Mecz Słowenii z Serbią był pierwszym dla obu drużyn w tegorocznej edycji Siatkarskiej Ligi Narodów. Słoweńcy mocno chcieli otworzyć rozgrywki i to im się udało. Kluczowa dla meczu była końcówka pierwszego seta, którą podopieczni Gheorghe Cretu wygrali. Później Serbowie tylko raz potrafili przechylić szalę zwycięstwa w secie na swoją korzyść. Ostatecznie trzy punkty powędrowały na konto Słowenii.
Lepiej spotkanie otworzyli Słoweńcy, którzy po kilku pierwszych akcjach prowadzili już 6:2. Serbowie próbowali szarpać i dogonić wynik, ale podopieczni Gheorghe Cretu grali uważnie i pilnowali czteropunktowej przewagi, nic sobie nie robiąc z prób rywali (16:12). Wydawało się, że są na tyle skoncentrowani, żeby dowieźć spokojnie ten dystans, ale Serbowie pokazali, że nie można przeciwko nim złapać nawet chwili zadyszki. Przycisnęli i doprowadzili do remisu 18:18. Od tego momentu gra toczyła się punkt za punkt, ale cały czas inicjatywę mieli Słoweńcy, nie dopuszczając przeciwników w końcówce do piłek setowych. Sami zaś nie potrafili przez długi czas zamknąć tego seta. Udało im się dopiero wykorzystać setbol przy stanie 30:29 i tym samym objąć prowadzenie w meczu.
Serbów nie załamało niepowodzenie w długiej, pierwszej partii. Drugą odsłonę zaczęli od wyrównanej gry i nie dali już sobie odskoczyć z wynikiem. Na chwilę tylko Słoweńcy objęli dwupunktowe prowadzenie (11:9), ale siatkarze Igora Kolakovicia szybko skasowali tę ucieczkę i sami wyprowadzili mocne ciosy, budując trzypunktową przewagę (17:14). Nie popełnili też błędu Słoweńców z pierwszego seta i nie dali doprowadzić rywalom do nerwowej końcówki. Sukcesywnie powiększali dystans i ostatecznie pewnie wygrali drugą odsłonę 25:19, wyrównując wynik spotkania na 1:1.
W trzecim secie to znów Słoweńcy zaatakowali od początku i narzucili rywalom swój styl gry. Szybko zyskali kilkupunktową przewagę (6:3) i nie dawali Serbom wrócić do ich dobrej dyspozycji. Serbowie nie mieli argumentów i nie potrafili zahaczyć się w żadnym elemencie, żeby podciągnąć wynik. Słoweńcy zaś spokojnie powiększali dystans (15:10). Tym razem siatkarze trenera Cretu nie pozwolili sobie nawet na chwilowy przestój i konsekwentnie dążyli do zwycięstwa w tej partii. Do końca tego seta nie było żadnych wątpliwości, kto rozstrzygnie go na swoją korzyść. Słoweńcy wygrali 25:20 i do zwycięstwa potrzebowali już tylko jednej wygranej odsłony.
Początek czwartej partii nie wskazywał jednoznacznie, czy będzie to ostatni akt tego meczu. Przez dłuższy czas gra toczyła się raczej równo z obu stron. Serbowie za wszelką cenę nie mogli dopuścić, żeby Słoweńcy zaczęli im uciekać i pilnowali mocno wyniku. To jednak właśnie Słoweńcy w drugiej fazie seta zaczęli przechylać szalę zwycięstwa na swoją stronę (18:16). Serbowie na ten atak już nie odpowiedzieli i nie potrafili już zbliżyć się do rywali. Podopieczni Gheorghe Cretu powiększyli dystans do czterech punktów i utrzymali go już do końca meczu, inkasując na inaugurację Ligi Narodów trzy punkty.
Słowenia – Serbia 3:1
(31:29, 19:25, 25:20, 25:21)
Składy zespołów:
Słowenia: Pajenk (10), Kozamernik (8), Ropret (2), Urnaut (22). Čebulj (11), Možič (24), Kovačič (libero) oraz Kök i Planinšič
Serbia: Katić (4), Krsmanović (9), Kujundžić (14), Luburić (21), Todorović (3), Nedeljković (4), Kapur (libero) oraz Mašulović, Peric (8), Batak (1) i Vucicevic (3)
Zobacz również:
Wyniki i tabela Ligi Narodów siatkarzy
źródło: inf. własna