W poniedziałek, 20 października, wystartuje długo wyczekiwana SuperLega. Najlepsi siatkarze rozpoczną bój o mistrzostwo Włoch. Tytułu broni Itas Trentino, lecz grono pretendentów jest szersze. Trójce gigantów spróbuje zaś zagrozić wzmocniona Rana Volley Verona, a o powrocie na szczyt marzy Sir Safety Perugia z Kamilem Semeniukiem na pokładzie.
Format skrojony pod gigantów?
Już w poniedziałek, 20 października, startuje kolejny sezon włoskiej SuperLegi. To okazja dla kibiców, do obserwowania gwiazd światowej siatkówki w jednej z najlepszych lig świata. Najwierniejsi fani zaś zadają sobie parę pytań, a w szczególności nurtujące wydaje się, czy ten sezon wyłoni jakiegoś czarnego konia? Ostatnia dekada należała wyłącznie do trzech gigantów – Cucine Lube Civitanova, Itas Trentino oraz Sir Safety Perugia. To właśnie te drużyny przez ostatnie lata sięgały po mistrzostwo. Ostatnie wyłamanie się ze schematu miało miejsce właśnie dekadę temu, w sezonie 2015/2016, gdy po mistrzowski tytuł sięgała Modena. Teraz pretendentów nie brakuje, a parę klubów nie próżnowało na rynku transferowym. Jak to wszystko przełoży się na tabelę?
Nie podlega dyskusji fakt, że w zeszłym sezonie największą niespodzianką był finał z udziałem Lube. Utytułowana drużyna, choć mocna, to wcale nie miała składu skrojonego z samych gwiazd, jak Perugia. To właśnie broniący tytułu zespół Kamila Semeniuka ekipa z Civitanovy pokonała w półfinale, grając o tytuł z Itas Trentino. Tutaj faworyt mógł być tylko jeden. Choć siatkarze z Trydentu przegrali w jednym z meczów, to i tak końcowo udało im się sięgnąć po złoto. Ogromny niedosyt było natomiast czuć w obozie podopiecznych Angelo Lorenzettiego. Perugia nie obroniła tytułu, musząc się zadowolić jedynie krajowym brązem. Nagroda pocieszenia była jednak wystarczająca, gdyż dawała przepustkę do gry w europejskiej elicie. Tam natomiast drużyna była bezbłędna, wygrywając prestiżowe rozgrywki. Pewnym jest, że Perugia da do pieca w tym sezonie, mając nadzieję na powrót na szczyt.
Konkurencja nie śpi
Oprócz Semeniuka i spółki o tytuł z pewnością powalczy nieschodzący z topu Itas Trentino. Tam również udało się zmontować mocną ekipę, która ma powalczyć na paru frontach jednocześnie. Odpuszczać z pewnością nie będzie też Cucine Lube Civitanova. Medal jest w zasięgu drużyny, a jeśli nie, to zespół ma szansę sprawić niespodziankę na Starym Kontynencie, nawiązując do poprzednich sukcesów. Kolejnym z czarnych koni była Piacenza, które można spodziewać się w fazie play-off, lecz raczej nic poza tym. Do gry o trofea ma zamiar włączyć się natomiast Rana Volley Verona. W zeszłym sezonie drużyna po rundzie zasadniczej zajmowała 4. miejsce. Wówczas szczęście nie dopisało, jednak teraz, po sprowadzeniu Micah Christensona i Darlana Souzy, apetyty są jeszcze większe.
Takie zespoły jak Milano, Modena, Cisterna, powinny między sobą powalczyć o jak najlepsze rozstawienie w fazie play-off, jednak podium zapewne nie zawojują. Na cenzurowanym jest Grottazzolina, zaś o utrzymanie powalczy tegoroczny beniaminek, Cuneo Volley. Choć drużyna z Cuneo niegdyś sięgała po medale, kończąc zmagania nawet z mistrzostwem, to jest to jednak pieśń przeszłości. Oczy wielu będą zaś zwrócone w kierunku Vero Volley Milano. Klub przeprowadził rok temu parę ciekawych transferów i wszystko dobrze wyglądało na gruncie europejskim. Tak dobrze nie było zaś w kraju. Medaliści z sezonu 2023/2024 znaleźli się na skraju, walcząc o byt. Choć finalnie utrzymanie udało się wywalczyć, to 11. miejsce było ogromnym rozczarowaniem, a sami zawodnicy nie szczędzili swój krytyki.
Włochy wciąż przyciągają
O tym, że we Włoszech poziom lig jest wysoki nikogo nie trzeba przekonywać. Podobnie jest z tezą, że to wszystko owiane jest nutką magii i tajemniczości. Fanów SuperLegi nie brakuje na całym świecie, a ich uwagę przyciągają gwiazdy światowego formatu. Choć znów część graczy obiera kurs na Rosję, a inni przekupywani są astronomicznymi kwotami przez Turków czy Japończyków, to jednak włoskie rozgrywki to klasyka, której wielu wciąż nie może się oprzeć. Czołowe zespoły rozgrywek naszpikowane są siatkarskimi herosami, a Polskę w tym roku reprezentuje Kamil Semeniuk. Perugia to także Simone Giannelli czy Massimo Colaci. Nie samymi Włochami klub jednak żyje, bo na ataku zobaczymy Wassima Ben Tarę. Do duetu z Polakiem są zaś Yuki Ishikawa i Ołeh Płotnycki, a na środku siatki pozostaje para Argentyńczyków – Augustin Loser i Sebastian Sole.
Największą gwiazdą Itas pozostanie Alessandro Michieletto. Na ławce trenerskiej zagości zaś Marcelo Mendez, a w składzie znalazło się miejsce m.in. dlaRiccardo Sbertoliego, Daniele Lavii czy Flavio Gualberto. Duże oczekiwania są również wobec Gabriela Garci Fernandeza, który ciągnął w tym sezonie Amerykanów ku górze, zaskakując wielu, a także Theo Faure, którzy będą dwójką atakujących. Lube natomiast, to już ikony pokroju Marko Podrascanina czy Fabio Balaso. Drużynę tworzą jednak również Pablo Kukartsev czy Eric Loeppky. Nie mówiąc już o jednym z bułgarskich bohaterów, którym został Aleksandar Nikołow oraz o włoskim talencie Matti Boninfante.
Cała plejada
Wzmocnić zdołała się także ekipa z Verony, gdzie główne skrzypce ma grać przekątna Christenson – Souza, jednak to nie jedyne ciekawe nazwiska w stawce. Jest to jednak wyjątkowo międzynarodowa drużyna, a całością zawiaduje Fabio Soli. Ciekawie personalnie wygląda również Piacenza. To właśnie tam zagra legenda kubańskiej siatkówki, Robertlandy Simon Aties. Lokalnych może przyciągać Gianluca Galassi, a wśród talentów do oszlifowania są m.in. Efe Mandiraci czy Lukas Bergmann.
W szeregach Modeny ujrzymy zaś Simone Anzaniego, nie mówiąc już o tym, że to właśnie ten kierunek obrał Luke Perry, przenosząc się z Zawiercia. Cennym, wciąż rozwojowym ogniwem, będzie Luca Porro. To tylko lista paru mocniejszych nazwisk z kluczowych drużyn. We Włoszech jednak każdy ma swoich frontmenów, a z sezonu na sezon rodzą się nowe gwiazdy. Warto spoglądać również w kierunku drużyny z Monzy, która choć przebudowana, ma przed sobą ambitne cele.
Zobacz również:
Wyniki i terminarz ligi włoskiej siatkarzy 2025/2026