Liga Narodów kobiet w tym sezonie będzie miała swoje zwieńczenie w łódzkiej Atlas Arenie. W ćwierćfinałach zagrają m.in. biało-czerwone, które w ostatnim czasie przechodziły wzloty i upadki w fazie interkontynentalnej. Stefano Lavarini podkreśla: Taki turniej daje wiele okazji na rozwój. Trener ma plan na tegoroczną edycję rozgrywek, o którym opowiedział w rozmowie pomeczowej ze Strefą Siatkówki.
Wygrana Polek na zakończenie
Biało-czerwone nie miały zbyt dużo pozytywnych chwil na ostatniej prostej fazy interkontynentalnej. W trzecim etapie przegrały bowiem dwa mecze, co było nowością po świetnym początku Ligi Narodów. Polki jednak na zakończenie turnieju w Chibie odniosły zwycięstwo nad Bułgarkami. Do pokonania podopiecznych Antoniny Zetowej potrzebowały trzech setów. Jak ostatnie dni ocenia trener reprezentacji Polski, Stefano Lavarini? – Z dzisiejszego meczu jesteśmy całkiem zadowoleni, bo wykonaliśmy swoje zadanie. Nawet jeśli ten mecz nie był dla nas bardzo istotny w kwestii miejsca w tabeli i awansu, to wyszliśmy na boisko i wykorzystaliśmy możliwość zagrania kolejnego świetnego meczu na międzynarodowym poziomie – przyznał po meczu.
Dwie różne historie
Turniej w Chibie kosztował biało-czerwone spadek w rankingu światowym FIVB, ale także w klasyfikacji ogólnej Ligi Narodów. Prawdą jest jednak, że obie przegrane dotyczyły starć z mocnymi, czołowymi ekipami świata.
Każde z tych spotkań przebiegało inaczej i różne czynniki wpłynęły na taki, a nie inny rezultat. Włoski szkoleniowiec podkreślił jednak, że oba były wartościowe w kontekście doświadczenia. – Spodziewaliśmy się jako zespół, że będziemy bardziej waleczni. Te dwa mecze z Brazylią i Japonią, które straciliśmy, miały inne historie. W pierwszym nie byliśmy wystarczająco konsekwentni. W drugim z kolei, możemy powiedzieć, że przeciwnik był świetny. Tak czy inaczej, dzięki temu etapowi, a może bardziej przez to, że straciliśmy dwa mecze, będziemy mogli wyciągnąć lekcję, która pozwoli nam się rozwijać i prowadzić naszą pracę następnych tygodni w odpowiedni sposób.
Trener ma plan – inwestycja w doświadczenie
W tym sezonie Stefano Lavarini zdecydował się dać szansę kilku zupełnie nowym zawodniczkom, które za jego kadencji jeszcze nie miały okazji założyć biało-czerwonej koszulki. Reprezentacja musi sobie radzić też bez kilku dotychczasowych gwiazd, takich jak Maria Stenzel czy Natalia Mędrzyk. Według Włocha to właśnie teraz jest czas na to, by nowe nazwiska oswajały się z kadrą.
– To pierwszy sezon poolimpijski, czyli pierwszy sezon nowego cyklu. Nawet, jeśli będziemy chcieli zrobić najlepszy wynik w Łodzi, to taki turniej daje także wiele okazji na rozwój. Na pewno powinniśmy inwestować w dalsze doświadczenie na światowym poziomie tych zawodniczek, które do tej pory nie grały wystarczająco w kadrze. To część procesu. Myślę, że jesteśmy w momencie, w którym powinniśmy być – zauważył.
Ćwierćfinał Ligi Narodów? Nieważne, z kim
Faza interkontynentalna dla Polek już się zakończyła, ale dzięki roli gospodarza miały one przywilej gry w finale rozgrywek jeszcze przed startem turnieju. Wciąż jednak nie wiadomo, z kim zagrają w ćwierćfinale. Ostatnie mecze trzeciego etapu dopiero się rozstrzygną, a więc i ułożenie tabeli może się zmienić. Jak jednak zaznaczył trener żeńskiej kadry, nie ma większego znaczenia, kto stanie po drugiej stronie siatki. – Ktokolwiek nam przypadnie w ćwierćfinale, będzie to bardzo trudny mecz. Tak powinno być, pomiędzy sześcioma najlepszymi drużynami. Wiem, że jest to możliwe, że wygra Turcja, ale z kimkolwiek przyjdzie nam się zmierzyć – spróbujemy walczyć na naszym najlepszym poziomie.
Jaki jest więc plan przygotowań na decydujący etap Ligi Narodów? – W Spale spotkamy się 16 lipca. Nie zostanie nam zbyt wiele czasu, więc plan na kolejne dni jest mocno rozbudowany. Nie mamy na razie czasu na wolne.Meliśmy jeden dzień, może dwa dni wolne pomiędzy pierwszym i drugim turniejem, a trzy dni przed drugim i trzecim. Teraz jest czas na podsumowanie pracy i przygotowanie się do finału – zakończył trener.
Zobacz również:
Liga Narodów kobiet. Cenne lekcje przed turniejem finałowym. Korneluk: Wiemy nad czym pracować