Pierwsze spotkania tegorocznej edycji Ligi Narodów siatkarzy mają za sobą reprezentacje Ukrainy, Stanów Zjednoczonych, Brazylii oraz Iranu. Nasi wschodni sąsiedzi zaprezentowali się bardzo dobrze na tle Amerykanów i uporali się z nimi w trzech setach. Bez sentymentów zagrali także podopieczni Bernardo Rezende. Wszak w swoich szeregach mają obiecującego 22-latka, który wziął na swoje barki odpowiedzialność w ataku.
Udany powrót do Ligi Narodów
Reprezentacja Ukrainy do inauguracji turnieju wystawiła swój pierwszy garnitur. Zupełnie inaczej wyglądała sytuacja w ekipie Stanów Zjednoczonych, bowiem Karch Kiraly póki co zrezygnował z największych gwiazd i w pierwszym etapie testuje młodych graczy.
W drużynie z Ameryki Północnej była widoczna przede wszystkim niepewność w ofensywie. Sporo błędów popełniał nawet nominalny atakujący, Gabriel Garcia. Podopieczni Raula Lozano również nie byli nieomylni, natomiast ciężar odpowiedzialności dźwigał Wasyl Tupczij. Na dystansie całego spotkania, dyspozycja obu ekip była na podobnym poziomie. Ukraińcy jednak wykorzystywali okazje w końcówkach setów. Ponadto, tworzyli sobie więcej okazji do ataku. Tym samym wszystkie trzy sety wygrywali kolejno do 20, 22 i 23 i zaliczyli udany powrót do Ligi Narodów.
Najczęściej punktującym wśród reprezentantów Ukrainy był Wasyl Tupczij. On dołożył do wyniku 16 „oczek” przy 50% skuteczności w ataku. Zdobył też najwięcej asów serwisowych z całej drużyny, bo aż trzy. Swoje 12 „oczek” dorzucił też Dmitro Janczuk, a 10 – Ilia Kowalow. Po stronie amerykańskiej po 13 punktów zdobywali Gabriel Garcia oraz Cooper Robinson.
Ukraina – Stany Zjednoczone 3:0
(25:20, 25:22, 25:23)
Składy zespołów:
Ukraina: Szczytkow (2), Kowalow (10), Todua (3), Tupczij (16), Janczuk (12), Semeniuk (8), Bojko (libero) oraz Połujan, Kowal, Synycia i Kisiliuk
Stany Zjednoczone: Jendryk, Rowan (1), Robinson (13), McHenry (6), Garcia (13), Ewert (7), Dagostino (libero) oraz Champlin (4), Knigge, Hobus i Isaacson
Brazylia zbyt wyrazista na bezbarwny Iran
Równie szybkie spotkanie zaserwowali sobie Canarinhos. Na start turnieju mierzyli się z reprezentacją Iranu. Siła w ofensywie Brazylijczyków i ich dobre wybory w polu serwisowym wystarczyły, by bardzo szybko zdominować Persów, którzy nie radzili sobie w przyjęciu. Męczony w tym elemencie był Sharifi Morteza, ale również libero Arman Salehi nie prezentował się najlepiej. Do tego dochodziły proste błędy w ataku. Brazylijczycy za to kończyli niemal wszystko, tym bardziej, że na pozycji atakującego mieli 22-letnią armatę.
Pierwszą partię mistrzowie olimpijscy z 2016 roku wygrali do 19, a kolejną już z zapasem dziewięciopunktowym. W trzecim secie początkowo sami trochę skomplikowali sobie sytuację, ale bardzo szybko wyszli z opresji. Odparli próbę ataku rywali także na półmetku i ostatecznie zamknęli ten mecz wynikiem 3:0.
Nie do zastąpienia był 22-letni Darlan Souza. Młody atakujący brazylijskiej kadry zdobył łącznie 16 punktów i niemal wszystkie w ofensywie. Jego skuteczność wyniosła 52,17%. Drugim najlepiej punktującym był środkowy Judson Amabel Nunes – od niego wpadło 10 punktów. Dobry występ zaliczył także znany z PlusLigi Henrique Honorato, autor 8 „oczek”. Poza atakiem (45,45% skuteczności), spisał się w bloku. W drużynie Iranu żaden z zawodników nie zdobył dwucyfrowej sumy punktów. Najwięcej, czyli 9 dołożył Sharifi Morteza, który atakował ze skutecznością 15,79%. Jednak jeszcze gorzej wypadł lider PGE GiEK Skry Bełchatów, Amin Esmaeilnezhad. Jego próby ataku kończyły się sukcesem zaledwie w… 6,25%.
Brazylia – Iran 3:0
(25:19, 25:16, 25:18)
Składy zespołów:
Brazylia: Honorato, Kreling, Judson, Flavio, Souza D., Bergmann, Maique (libero)
Iran: Valizadeh, Sharifi, Behnezhad, Esmaeilnezhad, Firouzjah, Eisa, Hazrat (libero)
Zobacz również:
Terminarz i wyniki Ligi Narodów mężczyzn