Strona główna » Liga Narodów. Chwiejny Iran i dramatyczna statystyka Serbów. Belgrad nie sprzyja gospodarzom

Liga Narodów. Chwiejny Iran i dramatyczna statystyka Serbów. Belgrad nie sprzyja gospodarzom

inf. własna

fot. volleyballworld.com

Drugi tydzień zmagań w Lidze Narodów siatkarzy pomału dobiega końca. W dobrych nastrojach sobotę udało się jednak zakończyć dwóm drużyną. Niemcy pokonały Iran – 3:1. Takim samym rezultatem zakończyło się spotkanie Serbów z Argentyńczykami, w którym górą była drużyna z Ameryki Południowej.

Bezcenne przełamanie

Niemcy mają za sobą niezbyt udane otwarcie Ligi Narodów. Po pierwszym tygodniu czas się jednak brać do pracy. Ze skrajności w skrajność popada jednak Iran, który w ruletce znów wylosował cięższy dzień, przegrywając 1:3.

Pierwsze minuty należały do Irańczyków, a serią zagrywek popisał się Arshia – 3:0. W ataku nie do zatrzymania był Saadat, do którego z czasem dołączył Esfandiara. Po dwóch blokach z rzędu Yousefa było 10:6. Po ataku z przechodzącej Lukasa Maase z przewagi Iranu nic już nie zostało – 11:11. Jeden Eshan Daneshdoust nie był zagrożeniem. Całe show skradł bowiem Filip John, któremu wtórował Tobias Brand. Obaj zawodnicy razem dopisali na konto 13 punktów, co okazało się kluczem do wygranej – 25:22.

Pomimo dobrej gry Irańczykom nie udało się zwyciężyć, co mocno ich podrażniło. Ręki nie zwalniał Bardia Saadat, który wziął na siebie ciężar gry. Ponownie dobrą zmianę dał Ali Haghparast, zostając na boisku już do końca. Po niemieckiej stronie siatki na odpowiednie obroty wskoczył w końcu Erik Rors, dołączając do wcześniejszych liderów. Irańczykom finalnie udało się wziąć odwet, doprowadzając do wyrównania 1:1 – 25:23. Ciekawie było także w trzecim secie. Niemieckie trio było nie do ruszenia Przy niezawodnych frontmenach można było pozwolić sobie na prostą, acz skuteczną grę. Siłę przebicia miał jedynie Amirhossein Esfnadiar, który z pomocą Saadata walczył do końca, jednak kolejna partia padła łupem Niemców – 26:24.

Podopiecznym Michała Winiarskiego udało się pójść za ciosem. Znów grano w dużej mierze na żyletki, a przestrzeni do ucieczki zwykle było mało. Irańczycy mieli nadzieję na tie-breaka, ale nie udało im się do niego doprowadzić. Świetnie spisywał się John, doskonałe wejście odnotował Josch Kunstmann. Osamotniony Esfandiar ciągnął grę swojej drużyny. W połowie dobrą zmianę dał Pouya, ale odwrócić losów spotkania już się nie dało – 22:25.

Niemcy – Iran 3:1

(25:22, 23:25, 26:24, 25:22)

Składy zespołów

Niemcy: John (22), Zimmermann (3), Rohrs (15), Brand (15), Maase (7), Torwie, Graven (libero) oraz Kunstmann (4), Peter, Burggraf, Bohme

Iran: Saadat (18), Daneshdoust (5), Esfandiar (19), Arshia (1), Yousef (3), Mohammad (2), Hazrat (libero) oraz Poriya (3), Matin (5), Javad (1), Haghparast (6), Pouya (7)

Niechlubna seria

Coraz ciemniejsze chmury zbierają się nad Serbami, po których należało oczekiwać czegoś więcej. Słabą dyspozycję podopiecznych Gheorghe Cretu tym razem udało się wykorzystać Argentyńczykom – 3:1.

Mocne otwarcie zaliczyła serbska drużyna, która pod wodzą Drazena Luburicia objęła prowadzenie 3:1. Za moment jednak asem odpłacił się Gomez, doprowadzając do remisu – 5:5. W kolejnych minutach prym dalej wiodła Serbia – 10:7, a następnie grano niemal punkt za punkt. Od stanu po 16 Argentyńczyków dopadła niemoc. Sam German Alfredo Gomez nie był w stanie ugrać całego seta. Niezawodny Luburić natomiast miał oparcie w Veljko Masuloviciu. Zadyszka trwała w najlepsze, a po autowym ataku Losera było już po secie – 18:25.

W drugim secie role się odmieniły. Po bloku Luciano Vicentina na Luburiciu zrobiło się już 7:3. Pomimo starań Serbom nie udało się już powrócić. Osamotniony lider Serbów nie miał zbyt wielu argumentów po swojej stronie. Nie do zatrzymania był natomiast Vicentin, którego wspierał Gomez – 25:18. Do nierównych  należała trzecia odsłona meczu. Rytm udało się złapać Marko Ivoviciowi oraz Masuloviciowi V, a pogoń w połowie seta należała do imponujących. Końcowo jednak znów lepsza była Argentyna. Wciąż nie do zatrzymania był Gomez, a świetną dyspozycję potwierdzał Bruno Loser – 25:23.

Czwarta partia w wykonaniu Serbów wyglądała fatalnie, jednak takiej katastrofy niewielu się spodziewało. Cała drużyna prezentowała się bez polotu, a zmiany nie przynosiły oczekiwanych efektów. Argentyńczykom błyskawicznie udało się wyjść na prowadzenie – 8:4, 14:7. Im dalej w set, tym różnica była jeszcze większa. Znakomicie spisywał się Luciano Palonsky, zaś spotkanie asem serwisowym zamknął Luciano Vicentin – 25:12.

Serbia – Argentyna 1:3

(25:18, 18:25, 23:25, 12:25)

Składy zespołów

Serbia: Masulović V. (12), Ivović (8), Masulović N. (5), Luburić (18), Todorović, Nedeljković (3), Ristić (libero) oraz Milanović, Negic, Gajović (1), Stefanović (3), Brborić

Argentyna: Sanchez, Gomez (20), Palonsky (13), Bruno (15), Vicentin (16), Zerba (6), Franchi (libero) oraz Giraudo

Zobacz również:

Wyniki i terminarz siatkarskiej Ligi Narodów mężczyzn 2025

PlusLiga