Liga Narodów mężczyzn. W Rio de Janeiro reprezentacja gospodarzy rywalizowała w sobotę z Ukrainą. Obie drużyny miały swoje lepsze i gorsze momenty, a idealnym podsumowaniem tej rywalizacji był tie-break. W nim lepsi okazali się Canarinhos. Świetną i kluczową w tym meczu zmianę dał Alan Souza, który zastąpił młodszego brata. Dobrą skuteczność osiągnął także Flavio.
Reprezentacja Brazylii znów z falstartem
Brazylijczycy mieli dzień przerwy po wyczerpującym starciu z reprezentacją Kuby, ale już w sobotę podejmowali rywali z Ukrainy. Podopieczni Raula Lozano również mieli już na swoim koncie dwa zwycięstwa, w tym jednego wygranego tie-breaka. Biorąc pod uwagę wyniki oraz dyspozycję obu ekip, można było spodziewać się ciekawego widowiska. I tak też rzeczywiście było.
Canarinhas sobotni mecz zaczęli bardzo kiepsko. Liderzy meczu z Kubą – Darlan Souza i Henrique Honorato popełniali błąd za błędem w ofensywie. Wyłączenie młodego ogniwa z udziału w pierwszym secie było kluczowym celem Ukraińców i zrobiło to sporą różnicę w wyniku. Wykończenie akcji mocno utrudniał rywalom Jurij Semeniuk, który postawił trzy bloki. Premierowa odsłona padła łupem ekipy z Europy. Wynik 25:19 jednak był tylko początkiem, bowiem również w kolejnej części meczu dominowali Ukraińcy. W drużynie z Brazylii wciąż brakowało lidera, a na dodatek przeciwnik mocno weryfikował ich w przyjęciu. Świetnie w polu serwisowym prezentował się Wasyl Tupczij. Aż dziewięć „oczek” zapasu mieli nasi wschodni sąsiedzi, gdy wygrywali drugą odsłonę.
Mistrzowie tie-breaka
Wszystko jednak odmieniło się w momencie, w którym ciężar odpowiedzialności wziął na siebie kapitan – Flavio Resende Gualberto. Dobrą zmianę w ofensywie dał też Alan Souza, a ukraiński zespół zaczął popełniać błędy własne. Wtedy Brazylijczycy poczuli szansę i konsekwentnie zaczęli wykorzystywać potknięcia rywali. W końcówkach kolejnych dwóch odsłon byli po prostu lepsi i zdołali doprowadzić do tie-breaka. W nim już nie pozostawili złudzeń, choć w zwycięstwie sporo pomogła im niemoc przeciwnika.
Nawet Ilia Kowalow, zdobywca 25 „oczek” nie zdołał dać swojej ekipie zwycięstwa. Poza przyjmującym, ważną rolę odegrali także Tupczij (19 punktów) i Semeniuk (18 punktów). W drużynie z Ameryki Północnej najczęściej punktował Alan Souza. Choć na boisku na stałe pozostał od trzeciego seta, to i tak zdobył aż 21 punktów. Na uwagę zasługuje natomiast skuteczność Flavio w ataku. Kapitan reprezentacji Brazylii kończył niemal wszystko, a jego efektywność wyniosła 91,67%.
Ukraina – Brazylia 2:3
(25:19, 25:14, 22:25, 23:25, 10:15)
Składy zespołów:
Ukraina: Todua (5), Tupczij (19), Janczuk (13), Semeniuk (18), Synycia (3), Kowalow (25), Bojko (libero) oraz Nałożny, Urywkin, Kowal, Szczytkow i Kisiliuk (1)
Brazylia: Judson (9), Fernando (3), Honorato (8), Flavio (12), Darlan (3), Bergmann (12), Maique (libero) oraz Matheus (1), Adriano (1), Chizoba i Maicon
Dobry start Słoweńców
Podopiecznym Karcha Kiraly’ego z kolei przyszło się mierzyć z reprezentacją Słowenii. Amerykanie póki co nie wyglądają najlepiej i nie udało im się zmienić tego wrażenia w trzeciej kolejce w Rio de Janeiro.
Od początku spotkania siatkarze z USA sprawiali wrażenie niepewnych w ataku. Często tworzyli Słoweńcom okazję do kontry, bowiem nawet Gabriel Garcia miał problemy ze skończeniem swoich piłek. Po drugiej stronie siatki rządził za to Toncek Stern, bardzo skuteczny w swoich próbach był też Jan Kozamernik. Drużyna z Europy miała tę partię pod kontrolą, choć Amerykanie cały czas naciskali i szukali swoich szans. Set skończył się jednak wynikiem 22:25.
Podobny rezultat końcowy miała druga odsłona, choć w niej gospodarze trochę uspokoili swoją grę. W prawdzie ofensywa wciąż pozostawiała wiele do życzenia, ale Garcia i spółka zaczęli sprawdzać swoje możliwości w innych elementach. Podziałali blokiem i poprawili przyjęcie. Jednocześnie mocno przygasł Stern, a jego drużyna zaczęła zaliczać błędy własne. W decydującym momencie jednak wytrzymała i zwyciężyła walkę na przewagi.
Złota zmiana Mujanovicia
Amerykanom udało się chociaż raz przełamać wynik. Miało to miejsce w trzecim secie, gdy zmiany wprowadzone przez trenera Kiraly’ego dały powiew świeżości. Dobrze zaprezentowali się Kyle Hobus i Cooper Robinson. Asa serwisowego dołożył nawet Quinn Isaacson. Słoweńcy złapali na moment przestój, ale po przegranej partii 21:25 szybko wrócili na dobre tory. Słowa uznania należą się przede wszystkim Nikowi Mujanovicowi, bo to głównie on ciągnął swoją ekipę do zwycięstwa, gdy liderzy zaniemogli. Zdobywca 10 „oczek” kilka minut później cieszył się z cennych punktów, dzięki którym Słowenia zajęła drugie miejsce w klasyfikacji.
Stany Zjednoczone – Słowenia 1:3
22:25, 25:27, 25:20, 23:25)
Składy zespołów:
Stany Zjednoczone: McHenry (5), Isaacson (2), Flexen (7), Knigge (11), Garcia (12), Ewert (11), Dagostino (libero) oraz Hobus (13), Rowan, Champlin i Robinson (9)
Brazylia: Stern Z. (15), Kozamernik (9), Stern T. (11), Urnaut (12), Krzić, Vincić, Kovacić (libero) oraz Najdić (1), Mujanović (14) i Marovt
Zobacz również:
Terminarz i wyniki Ligi Narodów mężczyzn