzypunktowe prowadzenie (22:19). Mozić doprowadził do piłki setowej (24:20) i po mocnym serwisie Zigi Sterna jego zespół triumfował w premierowej odsłonie.
Początek kolejnej partii również stał pod znakiem wyrównanej gry, ale jako pierwsi na prowadzenie wyszli podopieczni Marka Lebedew (6:4). Jego gracze zaczęli się jednak mylić (9:9), cały czas więcej popełniali ich jednak Argentyńczycy i to oni musieli gonić wynik (10:13). Nie pozwolili jednak rywalom zbudować bardzo wyraźnego dystansu (17:18), w ważnym momencie ekipa z Ameryki Południowej najpierw zapunktowała blokiem, trzeba dobrymi serwisami popisał się Luciano Vicentin, a potem dobrze zagrał Agustin Loser i doprowadził do remisu (24:24). Na tym Argentyńczycy nie poprzestali, po walce punkt za punkt w końcówce atak po bloku zakończył te partię.
Po początkowej równej grze na początku seta numer trzy (3:3), inicjatywę przejęli siatkarze Słowenii, natomiast rywale popełniali sporo błędów własnych (6:11). Wicemistrzowie Europy utrzymywali dystans, widowiskowym blokiem popisał się Kozamernik (16:11). Trochę zakotłowało się pod siatką, po czerwonej kartce otrzymali Rok Mozić oraz argentyński libero, Santiago Daniani. Cały czas wynik był korzystny dla Słowenii (22:18), tym razem nie dała się ona dogonić. Piłkę setową swojej drużynie zapewnił Tine Urnaut (24:18) i po autowym ataku Vicentina rywale prowadzili w meczu 2:1.
To Słowenia już w pierwszej fazie kolejnej odsłony zaczęła dyktować warunki, po dobrym bloku na środku siatki prowadziła 9:5. Pojedynczy blok Martina Ramosa pozwolił jednak przeciwnikom zmniejszyć straty do zaledwie dwóch oczek (11:13). Trwało to tylko chwilę, ofensywa była o wiele bardziej skuteczna po słoweńskiej stronie siatki (18:13), a zespół Marcelo Mendeza miała spore problemy ze swoimi atakiem (14:21). Słowenia nie oddała już swojej inicjatywy, pewnie wygrała tę partię i całe spotkanie 3:1, a mecz zakończył Rok Mozić.
Argentyna – Słowenia 1:3
(20:25, 29:27, 18:25, 17:25)
Składy zespołów:
Argentyna: Sanchez (2), Loser (12), Lima (12), Palacios (12), Vicentin (13), Zerba (5), Danani (libero) oraz Lazo, Armoa (3), Palonsky, Ramos (1) i Giraudo (1)
Słowenia: Pajenk (6), Kozamernik (9), Śtern Ż. (9), Ropret (4), Urnaut (19), Możić (17), Kośenina (libero) oraz Vincic
Dobra gra Brazylijczyków w bloku pozwoliła im odskoczyć na trzy punkty, do tego proste błędy zdarzały się Serbom i po asie serwisowym Bruno Rezende przewaga jeszcze wzrosła (10:5). Serbowie nie potrafili uporządkować natomiast swojej własnej gry, a rywale raz po raz punktowali w polu serwisowym. Swoje dołożył w tym elemencie Yoandy Leal (18:10). Canarinhos stracili kilka oczek z rzędu (20:14), ale nadrobili to blokiem (22:14) i bez większych problemów dominowali w premierowej odsłonie.
Kolejną partię dobrze znów rozpoczęli Brazylijczycy, po ataku Alana Souzy było 4:1, ale Nikola Meljanac odpowiedział na to asem serwisowym (3:4). Tym razem walka trwała punkt za punkt, na środku nie zawodził Nemanja Masulović, blok Milana Katicia dał remis po 13. Serbowie wrzucili wyższy bieg i to oni byli o dwa oczka lepsi (15:13). Nie trwało to zbyt długo, bowiem przy zagrywkach Bruno Brazylia odzyskała inicjatywę i wyszła na prowadzenie (17:15). Obie ekipy grały zrywami, wicemistrzowie świata mieli problemy ze skutecznością, ale błędy własne nadal popełniali i rywale (21:21). Również w końcówce pomyłek nie brakowało i dwa autowe zagrania Meljanaca zakończyły tę część meczu na korzyść Brazylii.
Podopieczni Renana dal Zotto od mocnego uderzenia rozpoczęli seta numer trzy (6:2). Widać jednak, że Brazylia nie jest w najwyższej formie, nie była ona bowiem w stanie utrzymać pewnego prowadzenia (11:9). Skuteczności brakowało między innymi Lukasowi Saatkampowi, ale pomimo małych potknięć, cały czas więcej pomyłek było po stronie Serbów. Alan robił swoje na prawej stronie (18:13), a na drugiej flance nie zawodził Ricardo Lucarelli (20:14). Gracze z Ameryki Południowej szybko doprowadzili do piłki meczowej (24:16), a dwa błędy w polu serwisowym zakończyły całe spotkanie.
Serbia – Brazylia 0:3
(18:25, 24:26, 17:25)
Składy zespołów:
Serbia: Krsmonovic (4), Kujundżić (2), Peric (6), Masulovic (5), Meljanac (14), Vulikic (1), Pekovic (libero) oraz Koprivica (libero), Katic (7) i Lisinac
Brazylia: Bruno (2), Leal (11), Lucas (3), Lucarelli (14), Alan (13), Flavio (6), Thales (libero) oraz Adriano (1), Rodriguinho, Isac, Fernando i Leandro (1)
Zobacz również:
Wyniki i tabela Ligi Narodów siatkarzy
źródło: inf. własna