Strona główna » Liga Narodów. Dużo grania w Arlington. Siatkarskie porzekadło i olśniewające Kanadyjki

Liga Narodów. Dużo grania w Arlington. Siatkarskie porzekadło i olśniewające Kanadyjki

inf. własna

fot. volleyballworld.com

Turniej w Arlington nie oszczędza zespołów. W nocy rozegrano tam dwa pełnodystansowe pojedynki. Niemki uległy Chinkom – 2:3, mimo iż początkowo prowadziły 2:0. W tie-breaku zwycięstwo wyszarpały również reprezentantki Stanów Zjednoczonych pokonując u siebie Kanadyjki.

O krok od wygranej

Długie granie nie ominęło Niemek i Chinek. Początek spotkania był zacięty, choć od czasu do czasu kąsały odważnymi wypadami Niemki. Z czasem Europejki jeszcze bardziej wysunęły się naprzód – 15:10. Im dalej w seta, tym gra Chinek wyglądała coraz gorzej. Problemów należało się doszukiwać w skuteczności, jednak druga linia także miała swoje za uszami – 19:13. Niespodziewanie Azjatki ruszyły z miejsca i choć udało im się odrobić większość strat – 24:22, to akcję później z wygranej cieszyły się już Niemki. Europejki mocno zawiesiły poprzeczkę. Doskonały start odnotowała Emilia Weske. Punktować potknięcia przeciwniczek udało się również Hannie Orthmann oraz Linie Alsmeier.

Drugi set był bardzo nierówny w wykonaniu niemieckich siatkarek, które miewały swoje problemy. Czujna gra na siatce rywalek mocno utrudniały zadanie Niemkom, co przełożyło się na rezultat – 4:8, 8:13. Niemoc nie trwała jednak wiecznie – 14:14, a świetny fragment gry zanotowały Camila Weitzel i Anastasia Cekulaev. Gra zaczęła się od nowa, a wcześniej spychane do kąta Europejki zaczęły wieść prym – 19:16, 22:20. Ostatecznie o wygranej Niemek przesądziły dopiero wymiany na przewagi, jednak drużyna była już o krok od zwycięstwa w meczu – 26:24.

Nie wygrasz 3:0, to…

Jak się później okazało, był to bardzo duży krok, bowiem za odrabianie strat wzięły się podrażnione Chinki. W trzecim secie faworytki starcia niewiele miały do powiedzenia. Koncertowo zagrały natomiast Azjatki, które wypracowały sobie sporą zaliczkę. W dużej mierze  kluczem do sukcesu okazała się dyspozycja Zhuang Y.S., której kroku dotrzymywała Chen H.Y. Ostatecznie to właśnie one triumfowały, nie dając się zwieść rywalkom w końcówce – 25:21. Czwarta partia natomiast Niemkom całkowicie nie wyszła. Osamotniona Emilia Weske niewiele mogła zrobić.  Mnożące się problemy i narastająca frustracja nie pomagały, aż w końcu zespół przestał walczyć, zbierając siły na tie-breaka – 17:25.

W piątym secie wrażeń nie zabrakło. Rewelacyjnie rozpoczęły reprezentantki Niemiec, które natychmiast wysunęły się naprzód – 3:0, 5:1. Wciąż błyszczała Marie Scholzel, która wraz z Leną Stigrot dały świetną zmianę. Azjatyckie specjalistki od odrabiania strat nie pozostały jednak dłużne, doprowadzając do remisu – 11:11. W kolejnych minutach grano punkt za punkt, a końcowo skuteczniejsze okazały się Chinki, wygrywając 18:16. Usta oponentkom zamknęła skutecznym atakiem Wu M.J. Decydująca jednak okazała się postawa Zhuang Y.S., która zdobyła na finiszu 6 punktów.

