Od zwycięstwa polscy siatkarze rozpoczęli turniej Ligi Narodów w Holandii. Biało-czerwoni na inaugurację mierzyli się z reprezentacją Niemiec. Spotkanie, podobnie jak dwa przedsezonowe sparingi, okazało się niezwykle zacięte, a o jego wyniku decydował ostatecznie tie-break. W nim podopieczni Nikoli Grbicia pokonali ekipę Michała Winiarskiego do 10.
Polacy dobrze rozpoczęli ten pojedynek blokiem. W tym elemencie pokazali się Bartosz Kurek oraz Wilfredo Leon i zrobiło się 4:1. Dużo dobrego działo się przy Kurku, który był bardzo widoczny na prawym skrzydle. Trzypunktowe prowadzenie utrzymywało się do czasu popełnienia błędu nieczystego odbicia po stronie niemieckiej (6:10). Czas wzięty przez Michała Winiarskiego przyniósł spodziewany efekt, gdyż po powrocie na boisko to jego podopieczni zapunktowali trzykrotnie. Biało-czerwoni popełniali sporo błędów w polu serwisowym, dlatego nie dawali sobie okazji do zwiększenia przewagi. Po wykorzystaniu kontry przez Floriana Krage zrobiło się po 16, ale w naszych szeregach po raz kolejny zaczął funkcjonować blok (20:18). W końcówce seta podopieczni Nikoli Grbicia powiększyli jeszcze prowadzenie, gdy Leon skończył przechodzącą piłkę. W kolejnej akcji dodatkowo trafił z lewej flanki i losy tej partii należało uznać za rozstrzygnięte. Zakończył ją atak Sebastiana Adamczyka ze środka siatki.
Blok to element w którym znacznie przeważali Polacy. Już na początku drugiego seta postawili kolejny, a dodatkowo w aut zaatakował Moritz Reichert i było 1:4. Jednak także niemieccy gracze pokazali, że potrafią blokować. Trzy czapy w krótkim czasie pozwoliły im nie tylko doprowadzić do wyrównania, ale uzyskać nawet punkt więcej. Biało-czerwoni szybko otrząsnęli się z drobnego przestoju. Z pomocą przyszedł im Tobias Krick, który przestrzelił swoje zagranie, ale przede wszystkim wynikało to z lepszej gry naszych reprezentantów. Krótka zagrana z Sebastianem Adamczykiem, czy blok Norberta Hubera to tylko nieliczne przykłady efektownych akcji, które zaprezentowali (15:11). Nasi zachodni sąsiedzi po raz kolejny podjęli próbę zbliżenia się i to im się udało. Kolejny przestój wicemistrzów świata plus dobre zmiany zaproponowane przez Winiarskiego sprawiły, że nawiązali kontakt punktowy (16:17), ale odpowiedź ze strony Wilfredo Leona przyszła natychmiastowo (19:16). Niemcy nie poddawali się i udało im się doprowadzić do remisu. Wynikało to przede wszystkim ze wzmocnienia ich zagrywki oraz problemów w przyjęciu rywali. Po trafieniu Yana Böhme zaczęli oni powiększać prowadzenie, którego nie oddali do końca i ostatecznie zwyciężyli do 22.
Po powrocie na boisko serwis wzmocnił Wilfredo Leon. Po posłaniu asa oraz kilku kolejnych mocnych zagrywek można było grać w kontrze oraz blokiem (6:2). Także skutecznością zza linii dziewiątego metra popisał się Grzegorz Łomacz, a ponadto Polacy dominowali w bloku. Po wykorzystaniu kontrataku przez Bartosza Bednorza mieli aż osiem punktów więcej i całkowicie kontrolowali przebieg tej partii. Przegrana w poprzedniej odsłonie wyraźnie ich podrażniła, gdyż obraz ich gry wyglądał całkowicie odmiennie. Kiedy dłuższą wymianę skończył Sebastian Adamczyk, różnica wynosiła aż dziesięć oczek. Wprowadzone zmiany przez Winiarskiego nie przyniosły zamierzonego rezultatu, gdyż jego zawodnicy nie zbliżali się do swoich rywali. Pojedyncze dobre akcje w ich wykonaniu to było zdecydowanie zbyt mało, aby móc myśleć o lepszym wyniku. Trzecią partię zakończył pojedynczy blok Adamczyka na Florianie Krage (25:14).
Czwarty set rozpoczął się od naprzemiennego zdobywania punktów. Serię tę przerwał atak w siatkę Bartosza Kurka oraz blok na tym zawodniku. Dodatkowo po przerwie Polacy w dalszym ciągu nie wystrzegali się błędów i raz za razem oddawali punkty za darmo. Kiedy po raz kolejny powstrzymany został Kurek różnica wynosiła już sześć oczek, a biało-czerwoni utknęli w jednym ustawieniu. Trener Grbić rotował składem, ale jego drużyna w dalszym ciągu nie mogła powrócić do swojego rytmu gry. Ich rywale natomiast wykorzystywali nadarzające się okazje i cały czas powiększali dystans. Po bloku oraz krótkiej w wykonaniu Antona Brehme zrobiło się 16:6 Wprawdzie od tego momentu nasi reprezentanci nieco ruszyli i zapunktowali czterokrotnie z rzędu, ale nadal znajdowali się w ciężkim położeniu. Po trafieniu w kontrze przez Wilfredo Leona (12:16) odżyły jeszcze nadzieje na doprowadzenie do wyrównania, ale stan taki utrzymywał się chwilowo. Nieudany serwis Tomasza Fornala był najlepszym podsumowaniem tej partii, która obfitowała w sporą liczbę błędów.
Piątą partię Polacy otworzyli wyśmienicie. Po atakach Bartosza Kurka oraz asie serwisowym Jakuba Kochanowskiego było 3:0. Od tego momentu rozpoczęła się gra punkt za punkt i dopiero po punktowej zagrywce Bartosza Bednorza seria ta została przerwana (9:5). Biało-czerwoni wyraźnie poprawili się w tym elemencie, ale polepszyli jakość gry także w innych elementach. Dużo dobrego wniosła zmiana Kochanowskiego. Po wykorzystaniu przechodzącej piłki przez Wilfredo Leona dystans wynosił już pięć oczek i wszystko wskazywało, że kolejne zwycięstwo nasi reprezentanci mają na wyciągnięcie ręki. Po zagraniu do ciasnego skosu Bednorza mieli aż pięć meczboli. Skończyli drugiego, a dokładnie Bednorz, co dało im czwarte zwycięstwo w tym sezonie Ligi Narodów.
Niemcy – Polska 2:3
(21:25, 25:22, 14:25, 25:17, 10:15)
Składy zespołów:
Niemcy: Tille (1), Reichert (3), Krage (8), Krick (1), Brand (2), Bohme (13), Graven (libero) oraz Schott (5), Zimmermann, Weber (10), Brehme (9), Rohrs (11) i Kaliberda
Polska: Kurek (18), Leon (19), Bednorz (14), Łomacz (1), Adamczyk (9), Huber (10), Zatorski (libero) oraz Firlej, Bołądź (6), Kochanowski (3) i Fornal
Zobacz również:
Wyniki i tabela Siatkarskiej Ligi Narodów mężczyzn
źródło: inf. własna