Na zakończenie drugiego weekendu Ligi Narodów siatkarzy Holandia podjęła Serbię, a Francja zmierzyła się z Brazylią. Pierwszy mecz od samego początku był bardzo wyrównany, żadna z drużyn nie miała zamiaru odpuszczać. Po zaciętej końcówce czwartego seta Serbowie doprowadzili do tie-breaka. Ostatecznie ze zwycięstwa w Rotterdamie mogli cieszyć się serbscy siatkarze. Drugie spotkanie bardzo dobrze rozpoczęli Canarinhos, którzy wygrali zapisali na swoje konto dwa pierwsze sety. W trzeciej partii do lepszej gry wrócili Francuzi, a w czwartej partii byli blisko doprowadzenia do tie-breaka, jednak ostatecznie to Brazylijczycy mogli cieszyć się ze zwycięstwa za pełną pulę punktów.
Kontratak Drażena Luburicia pozwolił Serbom odskoczyć na 4:2 na początku spotkania, ale szybko dał o sobie znać Nimir Abdel-Aziz i jego serwis. Skuteczni byli skrzydłowi obu ekip (8:8). Lepiej na siatce grali Serbowie (11:9), ale sytuację na korzyść gospodarzy odwrócił Nimir, który raz po raz straszył rywali serwisem (16:12). Blok dołożył Tuinstra, który nie próżnował również w ofensywie (20:15). Piłkę przechodzącą wykorzystał jeszcze Petar Krsmanović (18:21), a Luburić kontrę (21:23), jednak ostatni punkt w tej partii zdobył Nimir, ponownie posyłając na stronę rywali asa.
Udane ataki Mirana Kujundzicia zapewniły serbskiej kadrze pewne prowadzenie w pierwszych momentach drugiego seta (6:3). Te powiększył Luburić, ale chwilę potem Holendrzy zaczęli dobrze grać blokiem (9:11), wydawało się, że będą w stanie doprowadzić do remisu, ale Serbowie wrócili do swojej wysokiej skuteczności (15:11). Podopieczni Roberto Piazzy raz jeszcze się zbliżyli (17:19), ale końcówka należała do zespołu z Bałkanów. Zagrał on blokiem, skutecznie atakował i chociaż znów w polu serwisowym dał o sobie znać Nimir, to akcja Kujundzicia doprowadziła do remisu w spotkaniu.
Znów to Serbia jako pierwsza zbudowała sobie dwupunktowy dystans (4:2), ale holenderski blok dał remis po 6. Ekipa prowadzona przez Igora Kolakovicia miała swoje problemy w przyjęciu i to gospodarze turnieju wyszli na prowadzenie. Zaczęli jednak popełniać błędy w ofensywie i wynik znów się wyrównał (16:16). W kluczową fazę seta to ekipa z Holandii weszła z dwoma oczkami więcej (21:19), ponownie dobrze grając serwisem. Do piłki setowej doprowadził Twan Wiltenburg atakiem ze środka (24:21) i to on blokiem zakończył tę część spotkania.
„Czapą” na początku kolejnej partii popisał się Aleksandar Nedeljković (3:1), znów jednak gospodarze wyrównali, kontrę wykorzystał Wouter Ter Maat (5:5). To dodało skrzydeł jego drużynie, która po kolejnym bloku, tym razem Fabiana Plaka prowadziła 10:7. Nie na długo, z serwisem Kujundzicia nie poradził sobie Maarten Van Garderen (13:13) i gra się wyrównała. Zespoły kończyły swoje akcje po przyjęciu (19:19), ale o wszystkim miała zadecydować gra na przewagi (24:24). Szalę na korzyść Holendrów przechyliła zagrywka Van Garderena (29:28), chwilę potem sytuację odmienił serbski blok (31:30) i dopiero mocny atak po bloku Luburicia zapewnił remis w spotkaniu.
Decydująca odsłona zaczęła się od walki, nikt nie odpuszczał (4:4) i nikt nie był w stanie przejąć inicjatywy (8:8). To udało się Serbom po przytomnej kiwce Marko Ivovicia (10:8) i dołoży do tego trudniejsze zagrywki (12:9). Błąd podwójnego odbicia po holenderskiej stronie siatki doprowadził do piłki meczowej (14:9), z pola serwisowego nie zszedł już Ivović, zza linii 9. metra kończąc całe spotkanie.