Niemcy – Chiny 2:3

(25:22, 26:24, 21:25, 17:25, 16:18)

Składy zespołów

Niemcy: Alsmeier (12), Orthmann (10), Weske (22), Cekulaev (10), Weitzel (13), Straube (2), Pogany (libero) oraz Glaab, Stautz (2), Stigrot (5), Scholzel (8), Kindermann (1)

Chiny: Wu M.J. (13), Zhuang Y.S. (27), Gong X.Y. (17), Wang Y.Y. (2), Chen H.Y. (1), Zhang Z.X. (1), Wang M.J. (libero) oraz Ni F.F., Yin X.L., Wan Z.Y. (7), Fan B.N., Dong Y.H., Wang A.Q. (6)

Kontynentalne porachunki

Goszczące u siebie pozostałe zespoły Amerykanki znów miały nadzieję na łatwe punkty. Tak się jednak nie stało, bowiem na całość poszły Kanadyjki. Ostatecznie górą i tak okazały się reprezentantki Stanów Zjednoczonych, ale oba zespoły musiały podzielić się punktami – 3:2.

Pierwsze minuty meczu były całkiem wyrównane. Bardzo szybko jednak Amerykanki niesione dopingiem własnych kibiców zaczęły dyktować warunki – 10:7. Od początku błyszczał duet Madisen Skinner i Avery Skinner, które mogły dzierżyć tytuł liderek. Radość z prowadzenia nie trwała długo, a reakcja kontynentalnych rywalek była natychmiastowa – 13:13. Było to zasługą przede wszystkim Abagayle Guzen, która miała oparcie w Annie Smrek. Taki obraz gry pozostał już do końca inauguracyjnego seta. Gdy tylko gospodynie turnieju odważyły się na rajd, to za moment z drobnej przewagi nie pozostało już nic. Krótka gra na przewagi dała jednak prowadzenie Amerykankom 1:0 – 26:24.

Drugi set także należał do intensywnych, a żadna ze stron nie miała zamiaru odpuszczać. Przez większość czasu Kanadyjki były zmuszone do gonienia rezultatu, lecz podopiecznym Giovanniego Guidettiego udało się wychodzić obronną ręką – 6:10, 14:14, 18:18. W samej końcówce inicjatywę dość niespodziewanie przejęły siatkarki z Kraju Liścia Klonowego. Wykorzystując moment słabości przeciwniczek doprowadziły one do remisu – 25:23. Niesamowitego seta rozegrała zaś Hilary Johnson zdobywając w pojedynkę 7 punktów. Dobre wejście odnotowała także Andrea Mitrović.

Oko za oko

W trzeciej odsłonie meczu oba zespoły szły łeb w łeb, lecz do ofensywy znacznie odważniej zaczęły przystępować Kanadyjki, obejmując prowadzenie – 13:9, 13:13, 20:17. Amerykanki nie do końca potrafiły się odnaleźć w takiej rzeczywistości. Poza obiema Skinner, parę punktów dołożyły jedynie Brionne Butler oraz Dana Rettke. Choć Erik Sullivan wprowadzał do gry zmienniczki, to powiew świeżości nie rozwiązywał problemów, a przeciwniczki po raz pierwszy wyszły na prowadzenie w całym spotkaniu – 25:21. Postawione na wysokości zadania reprezentantki USA zdołały się odgryźć w kolejnej części. Wypracowana przez nie przewaga na dystansie dała im przekonującą wygraną – 25:21, co było zasługą przede wszystkim powracającej na boisko Ti Jimerson.

O losach spotkania zadecydował dopiero tie-break, w którym było emocjonująco i wymagająco. Początkowo tempo gry dyktowały Amerykanki – 5:3, 7:4. Kanadyjskie siatkarki jednak nie przespały kluczowego momentu, doprowadzając do wyrównania – 9:9. Ofiarnie zagrały wówczas Johnson oraz Smerek. Gra punkt za punkt nic nie dawała, dopiero po paru dodatkowych wymian z wygranej cieszyły się podopieczne Sullivana – 19:17. Decydujący cios rywalkom zadała Logan Eggleston, domykając długodystansowy pojedynek.

Kanada – Stany Zjednoczone 2:3

(24:26, 25:23, 25:20, 21:25, 17:19)

Składy zespołów

Kanada: White (10), Johnson (2(0, Guezen (6), Smrek (13), Maglio (12), Pelland (3), Jost (libero) oraz Murmann, Mitrovic (11), Borowski, Allard (1)

Stany Zjednoczone: Poulter (2), Skinner A. (21), Skinner M. (19), Rettke (10), Jimerson (14), Eggleston (19), Rodriguez (libero) oraz Hentz (libero), Butler (3), Mims, Fairbanks, Samedy

Zobacz również:

Wyniki i terminarz siatkarskiej Ligi Narodów kobiet 2025

PlusLiga