W drugim ćwierćfinale Siatkarskiej Ligi Narodów kobiet siatkarki USA rywalizowały z Serbkami. Pierwsze dwie odsłony to walka na przewagi, w końcówkach minimalnie lepsze okazały się podopieczne Daniele Santarellego. Amerykanki nie zamierzały się poddać i doprowadziły do tie-breaka. W decydującej partii „kropkę nad i” postawiły Serbki i to one wywalczyły awans do półfinału.
Amerykanki szybko objęły trzypunktowe prowadzenie. Stało się to przy zagrywkach Haleigh Washington oraz po autowym ataku Any Bjelicy. Jednak wszystko, co wypracowały, straciły w jednym ustawieniu, głównie za sprawą Sary Lozo. Serbki uzyskały punkt więcej po asie serwisowym Bojany Drčy, a na przerwie technicznej miały już dwa, gdyż dobry blok dołożyła Bojana Milenković. Po powrocie na boisko zawodniczka ta kończyła posyłane do niej piłki, dzięki czemu dystans między zespołami rósł (15:11). Podopieczne Karcha Kiraly’iego dobrze zagrały blokiem i udało im się nawiązać kontakt punktowy, a kiedy atak z obejścia skończyła Washington, zrobiło się po 20. Wszystko rozstrzygało się w samej końcówce podczas gry na przewagi, w której prowadzący zmieniał się. Ostateczny cios zadały Europejki, które po efektownej ,,czapie” Bjelicy wygrały premierową odsłonę spotkania 29:27.
Druga partia rozpoczęła się od serii bloków po obu stronach siatki. Wynik oscylował cały czas wokół remisu. Po zatrzymaniu Jordan Thompson przez Sare Lozo było 9:7, ale od tego momentu Amerykanki wyraźnie przyspieszyły i odskoczyły na dwa ,,oczka”. Ich prowadzenie mogłoby być jeszcze większe, ale psuły sporo zagrywek. Niemniej na przerwie technicznej już przegrywały, po dość szczęśliwym serwisie Lozo. Siatkarka ta była wyróżniającą się postacią w swoim zespole. Obie drużyny punkty zdobywały małymi seriami. Po dobrym bloku Bojany Drčy na tablicy wyników zrobiło się 19:16 i sytuacja Serbek była komfortowa. Tym bardziej, że rozgrywały bardzo dobre spotkanie. Ich obrony oraz blok Mai Aleksić sprawiły, że było 23:18, ale w samej końcówce nieco zwolniły. Duża w tym zasługa ich rywalek, gdyż punktowały kiedy się tylko dało i zbliżyły się na punkt. Jednak w ostatniej akcji pomyliła się w polu serwisowym Kelsey Robinson i w całym spotkaniu było już 0:2.
Na boisku pojawiła się Alexandra Frantti oraz Andrea Drews i to atak tej drugiej dał Amerykankom prowadzenie 4:2. Nie cieszyły się z niego długo, gdyż krótką skończyła Maja Aleksić i było po 5. Zawodniczki Kiraly’ego próbowały od początku seta uciec swoim rywalkom i sztuka ta im się udała, gdyż zaczął w ich szeregach funkcjonować blok, a dodatkowo przechodzącą piłkę wykorzystała Chiaka Ogbogu (11:7). Ich rywalki miały coraz większe problemy z kończącym atakiem, przez co nie były już takie skuteczne. Na drugim biegunie były Amerykanki. Dużo ożywienia w ich grę wniosły zaproponowane zmiany, a zwłaszcza Frantti. Stale zwiększały przewagę, która wynosiła nawet siedem punktów. Wprawdzie w końcówce seta trochę ją roztrwoniły, ale ich wygrana nie była ani przez moment zagrożona. Ostatecznie zwyciężyły do 20 i przedłużyły losy tej rywalizacji.
Początek czwartego seta miał wyrównany przebieg. Na liderki w swoich zespołach wyrastały Sara Lozo oraz Alexandra Frantti. Kiedy ta druga zerwała swój atak było 7:9, niemniej straty te prędko zostały zniwelowane za sprawą Andrei Drews. W serbskim zespole, poza Lozo, inne zawodniczki miały problem w ofensywie. Ich przeciwniczki chciały to wykorzystać i uciekły na trzy ,,oczka”. Mimo, że także im zdarzało się posłać piłkę w aut to od trzeciej partii obraz ich gry uległ zmianie. Po trafieniu Frantti zrobiło się 18:14, a kiedy pomyliła się Brankica Mihajlović – 20:15. W końcówce Katarina Lazović asem serwisowym zmniejszyła nieco stratę, ale wszystko wskazywało na to, że na rozpędzone Amerykanki potrzeba było punktów zdobytych w serii. Seta zakończyła sprytnym atakiem za ręce blokujących Kelsey Robinson i o tym kto awansuje do półfinału miał zadecydować tie-break.
Dwa pierwsze punkty padły łupem Amerykanek, ale pięć kolejnych – ich rywalek. Podopieczne Daniele Santarellego świetnie zagrały w tym fragmencie blokiem i wyblokiem, dlatego miały możliwość grania kontr. Po asie serwisowym Sary Lozo było już 6:2. Siatkarka ta cały czas była skuteczna, więc dostawała większość piłek do ataku. Co najważniejsze dla serbskich siatkarek potrafiła je zamienić w punkt. Po mocnym ciosie Brankicy Mihajlović ich przewaga wynosiła już cztery ,,oczka”. W samej końcówce zacięła się w ataku Lozo i trzy kolejne akcje zapisały na swoje konto Amerykanki. Miały one nawet szansę na doprowadzenie do wyrównania, ale w decydującym momencie pomyliła się Kelsey Robinson i to Serbki dość niespodziewanie zameldowały się w sobotnim półfinale Ligi Narodów.
USA – Serbia 2:3
(27:29, 23:25, 25:20, 25:20, 13:15)
Składy zespołów:
USA: Robinson (21), Ogbogu (12), Thompson (11), Washington (7), Plummer (6), Poulter (5), Wong-Orantes (libero) oraz Frantti (16), Drews A. (11), Parsons (1) i Carlini
Serbia: Lozo (22), Bjelica (20), Aleksic (14), Milenkovic (10), Stevanovic (9), Drca (4), Pusic (libero) oraz Mihajlovic (7), Lazović (1) i Mirković
Zobacz również:
Wyniki turnieju finałowego Siatkarskiej Ligi Narodów kobiet
źródło: inf. własna