Holandia – Serbia 2:3
(25:22, 21:25, 25:21, 33:35, 9:15)
Składy zespołów:
Holandia: Van Garderen (19), Tuinstra (17), Nimir (14), Plak (7), Keemink (4), Parkinson (4), Andringa (libero) oraz Maat (13), Wiltenburg (5), Jorna, Meijs
Serbia: Kujundzić (26), Luburić (20), Krsmanović (17), Ivović (13), Nedeljković (8), Todorović (1), Kapur (libero) oraz Perić (3), Katić, Batak
Mecz rozpoczął się od dobrej gry reprezentacji Brazylii, która po ataku Alana Souzy prowadziła 9:5. Francuska reprezentacja nie miała zamiaru się poddać i zawzięcie walczyła o każdy punkt, by jak najszybciej dogonić przeciwników. Sprawy tej nie ułatwiali gospodarzom Canarinhos, którzy skutecznie utrzymywali wypracowaną wcześniej przewagę. Gdy brazylijska drużyna odskoczyła na 17:11 o czas poprosił trener Giani, jednak po przerwie gra jego podopiecznych nie uległa poprawie. Zawodnicy Dal Zotto w dalszym ciągu znajdowali się na prowadzeniu i pewnie zmierzali do zakończenia inauguracyjnej partii na swoją korzyść. Atak Felipe Roque dał brazylijskim siatkarzom piłkę setową (24:20), a zakończył ją błąd w ataku Trevora Clevenot.
Drugi set od niewielkiego prowadzenia rozpoczęli gospodarze (4:2), Brazylijczycy jednak nie zamierzali stać z założonymi rękami i szybko wzięli się za odrabianie strat. Gra wyrównała się, raz jedna raz druga drużyna zdobywała punkt, a wynik oscylował wokół remisu (10:10). Przez niemal całą partię żadna z drużyn nie była w stanie wyjść na większe prowadzenie. Dopiero po błędzie Clevenot w polu serwisowym brazylijska reprezentacja odskoczyła na dwa „oczka” (21:19). Radość Canarinhos nie trwała długo, gdyż punktowy blok Francuzów dał kolejny remis, tym razem po 21. Rywalizacja do samego końca była bardzo zacięta. Zepsuta zagrywka Kevina Tille dała Brazylijczykom kolejną szansę na skończenie seta (25:24) i tym razem skutecznie wykorzystał ją Alan gasząc przechodzącą piłkę.
Odsłonę numer trzy lepiej rozpoczęli Francuzi, którzy po błędzie Lucasa Saatkampa prowadzili 6:2, czym zmusili trenera Dal Zotto do wzięcia czasu. Przerwa w grze niewiele pomogła brazylijskiej drużynie, gdyż ci wciąż mieli problem, by dogonić gospodarzy pojedynku. Po ataku Stephena Boyer Francja prowadziła 18:14 i z zapasem punktowym zbliżała się do zakończenia seta na swoją korzyść. Brazylijscy zawodnicy ze wszystkich sił starali się dogonić rywali, jednak nie mogli znaleźć skutecznego sposobu, aby ich powstrzymać. Dwa ostatnie punkty w secie Francja zdobyła dzięki skutecznym akcjom Boyer.
Początek czwartej partii ponownie był wyrównany. Pierwsi na trzypunktowe prowadzenie po zerwanym ataku Lucarelliego Souzy wyszli Francuzi (9:6), co zmusiło trenera Dal Zotto do wzięcia czasu. Po przerwie Canarinhos wzięli się do odrabiania start. Udało im się tego szybko dokonać, gdyż blok Flavio Resende dał remis po 11. Gra wyrównała się, drużyny naprzemiennie punktowały i żadna nie była w stanie wypracować większej przewagi. W końcówce seta dwa „oczka” z przodu dał brazylijskiemu zespołowi dał Alan, a następnie asa serwisowego dołożył Lucarelli i było 21:19. Podopieczni trenera Gianiego nie zamierzali jednak poddawać się i do samego końca walczyli o piątą partię. Pierwsi jednak piłkę na zakończenie meczu mieli Brazylijczycy (24:23), a dał im ją blok Flavio. Atak Alana zakończył cały mecz.
Brazylia – Francja 3:1
(25:20, 26:24 19:25, 25:23)
Składy zespołów:
Brazylia: Alan (24), Lucarelli (15), Adriano (11), Lucas (6), Otavio (5), Bruno (1), Maique (libero) oraz Flavio (3), Honorato (1), Roque (1), Fernando,
Francja: Boyer (17), Clevenot (13), Chinenyeze (10), Tillie (9), Bultor (8), Brizard (7), Grebennikov (libero) oraz Patry, Louati, Carle, Jouffroy
Zobacz również:
Wyniki i tabela Ligi Narodów mężczyzn
źródło: inf. własna